Jolu, zapewniam Cię że nie podejmę pochopnej decyzji, zwłaszcza że jak już pisałam, sama mam duże wątpliwości w tym względzie. Zeszta nie ma co uprzedzać faktów, zabieg i tak miałby być wykonywany nie wcześniej niż za 2-3 tygodnie, po uzyskaniu przez małego pełnej odporności po szczepieniach, zobaczymy jak się sprawy będą miały wtedy. Wiem, ze Pani doktor sama jest bardzo emocjonalnie związana z Luckiem, w końcu uratowała mu życie i z pewnością nie sugerowałaby czegoś co może mu zaszkodzić. Mimo to zamierzam zasiegnąć jeszcze opinii drugiego lekarza.
U reszty ok, Tikru już się w końcu odstresował i przyzwyczaił do maluchów, w czym bardzo pomocny okazał się Feliway do gniazdka. Nadal źle znosi smarowanie uszu, ale niestety nie ma wyjścia. A dzieciaki super, rosną i wszędzie ich pełno

Już mi żal ze niebawem przestaną być takie małe i zabawne. Lucek, choc pokochał małą Bridget, najbardziej jednak jest związany ze mną i jak jestem w domu rzadko mnie odstępuje. Gdy pracuje i długo siedze w jednym miejscu, najchętniej układa mi się na ramieniu, piersi albo kolanach i mruczy rozkosznie

Wszystkich gości musze prosić zeby zdejmowali buty i chowali je do szafki, bo mały kocha gryźć sznurówki

Zresztą on w ogóle ma jakiś fetysz z tymi butami

Natomias Bridgetka to mała królewna i w 100% mój kot, bo z jakiegoś powodu nie lubi mężczyzn... może dlatego że w hodowli były same panie. Ani mój TŻ ani Tata nie mają do niej dostępu. Tzn. nie boi się ich i chętnie się z nimi bawi, ale nie lubi być dotykana, a do mnie przychodzi i sama się domaga, najlepiej bardzo długotrwałego głaskania, do mojej Mamy, jak mnie odwiedza, podobnie. Tylko niestety okropny z niej niejadek, Chłopaki pożerają wszystko co dostaną, a ona poskubie chwilkę i odchodzi. Podkarmiam ją czym się da, ale strasznie jest wybredna. Ale charakter ma cudwony, jest przemiłym, kochanym miziakiem, ostatnio wprowadziła w osłupienie Panią wet gdy podczas czyszczenia uszu (naprawde głębokiego) siedziała bez ruchu i rozkosznie mruczała
