Boo pisze:Mam dziwne wrażenie, że jeszcze jakiś moment temu, wzmianka w ogłoszeniu, że kot jest po kastracji była dużym atutem owego kota. Od jakiegoś momentu przestała być. W schronisku, w ciągu tygodnia przybywa od 10 do 20 maluchów, przeważnie sierot. Co się dzieje z "ludźmi"?????

Ja w okół siebie widzę chciwosć i to tak daleko posuniętą,że takiemu małemu człowieczkowi nawet najmniejsza myśl nie wpadnie do głowy że można coś dla kogoś ot tak,za usmiech,a o odczuwaniu satysfakcji to chyba tylko w książkach mogą poczytać.
Ja teraz znów dość czesto widziana byłam poza mieszkaniem z transporterem,najpierw ganiałam za maluchami,potem z Lilu.
Z sasiadami nie dyskutuję,zostali sami ze swymi domysłami i z tego niedosytu informacji,siedzą i durnoty wymyślają.
Jedna zajrzała mi do transportera,akurat z Lilu byłam,spytała wiec odpowiedziałam że kocik łapkę złamał,nic więcej zwyczajnie mi sie mówić nie chciało,nie chciałam też przeciagać rozmowy,już za sobą,z tyłu,na odchodne usłyszałam "to nowy wydatek masz...i po co ci taki połamaniec?"
Za buraskiem wysiadywaliśmy po ciemku z Rafałem,no niestety przy smietniku trzeba było,to i sasiada się chcąc nie chcac trafiło i też "a co wy szukacie?",no kociaczka chce złapać a sasiad na to"a co ty z tymi wszystkimi kotami robisz?"
no i tu pole do popisu mają,bo że domu im szukam to już setki razy mówiłam,ale widać ze zupełnie akurat takiej ewentualności pod uwagę wziąć nie mogą,no bo jak to tak,kota do domu?po to zeby komuś darmo oddac?
no kosmos nie do ogarnięcia im zafundowałam,no!
a w ogóle jak zaczynam o tym myśleć to aż mnie nosi,normalnie.
Mam tu kilka osób które rozumieją,kumają i w ogóle z Pawłem posiedzą jak do weta musze,ale jest też grupka której po prostu ja nie ogarniam.