Doczytuję i tylko w punkrtach odpowiadam.
1. Koty (ze zdjęcia, którego Agn się czepła) nie miały kontaktu bezpośredniego do czasu wypuszczenia Gazinki z łazienki, nie jest to możliwe nawet, jeśli w otworze w drzwiach jest tylko gęsta krata (na skos), a nie dykta, którą zakładam. Pręty klatki umożliwiają bezpośredni kontakt kotów.
2. Mając czterotygodniowe kocięta w wannie (kiedyś) i szalejącego herpesa wśród rezydentów, wchodząc do łazienki zmieniałam kapcie, ubranie, myłam ręce i twarz, a dopiero potem obsługiwałam kocięta (wspominałam o tej procedurze też wczoraj). Mając pp w wannie (w październiku) doszedł do tego virkon obok pojemnika z mydłem. Virkon bardzo niszczy ręce BTW. Na forum czytałam o takich zabezpieczeniach wiele razy i od dawna, jeszcze zanim zaczęłam być DT. Zabezpieczenia zazwyczaj są skuteczne.
3. Gazinka niczego nie przyniosła do mnie, jestem tego pewna.
4. Wirus w ślinie a zarażenie drogą kropelkową to dwie różne sprawy. FeLV też jest w ślinie i przez ślinę koty się zarażają - ale nie drogą kropelkową.
5.
Latentne przenoszenie wirusa FPV 
czyli tak naprawdę nosicielstwo i reaktywacja choroby u nosiciela, a co za tym idzie zarażanie innych kotów, to wniosek Agn, nawet źródło tego nie sugeruje (po prostu nie wiadomo czy tak się dzieje). Tzn. możliwość nosicielstwa jest potwierdzona, cała reszta nie, przynajmniej wg dostępnych źródeł, które podawała m.in. Agn.