Dziękujemy, kochany Petroniuszu.
Dla wyjaśnienia - w klatce maluch spędza noce. Śpimy z dużymi kotami, a maluszek niestety nie nadaje się do zostawienia sam w pokoju połączonym z kuchnią (kwiaty, kuchenne utensylia...). Dnie w zasadzie spędza na wolności (pod czujną opieką).
Mamy nadzieję, że maluch stopniowo wydorośleje i nie będzie potrzebował wiecznego nadzoru, na razie jest ciężki do opanowania.
No i cały czas nie wiemy, czy z nami zostanie.
Mieszkanie możemy jeszcze przy pewnym nakładzie sił przemeblować, ale obawiamy się o kondycję psychiczną Herhora, on już Lunę zniósł baaardzo ciężko. A tak ostry zawodnik, jak maluch może go po prostu wykończyć psychicznie.
No cały czas bijemy się z myślami...
