dzis wyszłam ze schroniska z mega dołem znów
to juz sie wymyka całkiem spod kontroli i logicznego myslenia i zachowywania.
Nie ma szans teraz na zatrzymanie np jakiejs choroby, na to,zeby koty były odpowiednio izolowane, kastrowane choc 10 dni po szczepieniu
Na nic nie ma juz czasu, miejsca, pomysłów.
Znów nowe koty, znów podrzucone pod drzwi-tym razem w worku
4 koty-rodzenstwo, skonczone dwa miesiace.
Dzis zostały zaszczepione.!00%domowe,przepiękne
biało-rudy
szylkretka
dwie krowy
plus wczorajszy około 7 miesieczny
nie wiem, czy roznosza sie jakies wiesci ,ze w katowickim schronisku jest dla kotów całkiem nieźle, czy co
ale jesli ktos stad tak informuje -to zgłaszam,ze własnie doszły koty w schronie do takiego etapu, ze nie jest juz dobrze
Siedza po kilka sporych w jednej klatce, na kociarni sie bija, syczą, nie jedza z nerwów.
Rambo siedzi cały czas pod kuweta, trzesie sie jak osika, boje sie,ze nie przezyje.
Harriet nie je.
Bura Ola z Alexem sa w takim napieciu,ze tez sadze, ze predzej czy pozniej ktores powaznie sie rozchoruje.
Podrostki w duzych klatkach sa juz łaczone z róznych miotów i tez sie bija.
Poza tym uciekaja z klatek.
Nowe koty beda siedziec juz w transporterkach, ktorych jest cztery i chyba robic pod siebie.
a dzis przy mnie dzwonił facet, ktorego mama trafiła do szpitala i chce przywiezc 4 cz 5 dorosłych kotów plus stado maluchów.
Odmowa ze strony biura spowoduje pewnie karton pod drzwiami.
chyba pracownicy beda je nosic po kieszeniach, albo na głowach
a w dodatku dzis przyszedł jeden dom po psa albo kota
nie bardzo wiedzieli czego chca, zły domek, trzy psy im juz uciekły, byli z wozkiem z malutkim dzieckiem i bez auta i chcieli wziac dorosłego kota, albo malucha, albo psa, byleby za darmo.Pod pache.
Zniecheciłam, nie dałam, w biurze tez byli ostrzy, ale jak nadal bedzie takie przepełnienie, to koty beda trafiac do takich domów na bank