już coś skrobię
dopiero wróciłam
poszłąm na wizytę w ciemno, bo Darek nic się nie odzywał
zobaczyłam Fibi na balkonie, spacerowała,
w domu - kuwety nie ma, służy za to miska, no ale już tego bym się nie czepiała, ważne że był żwirek i kot miał się gdzie załatwić
potem poszłam do kuchni, w misce kolorowy kit kat albo whiskas, nie wiem,
innych zakupów żywności dla kota nie było, nie było czasu od wtorku .....
dobrze że ewar coś zostawiła, no i że Darek miał kurczaka....
na balkonie zero zabezpieczenia, i raczej nie będzie ......
przecież to tylko kot
rozmawiałam, tłumaczyłam, dlaczego tak a nie inaczej wymagamy, ale to chyba trochę śmieszyło....
te nasze starania ......
żadnej zabawki
z rozmowy, a było naprawdę ciężko coś wydobyć z niego, wyczułam, wywnioskowałam że ko jest bo jest, i ok
i tyle, dotrzymuje towarzystwa, napewno jest milej jak przychodzi na kolana i mruczy ale to wszystko....
nie wiem sama, mówił że do środy zrobi wszystko, ale to już było, już mówił, obiecał ....
przykro, bo trochę ją lubił, trzymał ją na kolanach, ocierała się, mruczała
ogólnie chodziła po mieszkaniu wyluzowana,
więc sama nie wiem
raczej chyba lepiej że ją zabraliśmy, wg Darka chyba za duże wymagania mieliśmy, a on uważał że jest ok tak jak jest
i raczej by nic nie zmieniał