No to zdradzę Wam, że po naradzie z TŻem chciałam dziś złapać dwa podrostki
Akcja przyniosla jedynie połowiczny sukces, w postaci czteromiesięcznej dziczy białoburej.
Złapałam ją metodą 'na orła'

gdy próbowała degustować tunczyka:) czyli cabas moocno ręką za kark, do góry i do transporterka.
Dzicz dziczyła mocno, fuczała, bulgotała, wydawała z gardzieli piekielne odgłosy. Odgłosy te wystraszyły czarną siostrzyczkę, ktora niestety, nie pozwoliła się złapać.
Pomimo że koty nie były nakarmione przez naszą karmicielkę, nie były głodne i zdesperowane. W Strasznym Dworze działa całkiem spora sieć karmicielska. Oprócz starszej, bardzo sympatycznej pani Zofii, dokarmia jeszcze pani Ula (po drugiej stronie dworu) Karmicieli jest ponoć więcej, są też osoby, które dokarmiają koty sporadycznie.
Ale nikt, jak dotąd, nie kastrował kotów.
Oswojony kocurek, o którym wspominałam, ma na imię Leszek. Dziś niestety, nie udało nam się go spotkać.
W trakcie poszukiwan Leszka zwiedziliśmy piwnicę, i... odkryliśmy kolejną parkę kociaków.
Burasek, cudny, i białobure. Inny miot.
To nowe odkrycie, ciekawe ile takich niespodzianek kryje w swych zakamarkach Straszny Dwór.
Moja dzicz (Froteropodobna)

zachowywała się skandalicznie w lecznicy, wybałuszywszy oczy, sycząc, broniąc swego jestestwa z całych sił.
Ma brzuszek duży, trochę zagazowany. Wg dr Uznanskiej, kicia jest w dobrej kondycji, może być zarobaczona. Dostala vetminth, frontline, i dziczy w mojej łazience. Trzymajcie za nią kciuki, za zdrówko i za oswajanie!
Koty z Dworu są w niezłej kondycji. Mają schronienie (dwie piwnice), i na szczęście - są regularnie karmione (zdecydowanie, ich dieta jest bardziej pozywna, niż 'działkowiczów' których wikt stanowiły "kościotrupy" z kluskami) - czapki z głów dla karmicieli!
***
Niemniej jednak miejsce to może służyć jako doskonały przykład, do przygotowywania lekcji poglądowych, dotyczących konieczności kastracji.
W ubiegłym roku okolicę zamieszkiwało ok. 4-5 (płodnych) kotów i kotek.
Większość meiszkancow Dworu przyszła na świat w trakcie ostatnich kilkunastu miesięcy.
Najbardziej płodna i cwana kicia to bura Ogonkowa (z białymi dodatkami) Zaciążała i rodziła kilka razy do roku. Ponoc jej są prawie wszystkie 'kocie dzieci'. Inne kotki to 'złe mamy' - też rodziły, ale często porzucały kocięta
Niewielka popoulacja nikomu nie przeszkadzajacych kotów powiększyła się do bardzo pokaznych rozmiarów.
Nieprawdą jest, że wszyscy mieszkancy sprzyjają kotom, tak jak twierdziły karmicielki. Dziś spotkalismy dzentelmena narzekajacego na 'koci odór' na klatce.
Karmicielka broniła się, że 'jej koty' nie wchodzą na klatkę schodową i swoje potrzeby załatwiają na zewnątrz.
A zatem, trzeba działać, bo lada moment komuś puszczą nerwy i będzie dramat...
Niebawem wrzucę kolejne zdjęcia.