Capricorna, bardzo pozytywnie odebrałam to, co napisałaś o sobie. Gdybyście z przyjaciółką zdecydowały się dać dom Oskarowi i jeszcze innemu kotu na pewno doszłybyśmy do porozumienia i mały miałby dużą szansę trafić do Was.
Nie traktuj proszę warunku wydania Oskara do domu zakoconego jako mojego widzimisię. Moje dotychczasowe doświadczenie z kotami (i wielu, wielu innych miłośników kotów) przekonało mnie, że pozbawianie kota towarzystwa innego kociastego to w 90% przypadków unieszczęśliwianie go. Wbrew obiegowym opiniom koty wcale nie są samotnikami, to bardzo towarzyskie zwierzęta, które świetnie funkcjonują w grupie. Spotkałam owszem koty (w schronisku), które ze względu na swój wiek, charakter czy złe życiowe doświadczenia najlepiej będą czuły się w domu same, bo potrzebują spokoju i ciszy, ale takich kotów jest naprawdę zdecydowana, zdecydowana mniejszość. A Oskar to kot, który w towarzystwie innych kociastych czuje się jak ryba w wodzie - lgnie do nich, bawi się, śpi z nimi. Pozbawienie go możliwości spędzenia życia w towarzystwie innych kotów to unieszczęśliwienie go. Nawet jeśli będą zajmowały się nim dwie superopiekuńcze dziewczyny

i będzie jadł najdroższe karmy. Myślę, że niejeden kot jedynak wołałby jeść coś mniej ekskluzywnego, a mieć kumpla od serca.. (tak nawiasem mówiąc to Oskar Royala nie lubi, i w ogóle suchych karm

).
Jednego z moich tymczasów adoptowali ludzie, którzy zgłosili się do mnie szukając towarzystwa dla swojego dwuletniego rezydenta. Zaczęli szukać drugiego kota, gdy okazało się, że ich ukochany kot zrobił się apatyczny, smętny, niezainteresowany niczym. Był zdrowy i straszliwie smutny. Jadał najlepsze karmy, miał super zabawki, miłość i troskę swoich Dużych. Gdy wychodzili do pracy kot nie jadł, nie bawił się, nawet się nie załatwiał, nic

Dopiero jak wracali udawało im się go trochę rozruszać, ale i tak to nie było zachowanie młodego, pełnego życia kota. Gdy dookoptowali mu towarzysza po krótkim okresie aklimatyzacji kot był jak nie ten

Zaczął się bawić, szaleją z młodym, rozrabiają, razem śpią. Było to niecały rok temu, koty są teraz nierozłącznymi przyjaciółmi, no idylla. Takich opowieści mam w zanadrzu mnóstwo, ale nie o to chodzi, żeby Cię przekonywać na siłę.
Jeśli chcesz przygarnąć kota, żeby zapewnić mu fajne, szczęśliwe życie (a zakładam, że taka jest Twoja motywacja) to spróbuj spojrzeć na sprawę z jego punktu widzenia. On wolałaby zjeśc coś gorszego (albo wcale nie gorszego tylko może mniej reklamowanego

), a mieć się z kim bawić, do kogo przytulić, z kim przeżywać kocie sprawy. Ty, jako człowiek nie jesteś w stanie zrekompensować mu braku innego kota w jego życiu z tego prostego powodu, że nie jesteś kotem ...
Powiem Ci tylko, że wg mnie szczęśliwe życie to nie najlepsze jedzenie, super posłanka i wypasione zabawki, ale przede wszystkim zdrowe emocje i bliskość osobnika swojego gatunku - tak w przypadku kotów jak i ludzi
Jeśli masz możliwość dania domu tylko jednemu kotu to pomyśl proszę o przygranięciu jakiegoś pokrzywdzonego przez los biedactwa, które marzy o swoim miejscu, ludzkiej serdeczności i spokoju w bezpiecznym domu. Ja też, tak jak dziewczyny od razu pomyślałam o Wioli - to kochana, delikatna kotunia, grzeczna, miła. Biedny aniołek, który umiera w schronisku z braku miłości i braku nadziei...
