Kochane, PiPi skończyła kurację tetracyklinami, przed nią jeszcze tylko kolejne dawki Zylexisu. Wczoraj napędziła mi strachu - przestała jeść, płakała gdy próbowałam jej dotykać i chowała się w ustronnych miejscach. Wetka kazała czekać i obserwować (głównie czy jest sioo i koopal). Zamknęłam więc maludę w sypialni i trzęsłam się ze strachu

Wetka uspokajała, że to może być taka chwilowa reakcja na immunostymulantory, że kicia jest pokłuta jak sitko (przez dwa tygodnie dostawała codziennie zastrzyk lub kilka

), więc stąd może wynikać bolesność. Kazała przyjechać dzisiaj, jeśli nie będzie poprawy, ale poprawa jest

Moja słodka PiPi zaczęła troszkę jeść, przytulać się i zrobiła sioo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ona jest bardzo maleńką kotką, była o 1/3 mniejsza od reszty rodzeństwa i być może dlatego ma mniejszą odporność i tak opornie reagowała na leki

A ja, po tegorocznych doświadczeniach, zaraz mam w głowie czarne scenariusze

Najważniejsze, że jest lepiej
PiPi jest ulubioną towarzyszką Wolanda, układają się obok siebie, a kiedy mała lepiej się czuje rozrabiają razem, biegając po całym domu jak opętani

Wobec reszty kotów Woluś ma stosunek ambiwalentny, tylko na Myszkę buczy strasznie, bo mu się panienka bardzo zasłużyła

Teraz Myszeńka jest na kroplach Bacha i staje się mniej bojowa, więc Woland sobie pozwala

Pewnie następne krople zamówię dla niego
Wczoraj Woland wylegiwał się ze mną na łóżeczku, przytulony do mojej wielkiej klaty

Trwało to i trwało, więc szalona Mela, która mdlała z zazdrości, postanowiła wepchnąć się między nas. - Woluś nawet nie otworzył oka

W nocy ponownie udawał kukułkę

Jest jedynym kotem, któremu udaje się wskoczyć na ten zegar ścienny

To naprawdę wyjątkowy kot
I tak powolutku życie się u nas toczy...