Mała coraz bardziej bryka. Gania duże koty, zaczepia, no po prostu zgroza - ja jej nie umiem upilnować...ale z drugiej strony ma się świetnie i nie wygląda, żeby coś niepokojącego się działo. Zawzięcie poluje na wszystko, turla ten swój brzuszek po całym domu, taka pełna kocięcej radości

i rośnie
Micollę i mnie zaniepokoiło tylko to, że malutka ma brzuszek dość duży i czasem napięty - ale wczoraj obejrzał ją chirurg i powiedział, że wszystko jest w porządku, żadnego płynu nie ma, nic nie zalega w jelitach, najwyraźniej po przeniesieniu wszystkiego na właściwe miejsce tak to wygląda teraz. Tylko z jedzeniem nadal bardzo, bardzo ostrożnie trzeba, żeby nie uciskało szwów na przeponie nic.
A dziś w nocy powalił mnie widok taki, jak się na chwilkę przebudziłam: mój TŻ (kawał chłopa) śpi na wznak, a maleńka kocinka zwinięta w kłębuszek śpi wtulona między jego ramię a szyję

no po prostu cudo, szkoda, że aparatu nie miałam...takie to wzruszające było
