Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 05, 2015 0:11 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Da się, tylko trzeba chcieć. Mieszkam z kotami od ponad 40 lat i wiem z autopsji.
U mnie siatka na okno była od początku, bo to 10 piętro. Na letnisku też są; bardziej z uwagi na owady (1 piętro) no i zdarzyło się kiedyś dawno, że dwa koty lądowały na trawniku pod domem. Nic im się nie stało, oba dały dyla do swojego ogrodu i siedziały pod krzakiem czekając na ludzia, ale Babcia zaordynowała wtedy siatki, żeby się nie stresować.
U mojej mam kiedyś siatki mieliśmy tylko w lufcikach, bo tylko one były otwierane. Teraz są inne okna i siatek nie ma nigdzie, a od kilku lat mieszka tam kot. Kompletnie nie interesują go okna uchylne i nigdy nie interesowały; co najwyżej siedzi na parapecie i niucha. Niemniej zwykle ktoś jest w pomieszczeniu, w którym uchyla się okno i zawsze zamyka się okna, kiedy ludzie wychodzą (nawet, jeśli tylko wynieść śmieci). Inaczej niż uchył, okna nie są nigdy otwierane.
Niedługo będzie siatkowany balkon - mam wreszcie dała się przekonać, że nie będzie "mieszkać za kratami" i odzyska możliwość wietrzenia przy pomocy otwarcia balkonu, a także znikną srające na balkon gołębie :wink:
Myślę, że jeśli ktoś ma już doświadczenie z kotami (osobiste, nie z domu rodzinnego tylko) i chce, to dopilnuje, żeby zwierzakowi nic się stało.
Uczciwie przyznam, że nie wiem czy oddałabym kota komuś, kto nie ma i nie chce zamontować siatek, ale też nie byłoby to dla mnie jedyne ani najważniejsze kryterium.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 05, 2015 0:36 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

majolika pisze:Całe życie mam koty, mieszkałam w kamienicy na 2 pietrze z niezabezpieczonymi oknami i balkonem, (..)


Przykre, że w mieszkaniu jest balkon, a koty nie mogą z niego skorzystać.
Koty to przecież bardzo lubią.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14768
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto maja 05, 2015 0:43 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

mimbla64 pisze:
majolika pisze:Całe życie mam koty, mieszkałam w kamienicy na 2 pietrze z niezabezpieczonymi oknami i balkonem, (..)


Przykre, że w mieszkaniu jest balkon, a koty nie mogą z niego skorzystać.
Koty to przecież bardzo lubią.


Ależ korzystały :) Nawet codziennie, przy sprzyjającej pogodzie.
W mojej obecności.
Stworze­nia zgro­madzo­ne na dworze pat­rzyły to na świ­nię, to na człowieka, znów na świ­nię i znów na człowieka, ale nie można już było roz­poznać, która twarz do ko­go należy. G.Orwell

majolika

 
Posty: 734
Od: Czw gru 31, 2009 17:00
Lokalizacja: k / Rzeszowa

Post » Wto maja 05, 2015 4:45 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

majolika pisze:
czarnykapturek pisze:Nie wieze w nieotwieranie okien...jesli prosze o zabezpieczenie-musza byc zrobione-inaczej nie oddam kota.
Historyjka: ostatnio dziec wychodzila na dwor z koleznaka, i albo moj dziec, albo kolezanka nie zamknely drzwi: efekt: dwa koty i pies na klatce schodowej. Co za szczescie ze NIKT NIE WCHODZIL-WYCHODZIL Z budynku!!!! I co? jestem DT, mam wlasne koty, pilnuje szczelin, otwartych szafek, kibelka, mam zabezpieczone okna, a kilka sekund nieuwagi i....dlatego nie wierze w "nieotwieralne okna"


Całe życie mam koty, mieszkałam w kamienicy na 2 pietrze z niezabezpieczonymi oknami i balkonem, mieszkam w domku na wsi, w oknie mam zwykłą moskitierę, bo komary, muchy i inne utrapieństwo przez okna leci :) Z forum zapewne kota bym w życiu nie dostała :) Ale...
Nigdy żaden kot nie wypadł, nie uciekł z mojego domu/mieszkania. Moim zdaniem wystarczy zwykła odpowiedzialność oraz myślenie. Da się.

Jednak przy tak naświetlonym problemie, okazało się, że zabezpieczenie okien i balkonu, to jednak mało, bo koty zwiały drzwiami. To co mają zrobić ewentualni chętni na kota? Podpisać zobowiązanie do teleportacji z domu z pominięciem drzwi?
Beż przesady.


Teleportacja fajna rzecz sie wydaje ;) Ale tak na serio: po prostu nie wierze jak ktos mowi: ja nie otwieram okien NIGDY. Nie jestem chyba az tak wymagajacym DT (tak mysle), nie chodze po czyims domu sprawdzajac kazdy zakamarek (chociaz robie wizyty PA), kazda szafke itd. ale pewne wymagania mam, i dla swietego spokoju trzymam sie ich i nie robie wyjatku. A wypadki, nawet przy wspanialych DS sie zdazaja, zeby nie szukac daleko moi adoptanci i slepa koteczka. I co z tego ze okna zabezpieczone i balkon, co z tego ze Pani 24 h w domu doglada stada, karmia najlepsza karma i domowym jedzeniem, kiedy wychodzac od weta-kota wzieli w rece (bo zasikany trasporterek, a panstwo mieszkaja na przeciwko kliniki). Czyli co? powinnam asystowac przy kazdym wyjsciu do weterynarza?
Wczoraj mialam zapytanie o kotka (Botas), chlopak chcial kota NA JUZ, NA DZIS, kontrakty? wizyty? strata czasu i glupota. No i pierwsza mysl: bez jaj. Ale podczas rozmowy, kiedy wszystko dokladnie wyjasnilam chlopakowi, nie skreslam go, bo sie okazalo ze to pierwsza w zyciu adopcja, i tak na prawde nie mial pojecia jak to wszystko wyglada.
Ja nie daje "kotow gratis", niestety TAKA SYTUACJA. Adoptant zwraca koszty weterynaryjne (jesli oddaje jako osoba prywatna)-oczywiscie faktury, ksiazeczka-wszystko jest. Natomiast fundacje maja ustalona kwote za malego i doroslego kota. I ta kwota sie nie zmienia, chociaz czasami przeglad czy leczenie jest duzo powyzej ustalonej "stawki". I czasami wkurzaja mnie teksty : ja chce kota zaadoptowac, nie kupic. I mam ochote wrzasnac :' to se k. kota znajdz i zobacz ile cie wyniesie poczatkowa odbrobka. Ale gryze sie w jezyk i tlumacze, ze te pieniadze nie ida do kieszeni mojej/fundacji, tylko pokrywaja koszty kolejnych zabiegow. Bo wiele ludzi po prostu nie zdaje sobie z tego sprawy. (jak to wszystko wyglada w praktyce)
Jestem zdania ze trzeba tlumaczyc, rozmawiac, ale pewnych rzeczy nie toleruje. Nie daje kota "na prezent", nie daje kota "bo dziecko sie nudzi", nie daje kota do domu gdzie "nigdy nie otwieram okien".

Edit: oddalam kota do domu, gdzie nie ma siatek w oknach. Dlaczego? bo pani ma ma zabezpieczenie stale w postaci zaluzji (tych ciezkich, ktore sie opuszcza na zewnatrz), i te zaluzje sa opuszczone na stale i nie do sforsowania nawet przez bardzo duzego kota. Niekonsekwencja w moim dzialaniu? nie sadze. Bo mimo ze dom nie posiada standardowych "siatek", posiada inny sposob zabezpieczenia okna. W nieotwieralne okna nie wierze, w nie posiadajace siatki-tak.
Ostatnio edytowano Wto maja 05, 2015 4:51 przez czarnykapturek, łącznie edytowano 1 raz

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Wto maja 05, 2015 4:46 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

majolika pisze:
mimbla64 pisze:
majolika pisze:Całe życie mam koty, mieszkałam w kamienicy na 2 pietrze z niezabezpieczonymi oknami i balkonem, (..)


Przykre, że w mieszkaniu jest balkon, a koty nie mogą z niego skorzystać.
Koty to przecież bardzo lubią.


Ależ korzystały :) Nawet codziennie, przy sprzyjającej pogodzie.
W mojej obecności.

To będziesz widzieć jak sobie ew wyfruna pod twym nadzorem. Tyle dobrego.
Co do ucieczek zwierza drzwiami. Uważam, że w tej kwestii wypadki bywają. I mimo uwagi są możliwe. Ale wypadniecie kota oknem lub balkonem jest winą niedpowiedzialnego opiekuna. Można temu zapobiec zakładając siatki.
Mam dużo pytań o adopcję kota co wypadł i...zginął, zabił się, polamal i nie chciało się leczyć.... Są to często ludzkie nie mający chęci zabezpieczyć bo wniosków nie wyciągnęli.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56023
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto maja 05, 2015 4:52 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Irlandzka Myszka, wiele osób dzwoni do mnie szukając kota w ogóle, ew o określonych cechach a nie konkretnego kota :wink: . Czasem zapraszam, żeby przyjść, poznać i wybrać (lub nie :mrgreen: ). Zwłoka w odpowiedziach i rwący się kontakt nie stanowi atutu ale też nie przekreśla adopcji.
Nie bardzo wiem, co rozumiesz pod pojęciem robienia kontroli i komentowania stylu życia? Wyobrażasz sobie, że ktoś w białych rękawiczkach sprawdza kurz czy robi uwagi o kolorze zasłon? Akurat dla mnie chęć zachowania prywatności argumentem nie jest żadnym, bo najpierw ja zapraszam do swojej prywatności - nie oczekuję niczego, czego sama nie daję. Ale też zdarzyło mi się kilka adopcji bez wizyty - nie z powodu niechęci, tak wyszło. Kategoryczna odmowa wpuszczenia mnie do domu dyskwalifikuje adopcję :?
Co do moskitier - dla większości kotów, które znam, wystarczają w zupełności, a na wsi to bardzo praktyczne rozwiązanie. Bardziej bym się bała niedomkniętych drzwi :wink: . Brak zabezpieczeń niekoniecznie dyskwalifikuje, ale niedostrzeganie problemu już tak.
Ale rozsądku i przewidywania nie da się ująć w umowie :(

edit: nie mam stawki za kota ani żadna ze znanych fundacji nie ma 8O . Owszem, adopcyjne mile widziane w różnej formie ale nie jako obowiązek :?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Wto maja 05, 2015 10:21 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kategoryczna odmowa możliwości sprawdzenia warunków do jakich oddaję kota dla mnie skreśla przyszły domek absolutnie,kategorycznie i nieodwracalnie. Kończę taką rozmowę natychmiast,bo to strata czasu.Uważam,że jeśli ktoś nie zgadza się na spotkanie u siebe,ma coś do ukrycia. Ja pierwsza zapraszam do siebie ,by poznano kota,zobaczono osiatkowany balkon,otwieram swój dom przed adoptującymi,daję kredyt zaufania,wpuszczam obce osoby,więc automatycznie oczekuję wzajemności. Szczególnie,że to JA uratowalam kota,JA odskrobałam niejednokrotnie od trumny,wychuchałam,wypieściłam,włożyłam swoje emocje,czas,nieprzespane noce i dużo kasy.I mam potem oddać jak ulotkę,od ręki,gdzieś,donikąd,gdzie nie mam prawa nigdy wejść?
Nie zawsze robię wizytę p/a,zwykle po spotkaniu u mnie sama zawożę kota do nowego domku,czasem zdarza się,że nie robię ani wizyty p/a,ani nie jadę z kotem,ale zawsze mam spisaną umowę adopcyjną,a w niej zgodę na taką wizytę.Mam zapewnienie ds,że mogę kota odwiedzić zawsze kiedy zechcę,po uprzednim umówieniu się oczywiście. Czasem szczere zapewnienie ,że mogę kota odwiedzić wystarczy (nawet,jeśli do tych odwiedzin nigdy nie dojdzie i jesteśmy tylko w kontakcie mailowym ze zdjęciami).
Żadna z moich wizyt nie była ani pogwałceniem czyjejś prywatności,ani nieprzyjemną ingerencją w czyjeś życie.Nie zaglądam w każdy kąt i do lodówki;) Nie oczekuję willi z basenem dla wyadaptowywanych kotów.Czasem wystarczy zobaczyć mieszkanie,dom "ogólnie",zwykle jestem dyskretna i nie przekraczam granic prywatności i dobrego zachowania. Najczęściej jest to miłe spotkanie przy herbatce:),a ja jak najmniej ingerująco staram się ocenić warunki,zwrócić uwagę na ew. miejsca niebezpieczne,podpowiedzieć coś nowemu opiekunowi np.żeby zabezpieczyć kwiaty na parapecie,bo mogą być potraktowane jak kuweta itp. Jeśli ktoś nie chce pokazać jakiegoś pokoju,piętra-po prostu możemy je ominąć. Ale stanowcza odmowa i odesłanie mnie po opinię do weta,skreśliłaby domek. Z wieloma ds jestem w długim kontakcie po adopcji,dostaję zdjęcia zwierzaków,patrzę jak rosną,zmieniają się,radzę telefonicznie,tymczasuję byłych podopiecznych w trakcie urlopów ich obecnych opiekunów. Z pojedynczymi spotykamy się regularnie,w weekend na działkach,w drugi dzień świąt na poobiedni spacer(z psami) i przy nalewce :wink: To bardzo cenne znajomości i miłe przyjaźnie.Nic na siłę oczywiście,sami tego chcemy lub nie.
A jeśli chodzi o adopcję "jakiegoś kota",a nie tego konkretnego-uwielbiam takie przyszłe ds. Jeśli ktoś szuka kota,poprostu ,by dać mu cudowny dom i go pokochać - to najlepsze adopcje! Nienawidzę zaś telefonów o np.rude i TYLKO rude koty,albo o długowłose,w typie rasy,albo jeśli zamieszczam w ogłoszeniu zdjęcia 5 kociąt i wszyscy chcą TYLKO tego ślicznego rudaska.Nie ważne,że inne naprawdę milsze,mądrzejsze-liczy się tylko kolor futra. I co ja mam wówczas zrobić z rodzeństwem takiego rudaska-kupić puszkę rudej farby i wszystkie je przefarbować na rudo :twisted:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto maja 05, 2015 10:58 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

tabo10 pisze: Ale stanowcza odmowa i odesłanie mnie po opinię do weta,skreśliłaby domek.
Dlaczego? A jeżeli opinia weta byłaby super? Że domek o wysokiej świadomości i ogromnej odpowiedzialności, nigdy nie lekceważący niepokojących zachowań kota, karmiący dobrymi karmami, spokojny, bez małych dzieci, w pełni zabezpieczony, z małym zabezpieczonym ogródkiem z którego mogą korzystać koty. Czy taka opinia nie ma znaczenia? Nie jest wystarczająca?
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Wto maja 05, 2015 11:06 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Alix76 i Tabo10 dokładnie napisały co i ja chciałam. Odnośnie wizyty przed adopcyjnej. Nie musi do niej dojść ale jeśli ktoś kategorycznie odmawia ,kota nie dostaje. Nie widzę powodu by oddawać swego wyratowanego tymczasa osobie ,która nie ma do mnie zaufania. To niby dlaczego ja mam mieć takowe w takim wypadku? Mam dużo tymczasów ale nie jestem desperatką.
Nie wiem skąd pomysł ,że wizytujemy i wchodzimy z butami w życie. Choć może ocenia się podług swoich zachowań? Nie pobieram opłat od adoptujących. Nie znam osób tak robiących.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56023
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Wto maja 05, 2015 15:11 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Odwołałam wizytę w sprawie "moich" kociąt, niedoszły opiekun wydaje się być bardzo, bardzo ok, bardzo mu zależało na adopcji, ale niestety jak się okazało mieszka w wynajmowanym mieszkaniu, adopcję planuje z przyjacielem, i nie wiadomo, jak to będzie za parę lat gdy ich drogi pewnie się rozejdą, pozakładają rodziny itp. W sensie, że pewnie każdy z nich chciałby wziąć ze sobą jednego kocurka z dwupaku, i bracia zamieszkaliby oddzielnie. Nie po to wyadoptuję mocno zżyty dwupak, by być może za parę lat go brutalnie rozdzielano. No nic, domek naprawdę fajny, ale nie idealny... :roll: :cry:

kachat

 
Posty: 109
Od: Pon sty 13, 2014 19:07

Post » Wto maja 05, 2015 15:49 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Irlandzka Myszka pisze:
tabo10 pisze: Ale stanowcza odmowa i odesłanie mnie po opinię do weta,skreśliłaby domek.
Dlaczego? A jeżeli opinia weta byłaby super? Że domek o wysokiej świadomości i ogromnej odpowiedzialności, nigdy nie lekceważący niepokojących zachowań kota, karmiący dobrymi karmami, spokojny, bez małych dzieci, w pełni zabezpieczony, z małym zabezpieczonym ogródkiem z którego mogą korzystać koty. Czy taka opinia nie ma znaczenia? Nie jest wystarczająca?

Ano dlatego,że nadzwyczajniej w świecie nie wierzę wetom.
Nie raz miałam wątpliwą przyjemność ratować leczone u nich koty.Tak właśnie.Udało mi się ratować oczy po kk,bo wet internista nie umiał dobrać kropli,więc jechałam do weta okulisty wstydząc się przyznać kto doprowadził oczy kociąt do TAKIEGO stanu.Leczyć powikłania po kk,które o mały włos nie skończyłyby się zejściem śmiertelnym kocięcia, tuż po odebraniu ZDROWEGO teoretycznie kota po leczeniu w szpitalu u weta itd.,jechać od jednego weta do drugiego na kroplówkę nocą,niemalże na sygnale,z mega sraczką u 8-tyg. kociaka odebranego również ze szpitalika itp.

Ponadto kiedyś jeden z moich zaprzyjaźnionych wetów rekomendował ewentualnych przyszłych opiekunów jako "no wie pani,to dobry,taki normalny,zwyczajny dom". Po mojej rozmowie z owym domem okazało się,że w krótkim czasie stracili dwa młode koty.Jeden "zdechł na raka"(dziwne bo miał niespełna rok i był bez szerszej diagnozy-podstawowa morfologia,usg,cokolwiek),a drugi wyszedł przez okno i nie wrócił.Na pytanie czy rozwieszali ogłoszenia w poszukiwaniu kota usłyszałam ,że tak,oczywiście.Na moje zdziwienie,że bywam w tej lecznicy regularnie i żadnego nie widziałam pani przyznała,że"no tutaj akurat nie" (a lecznica jest 20m od ich bloku,więc w najbliższym otoczeniu).Szkoda gadać.

Drugi zaś z zaprzyjaźnionych wetów prowadzi swoją hodowlę psów i kotów,a więc i sprzedaje młode- mamy zupełnie inne kryteria oceny przyszłego DOBREGO domu. Wiadomo ,kiedy w grę wchodzi kasa,a nie tylko miłość do zwierząt,perspektywa oceny się radykalnie zmienia.I nie ma się co oszukiwać.

Ponadto Twój wet działałby naturalnie z założenia na Twoją korzyść :wink: ,trudno tu o obiektywizm.Poza tym nie każdy wet przyjmuje wizyty domowe,a w gabinecie,po samym kocie też nie wszystko da się zauważyć.Choć pozytywna rekomendacja weta byłaby jednym z czynników na plus.Ale napewno nie jedynym i nie ostatecznym.

I chyba najważniejsze: jeśli wyszłabym do Ciebie z pełną otwartością i całym sercem,gościła u siebie w mieszkaniu byś poznała kota,a Ty chłodno odrzuciłabyś te starania (mające na celu jedynie dobro kota) oznajmiając,że nie życzysz sobie mnie w Twoim domu (nawet jednorazowo,bo spokojnie nie jestem nawiedzona :twisted: i nie napadam nikogo regularnie,nie mam na to zwyczajnie czasu),to po prostu nie zagrało by między nami.A jeśli nie ma nici porozumienia z nowym domkiem na początku,to potem jest tylko gorzej. A jak już zaczną się problemy kocie,to szkoda gadać!

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto maja 05, 2015 19:35 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Irlandzka Myszka pisze:
tabo10 pisze: Ale stanowcza odmowa i odesłanie mnie po opinię do weta,skreśliłaby domek.
Dlaczego? A jeżeli opinia weta byłaby super? Że domek o wysokiej świadomości i ogromnej odpowiedzialności, nigdy nie lekceważący niepokojących zachowań kota, karmiący dobrymi karmami, spokojny, bez małych dzieci, w pełni zabezpieczony, z małym zabezpieczonym ogródkiem z którego mogą korzystać koty. Czy taka opinia nie ma znaczenia? Nie jest wystarczająca?

A gdzie chciałabyś poznać i odebrać kota? Sądzę, że nie na ulicy. W domu tymczasowym? Czyli oczekiwałabyś wpuszczenia Cię do czyjegoś domu. I co z prywatnością wtedy? To nie może działać tylko w jedną stronę.
Chyba ze myślisz o adopcji ze schroniska - faktycznie, wtedy raczej nie ma mowy o żadnych wizytach.
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Wto maja 05, 2015 19:52 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

tabo10 pisze:A jeśli chodzi o adopcję "jakiegoś kota",a nie tego konkretnego-uwielbiam takie przyszłe ds. Jeśli ktoś szuka kota,poprostu ,by dać mu cudowny dom i go pokochać - to najlepsze adopcje! Nienawidzę zaś telefonów o np.rude i TYLKO rude koty,albo o długowłose,w typie rasy,albo jeśli zamieszczam w ogłoszeniu zdjęcia 5 kociąt i wszyscy chcą TYLKO tego ślicznego rudaska.Nie ważne,że inne naprawdę milsze,mądrzejsze-liczy się tylko kolor futra. I co ja mam wówczas zrobić z rodzeństwem takiego rudaska-kupić puszkę rudej farby i wszystkie je przefarbować na rudo :twisted:

Na bank nie dostałabym kota na forum - szukałam czarnego i już. Nieważne, że były inne - ja chciałam wyłącznie czarnego :mrgreen:

Btw, czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że ktoś może nie chcieć jakiegokolwiek kota?
Powody bywają różne, a adoptujący z dt nie ratuje (kot już ma opiekę) i niekoniecznie musi go interesować, że ktoś nie ma co zrobić z innymi kotami.
Może dopisujcie w ogłoszeniach, że nie możliwości wyboru zwierzaka - trzeba brać jak leci dla dobra sprawy :roll:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 05, 2015 20:11 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Czy my się trochę wzajemnie nie demonizujemy :mrgreen: ? Tabo nie napisała, ze trzeba koty brać, jak leci, tylko, ze najbardziej ceni te adopcje, gdzie nie wygląd kota się liczy. Trudno się z tym nie zgodzić.
Z drugiej strony ludzie biorą oczami (koty, samochody, partnerów ... ) więc są koty mniej i bardziej adopcyjne. I trudno zaprzeczyć, ze jest frustrujące odbierać w sprawie niebieskiej niuni więcej telefonów jednego dnia niż o cała resztę w ciągu miesiąca :roll: . Oczywiście, ze to problem DT, jak takiego kota wyadoptować ale tez byłam przekonana, ze kocie forum to akurat dobre miejsce, żeby się podzielić ta frustracją i znaleźć zrozumienie :?
Nie rozumiem też, dlaczego ma kogoś dyskwalifikować szukanie kota konkretnej maści 8O . 3/4 ludzi kota albo konkretnej maści albo "obojętne aby nie ...". Kota ode mnie dostają w zależności od tego, czy spełniają warunki dla tego wybranego kota a nie dlatego, z jakiego powodu go wybrali.
Nie twórzmy urban legends :roll:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Wto maja 05, 2015 20:32 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ASK@ pisze:
majolika pisze:
mimbla64 pisze:
majolika pisze:Całe życie mam koty, mieszkałam w kamienicy na 2 pietrze z niezabezpieczonymi oknami i balkonem, (..)


Przykre, że w mieszkaniu jest balkon, a koty nie mogą z niego skorzystać.
Koty to przecież bardzo lubią.


Ależ korzystały :) Nawet codziennie, przy sprzyjającej pogodzie.
W mojej obecności.

To będziesz widzieć jak sobie ew wyfruna pod twym nadzorem. Tyle dobrego.(...)


Nie będę :) Nie mam już balkonu. Ale śmiem twierdzić, że skoro przez 32 lata nie widziałam, to i teraz dałabym radę upilnować.

felin pisze:
tabo10 pisze:A jeśli chodzi o adopcję "jakiegoś kota",a nie tego konkretnego-uwielbiam takie przyszłe ds. Jeśli ktoś szuka kota,poprostu ,by dać mu cudowny dom i go pokochać - to najlepsze adopcje! Nienawidzę zaś telefonów o np.rude i TYLKO rude koty,albo o długowłose,w typie rasy,albo jeśli zamieszczam w ogłoszeniu zdjęcia 5 kociąt i wszyscy chcą TYLKO tego ślicznego rudaska.Nie ważne,że inne naprawdę milsze,mądrzejsze-liczy się tylko kolor futra. I co ja mam wówczas zrobić z rodzeństwem takiego rudaska-kupić puszkę rudej farby i wszystkie je przefarbować na rudo :twisted:

Na bank nie dostałabym kota na forum - szukałam czarnego i już. Nieważne, że były inne - ja chciałam wyłącznie czarnego :mrgreen:

Btw, czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że ktoś może nie chcieć jakiegokolwiek kota?
Powody bywają różne, a adoptujący z dt nie ratuje (kot już ma opiekę) i niekoniecznie musi go interesować, że ktoś nie ma co zrobić z innymi kotami.
Może dopisujcie w ogłoszeniach, że nie możliwości wyboru zwierzaka - trzeba brać jak leci dla dobra sprawy :roll:


No właśnie, to już dla mnie ciężka paranoja :roll:
Nie wyobrażam sobie wzięcia kota, "jak leci", bo inaczej nie jestem godna dostąpić zaszczytu zaopiekowania się nim. 8O
To zupełnie jakbym musiała z facetów wybrać pierwszego, który się do mnie uśmiechnie/odezwie, nie bacząc na uczucia własne. To są emocje, musi zaiskrzyć. Każdy ma swój ideał, zarówno faceta jak i kota. Co w tym złego?
Stworze­nia zgro­madzo­ne na dworze pat­rzyły to na świ­nię, to na człowieka, znów na świ­nię i znów na człowieka, ale nie można już było roz­poznać, która twarz do ko­go należy. G.Orwell

majolika

 
Posty: 734
Od: Czw gru 31, 2009 17:00
Lokalizacja: k / Rzeszowa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 91 gości