Kategoryczna odmowa możliwości sprawdzenia warunków do jakich oddaję kota dla mnie skreśla przyszły domek absolutnie,kategorycznie i nieodwracalnie. Kończę taką rozmowę natychmiast,bo to strata czasu.Uważam,że jeśli ktoś nie zgadza się na spotkanie u siebe,ma coś do ukrycia. Ja pierwsza zapraszam do siebie ,by poznano kota,zobaczono osiatkowany balkon,otwieram swój dom przed adoptującymi,daję kredyt zaufania,wpuszczam obce osoby,więc automatycznie oczekuję wzajemności. Szczególnie,że to JA uratowalam kota,JA odskrobałam niejednokrotnie od trumny,wychuchałam,wypieściłam,włożyłam swoje emocje,czas,nieprzespane noce i dużo kasy.I mam potem oddać jak ulotkę,od ręki,gdzieś,donikąd,gdzie nie mam prawa nigdy wejść?
Nie zawsze robię wizytę p/a,zwykle po spotkaniu u mnie sama zawożę kota do nowego domku,czasem zdarza się,że nie robię ani wizyty p/a,ani nie jadę z kotem,ale zawsze mam spisaną umowę adopcyjną,a w niej zgodę na taką wizytę.Mam zapewnienie ds,że mogę kota odwiedzić zawsze kiedy zechcę,po uprzednim umówieniu się oczywiście. Czasem szczere zapewnienie ,że mogę kota odwiedzić wystarczy (nawet,jeśli do tych odwiedzin nigdy nie dojdzie i jesteśmy tylko w kontakcie mailowym ze zdjęciami).
Żadna z moich wizyt nie była ani pogwałceniem czyjejś prywatności,ani nieprzyjemną ingerencją w czyjeś życie.Nie zaglądam w każdy kąt i do lodówki;) Nie oczekuję willi z basenem dla wyadaptowywanych kotów.Czasem wystarczy zobaczyć mieszkanie,dom "ogólnie",zwykle jestem dyskretna i nie przekraczam granic prywatności i dobrego zachowania. Najczęściej jest to miłe spotkanie przy herbatce:),a ja jak najmniej ingerująco staram się ocenić warunki,zwrócić uwagę na ew. miejsca niebezpieczne,podpowiedzieć coś nowemu opiekunowi np.żeby zabezpieczyć kwiaty na parapecie,bo mogą być potraktowane jak kuweta itp. Jeśli ktoś nie chce pokazać jakiegoś pokoju,piętra-po prostu możemy je ominąć. Ale stanowcza odmowa i odesłanie mnie po opinię do weta,skreśliłaby domek. Z wieloma ds jestem w długim kontakcie po adopcji,dostaję zdjęcia zwierzaków,patrzę jak rosną,zmieniają się,radzę telefonicznie,tymczasuję byłych podopiecznych w trakcie urlopów ich obecnych opiekunów. Z pojedynczymi spotykamy się regularnie,w weekend na działkach,w drugi dzień świąt na poobiedni spacer(z psami) i przy nalewce

To bardzo cenne znajomości i miłe przyjaźnie.Nic na siłę oczywiście,sami tego chcemy lub nie.
A jeśli chodzi o adopcję "jakiegoś kota",a nie tego konkretnego-uwielbiam takie przyszłe ds. Jeśli ktoś szuka kota,poprostu ,by dać mu cudowny dom i go pokochać - to najlepsze adopcje! Nienawidzę zaś telefonów o np.rude i TYLKO rude koty,albo o długowłose,w typie rasy,albo jeśli zamieszczam w ogłoszeniu zdjęcia 5 kociąt i wszyscy chcą TYLKO tego ślicznego rudaska.Nie ważne,że inne naprawdę milsze,mądrzejsze-liczy się tylko kolor futra. I co ja mam wówczas zrobić z rodzeństwem takiego rudaska-kupić puszkę rudej farby i wszystkie je przefarbować na rudo
