Ewar - ona mieszka w Ostrowii Mazowieckiej chyba. Masz racje - nie mozemy Ani zostawic samej z tym tematem - musimy jej pomoc - tzn przede wsszystkim kotkom.
Wredna oszuustka juz w momencie podpisania umowy, doskonale wiedziale, ze jej nie dotrzyma. W jej przekonaniu (co opisujej na watku muratora) dachowce (w odroznieniu od rasowych kotow, za ktore trzeba placic) musza byc kotami wychodzacymi bo to lazegi,Nic przeciez nie kosztuja a jak zgina to bez trudu mozna postarac sie o nastepnego.

Tak tez postepuje i nieodmiennie podtrzymuje swoje zdanie na ten temat na watku muratora, Kociaki usiluje wychowac za pomoca klalpsow - a zawstyczona przeze mnie obraza sie a swojej zlosci daje upust na watku muratora - obrazajac forumowiczki miau. Ta baba nie znosi zadnej krytyki - przyzwaczajona jest bowiem tylko i wylacznie do pochlebstwa, zachwytow i podziwu Nowobogackich zachlystujacych sie jej domem.Zadna komplementow nie omieszkala nawet umiescic swojej podobizny na watku muratora.
Zamkniecie kociakow na noc i do godz. 17:00 dnia nastepnego w kabinie prysznicowej - jest WEDLUG MNIE ZNECANIEM SIE NAD ZWIERZETAMI (tylko, ze w bialylch rekawiczkach). Czyz nie zasluzyzly nawet na niewielka lazienke - jedynie na "spora" kabine prysznicowa. Czy zdajecie sobie sprawe jak czuly sie pelne werwy kociaki, przy upalach panujacych obecnie - zamkniete w kabinie prysznicowej?
CZY TAK MA WYGLADAC ZYCIE TYCH z niemalym trudem uratowanych przez Anie koteczek?
Czy tylko dlatego maja tam pozostac, ze sa biale i pasuja tej babie do wystroju jej drobnomieszczanskiego domu?
UWAZAM, ZE ZASLUZYLY NA LEPSZY LOS
a KTO JESLI NIE MY MA POMOC TYM BIEDULKOM - skoro wszyscy inni uwazaja, ze spotkalo je niebywale szczescie, ze trafily na "wspanialy" dom podziwiany przez pochloniete bez reszty urzadzaniem domow forumowiczki muratora i zachlystujaca sie z zachwytu swoim domem, zadna pochwal i aplauzu "pancie".Ale los ich tak naprawde jest jej zupelnie obojetny.Nie wykluczone, ze wkrotce zmieni upodoboania i kolor bialy nie bedzie juz "in". Bo bylo juz kilka kotkow w tym domu i "poszly w dluuga" za zyczliwym przyzwoleniem humorzastej panci.
Jesli ktos moglby porozumiec sie z prawnikiem i pomoc tym samym - to prosze, zrobcie to - JESTESMY TO WINNE TYM KOTECZKOM - ich zycie sie dopiero zaczelo...i oby trwalo jeszcze dlugo i szczesliwie - ich los w naszych rekach - bo tam gdzie sa - nic dobrego je juz nie spotka - szkoda sie ludzic...