Głupio mi, że od razu przechodzę do rzeczy, ale mam spory kłopot.
Otóż w ramach ewakuacji zabrałam do siebie 2 koty, z których jednego chcę adoptować, a drugiego chyba niestety oddam, bo to dzik zupełny.
Dziś próbowałam złapać choć jednego z nich i zabrać do weterynarza na sczytanie czipa. Niestety rozpętało się piekło (kupy, siki, syki, fuki, szał...), więc szybko odpuściłam. Gdy sprzątałam pobojowisko, koty ulotniły się. Tego oswojonego szybko znalazłam w szafce na buty i teraz siedzi obrażony pod moim łóżkiem, ale dzik przepadł jak kamień w wodę. Przeszukałam całe mieszkanie i nic.
Dopiero po dłuższym czasie wpadła mi do głowy absurdalna niemal myśl, że mógł wleźć pod szafki w kuchni. Szafki są całkiem zabudowane i jest tylko jeden otwór za jedną półką, który - jak właśnie odkryłam - prowadzi do przestrzeni biegnącej pod cokołami szafek. Udało mi się zajrzeć tam dzięki skomplikowanym manewrom lusterkiem i latarką. Okazało się, że dzik tam siedzi!!! Nie mam pojęcia jak tam wszedł - to jest spory kot, a cokół ma najwyżej 10 cm wysokości. Nie ma szans, żebym czymkolwiek do niego sięgnęła. Bardzo się boję, że coś mu się stanie w tej ciasnocie albo że nie da rady sam wyjść

Czy macie jakieś doświadczenia z kocią ekwilibrystyką? Czy gdyby kot się zaklinował to wzywałby pomocy? A może macie jakieś patenty na wywabianie? może powinnam zacząć łomotać w te szafki i go płoszyć, czy co? Jestem kompletnie zdesperowana
