Kochani.Podniosłam zbiórkę aby przy okazji podziękować P.Dorocie

za kolejną wpłate - bo jest już z nami od pewnego czasu i wspiera.

Dobrze- bo ogólnie na zbiórce nic sie nie dzieje.

Nie wiem co robić czy podnieść kwote? bo wychodzi ze mamy już osiagnięty cel- choc trwało to mega długo......
Nadal chorujemy.Inaczej to teraz wygląda bo męczy nas potworny kaszel i jest mega osłabienie.Do tego stopnia ze Damian musi isć drugi raz wieczornie do moich kotów tych z przedostatniej trasy czyli min Józia Lizy Zezolcia Nusi.Ten najgorszy atak choroby kiedy mięsnie bolały potwornie co prawda już za nami ale przyszło ogromne osłabienie po tym wszystkim jakaś taka niemoc.Moglibysmy teoretycznie spać na okrągło.Chodzimy spać tak wcześnie jak nigdy dotą.Bo człowiek już nie ma na nic sił.Do tego Damian wczoraj miał za niską temperaturę i było mu bardzo zimno.Wygrzał sie troche w ciepłej wodzie.
Taka długotrwała skomplikowana choroba jak i okropna drożyzna- która człowiek już nie jest w stanie udzwignąć niestety nie wpływa dobrze na chęc pomagania.
Kilka dni temu wchodząc do Rossmana uzmysłowiłam sobie ze od bardzo dawna nic już w nim dla siebie nie kupuje.A pierwsze moje kroki z klapkami na oczach to kierunek stoisko dla kotów i chemia.Bo pranie na okrągło.Głównie przez Bąbla.W tym miesiacu musiałam zaplacic prawie 600 zł za prąd za dwa miesiace.To koszmar.
Srodków moze nam wystarczy do konca tygodnia.

Co dalej nie wiem ale wypłata dopiero 1 maja i nie wiem jak to będzie bo majówka i inne cuda.
Powinnam sie cieszyć ze pogoda coraz lepsza że jakoś to słonce sie pokazuje a ja się nie ciesze.Bo nie ma z czego.W sobote znowu prawie 200 zł poszło.Musiałam dokupic dwa worki węgla kilka brykietów i niestety worek pelletu do kuwet.Palic nadal musimy .Mniej ale musimy bo jak chorzy to nie da rady inaczej.Rewelacji z pogoda też na razie jakoś nie widać.Raz zimniej raz ciut cieplej.
Jak dla mnie marnie to wszystko wygląda.Bardzo marnie.....i zupełnie nieprzyszłościowo.
