Łódź- Pixi nie ma, został Malutki, Dixi JEST!

Dixi kręci się po podwórku. Była na jedzonku. Ale Pixi NIE MA. :cry:

Wiem ze to głupie, ale mam uczucie, ze to przeze mnie, bo to ja ją tu "osiedliłam". Biedna kicia...

Gdzie ona jest bidulka? :cry:

Nie wiem, serce mi się kraje, bo sama ja na to podwórze sprowadziłam... Nie ma jej w piwnicach. Musiała gdzieś pobiec, pewnie ją pies pogonił... Albo i człowiek :evil:

Albo schowała się w samochodzie przed chłodem i wywiózł ją ktos daleko-daleko. O ile nie zginęła w motorze... :cry:

zmartwiłam się

, znalazła się :?:

Jakoś uciekł mi wątek, a tu takie wieści...

i coś wiadomo :?:

Jolu, jest kicia?

Jolu, martwimy się.

Nie piszę, bo nie ma dobrych wieści. Pixi zniknęła zupełnie, to już ponad 2 tygodnie. Nie wierzę, zeby się jeszcze znalazła po takim czasie...
Dixi jest, siedzi w piwnicy, bo to taka "piwniczna" kotka, wychodzi na jedzonko, albo czeka, aż pójdę i dopiero je.
Smutno... Widok tych kotek razem, ich zabawy, ich przyjaźń, ocieranie sie o siebie, bieganie razem - to było wspaniałe. A teraz Dixi przemyka pod murem, a Pixi może już dawno za Tęczowym Mostem... :cry:

Żeby jeszcze wiadomo było co sie z nią stało. :cry:

musi być dobrze, musi sie znaleźć :!:

och te kocury, chadząjące własnymi drogami :!:

Hanulka pisze:musi być dobrze, musi sie znaleźć
och te kocury, chadząjące własnymi drogami

Nie wiem, Hanulko - chyba nie stało się nic dobrego. Pixi nie była oswojona, nikt jej nie przygarnął, nie odeszłaby sama z miejsca, gdzie było ciepło i jedzenie.

Dziś Malutki napadł bez powodu na Dixi, ledwie je rozdzieliłam. Ale potem oba kotki zjadły i pochowały się, bo zimno.

Tak to jest z tymi bezdomnymi kotkami. Ja też zawsze wypatruję i odliczam swoje.

ja robie to samo, wczoraj o malo zawału nie dostałam, jak dog takiego jednego ........ dresa :evil:

o malo nie dorwał jednej mojej czarnulki.... :evil:

Łódź- Pixi nie ma, został Malutki, Dixi JEST!

Kto przegląda forum