margo22 pisze:Boże bardzo Ci współczuję! On na pewno wiedział jak o niego walczysz!
Czy biedaczek sam odszedł?

Mam nadzieję, że wie i jest już szczęśliwy
Zadzwoniłam dziś do wetki żeby skonsultować sens dalszego podawania interferonu zaznazając, że kot drugą dobę nie pije. Wetka zaproponowała wizytę, miałyśmy Ginesa nawodnić, ewentualnie podać coś przeciwbólowego czy przeciwgorączkowego - w zależności od potrzeby.
Od razu stwierdziła, że kot ma silną żółtaczkę, która objawiła się w zaledwie dwa dni. Temperatura 36,5 i kompletne wycieńczenie organizmu. Zero tkanki tłuszczowej i prawie tyle samo mięśniowej (cięzko było podać zastrzyk, nie było w co się wkłuwać). Musiałam podjąć decyzję o uśpieniu, ale sama widziałam, że jest beznadziejnie, a kotu zaczyna się ostatni etap (max dwie doby życia - chociaż ja się dziwię, że i tak wytrzymał aż tyle) i konkretne cierpienie. Z pyszczka zaczęła lecieć mu żółta cuchnąca maź. Kiedy się żegnaliśmy ostatkiem sił zebrał się i wczołgał do transporterka

Chciał wracać do domu, nienawidził lecznic
Nie ma już mojego cudownego, najdroższego kota. Jestem tak rozwalona, że nie wiem kiedy i jak się poskładam...
Dziękuję Wam za wszystkie ciepłe słowa, było to dla mnie naprawdę ogromne wsparcie.