
Raport nocno-poranny.
Kostek wylazł spod wanny ok 22 (jak dzieciaki zasnęły i się zrobił spokój). Najpierw troszkę łaził po domu miaukiem wzywając Balbinę. Ona jak na dobrze wychowana pannę przystało pozwiedzała z nim mieszkanie, jednak po jakichś 45 minutach rzuciła w kąt dobre wychowanie i przestała odpowiadać na naglące wezwania Konstantego Kazimierza i poszła na swój fotel. Kostek za to łaził miaucząc przeraźliwie do 4 rano


O 4 zmęczony miaukami poszedł pod wannę i siedzi tam do teraz.
Tymczasem jak my duzi strudzeni położyliśmy się do łóżka, Panna B wpakowała nam się pod pościel, przytuliła się i usnęła

Rano Maciuś obudził się w nastroju rozmruczanym, Bąbolinka podobnie. Zaczęliśmy sie miziać co zaowocowało pierwszym noskowym pocałunkiem Pana M. i Panny B. Potem zjedli ładnie miska w miskę puszkę almo nature i Balbinka zaczęła się bawić myszką/kulką folii/klamerką/papierkiem a Maciek patrzył na to lekko skonsternowany z wysokości drapaka. Nie miał biedak odwagi się dołączyć

I wszedł wreszcie do pokoju chłopaków! I daje się Maciunio głaskać Miłkowi i przytulać się i w ogóle Młodzi nie są już strasznymi potworami

Kostkowi wsunęłam miskę pod wannę i zjadł troszkę. Jak jestem w łazience sama i jest cicho wychodzi na brzeg podwannia, jednak wystarczy, że usłyszy lub zobaczy Miłka chowa się w najdalszy kąt. Biedny taki wystraszony

Jak mu pomóc? Zostawić w spokoju? Jak długo? Co z jedzeniem?