Ech, dom to mały pikuś, o to się nie boję (taki dom jak nasz trudno zniszczyć

).
Naprawdę martwię się o Myśkę, bo od czasu wypuszczenia maluchów oddech jej się wyraźnie pogorszył - Sylwka świadkiem, widziała wczoraj, jak ciężko oddycha. Martwię się o nią i mam wyrzuty sumienia, że narażam jej kruche zdrowie. A już było tak dobrze...
Mysiak cały czas pilnuje dzieciaków, siedzi zawsze tam, gdzie ma dobry widok na bandę. I strasznie się przejmuje, taka zatroskana ciocia....
Odizolowanie maluchów w łazience nie rozwiązuje problemu, bo Myśka tym bardziej nasłuchuje i się niepokoi, jeśli ich nie widzi. Wczoraj nawet urządziła wrzask rozpaczy i nawoływanie, kiedy zamknęłam dzieciaki do łazienki, żeby cała banda była pod ręką na przyjazd Sylwki i strongholdowanie.
Chyba w jej przypadku małe kociaki na tymczasie nie są wskazane...
A przyszły domek Blenderka milczy...