» Pon mar 19, 2007 16:09
Wróciliśmy.
Zostaliśmy postraszeni cięciem brzuszka, więc w te pędy poleciałam z przeciekającym kotem do Doc. Doc uspokoił nas, że to jeszcze długa droga do tego...
Poza tym nie bał się wsadzić palec, gdzie trzeba i wymacał suchy jak wiór czop. Kot dostał drugą dawkę parafiny do dupki [pierwsza poszła już w Klinice, ale tam wet nie chciał niczego macać, ani uciskać brzuszka, by delikatnie ułożyć zawartość w jelitkach].
Ćwierćliterka wlewu dożylnego zaowocowało tym, że wszystko musiało pójść do prania, a ja musiałam wycierać podłogę w poczekalni.
Teraz mamy zapodawać wszystko na raz: Duphalac, parafinę i Bisacodyl.
Orzeszek grzecznie odsypia w swojej klatce.
Jestem wypompowana...
Dziękuję, że jesteście...
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 12:53 przez
Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'