Hiena jak to Hiena, imię ma adekwatne, umaszczenie jak u tych afrykańskich, dzicz była nieziemska, teraz nieco lepiej, wyje jak głodna, żre wszystko i czasem śmierdzi jej z pyska ( chociaż właściwie już nie, bo miała czyszczone w sobotę). Przy okazji wyszło, że znowu przytyła pół kg, czyli dieta poszła na marne (aaaa!) , dobrze, że więcej nie wyjeżdżam w najbliższym czasie. Martwi mnie też jej podwyższony poziom cukru, może to ze stresu jej tyle skacze podczas wizyty u weta. Muszę w domowych warunkach zrobić jej kilka testów, wtedy będzie wiadomo. Na wszelki wypadek ( może nie trzeba będzie) zbieram info o kotach cukrzycowych.
A Demon jest nadal boski i zakręcony. Jak leżałam w gipsie zrobiłam mu zabawkę na szydełku. Zapiernicza z nią ,przynosi i każe sobie rzucać. Po kilkanaście razy albo więcej. Chociaż ostatnio ma nowe hobby - godzinami wpatruje się w piec gazowy ( zamknięty, nie widać ani płomienia ani innych bebechów) , nie wiem, czy mu klepka się przestawiła, czy to go relaksuje czy jak. A tam, niech sobie medytuje w łazience obok pieca, co mu będę żałować
