Baltimoore pisze:otulona_snem
Dziękuję- w swoim imieniu- za tak piękne ujęcie słowami tego, co niejednemu z forumowiczów chodzi teraz po głowach.
Ja cały czas nie mogę tego pojąć.
https://www.facebook.com/events/998627520184677/
Jak byk wydarzeniu na fb stoi kto jest właścicielem szukanego kota.
I teraz ta reakcja....
Dziękuję otulona_snem i Baltimoore.



Zacytuję z podanego wyzej linku na fc przez Baltimoore.
29 grudnia - potrzebna pomoc w zawożeniu na dworzec karmy dla Stefanki-Kiszki!
----------------------------------------------------------------------
#########################################
Jeśli ktoś miałby jakieś informacje poproszę o kontakt:
Ania 696 ..... (właścicielka)
Ewa 6......
Bardzo proszę nie pisać tylko dzwonić - mamy ograniczony dostęp do koputera!
A jeśli już kochani piszecie, to poproszę pod przypiętym postem - bo inaczej gdzieś to ginie w czeluściach fb.
Numery telefonów ja wykropkowałam aby moderacja się nie czepiała, choć na fc są ogólnodostępne.
U nas coś znowu zimno się robi, no ale przecież to zima i powinno być zimno.

Ja sama czuję się już zdecydowanie lepiej po upadku pod szpitalem, miednica jeszcze boli ale już nie tak jak przedtem.
Parę dni temu kiedy prałam kocyki które Sonia zakupkła, to po wypraniu kazałam iść na dwór mężowi z miską aby je wytrzepał bo zostaje dużo sierści jeszcze zbrylonej.
Byłam jeszcze w łazience gdy nagle słyszę rumot w przedpokoju na schodach. Lecę zobaczyć a tam mąż leży na schodach, z miski kocyki wywalone.
Przeżyłam szok, bo myśl, ze mógł sobie co połamać w jego stanie zdrowia (I gr inwalidzka) a jeszcze jakby poleciał i wybił tą szybkę na całych drzwiach to serce miałam w gardle.
Na szczęście nic poważnego się nie stało, poobijał się a z nogi tylko krew leciała, bo skaleczył się zjeżdżając po schodach, ale mąż tak się przeraził, że poszedł się położyć do łóżka.
Nieszczęścia chodzą parami, ale zarówno mnie jak i mężowi nic poważnego się nie stało, choć tak naprawdę musimy bardzo uważać, bo lata jak i zdrowie już nie te co kiedyś.