dilah pisze:W tym całym tymczasowaniu kłopot w tym, że to wiedza jednostronna

bo te czterołapki sądzą, że my jestesmy ich dużymi na zawsze dlatego odchorowywuję te pierwsze dni, bo wyobrżam sobie co one sobie myślą i czują. Trudne to

no way!

to nie psy! z psem jest trudniej. Coś jest w tym idiotycznym stwierdzeniu, że "kot przyzwyczaja się do miejsca". Nie chodzi mi oczywiście o przyzwyczajanie się do miejsca tylko o ich - kocią - filozofię. One żyją dniem dzisiejszym, nie pamiętają z premedytacją - w pejoratywnym znaczeniu, nie rozpamiętywują, nie chowają urazy, nie myślą o tym co było wczoraj. Biorą świat z dobrodziejstwem inwentarza. To my im przypisujemy nasze uczucia, wydaje nam się, że czują się zawiedzione i zdradzone. Nie, one po prostu boją się nowego miejsca i ludzi, muszą się na swój własny sposób przekonać, że wszystko jest w porządku i nic im nie grozi...
Owszem, zdarzają się wyjątki, niestety. I jest to chyba jedyny dowód na to, że koty jednak ewoluują, psychicznie i emocjonalnie, bo fizycznie już dawno, dawno nie
