Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob maja 07, 2011 22:56 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Będzie relacja z Wojtyszek?

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 08, 2011 0:14 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Będzie.
Chociaż tak do końca nie jestem pewna, jak powinnam opisać to miejsce :D

Spędziłam tam cały niemal dzień. Chyba za mało się znam na opiece nad zwierzętami w skali przemysłowej, żebym mogła być wprawnym i bystrym obserwatorem. Na pewno jest cała masa rzeczy, na które nie zwróciłam uwagi. Patrzyłam oczami miłośniczki zwierząt, opiekunki kilku kotów i (od niedawna) suki.
Ten przydługi wstęp napisałam dlatego, że to, co zobaczyłam, było zbyt piękne na polskie warunki. I podejrzewam, że czegoś nie zobaczyłam, coś przeoczyłam. No sama nie wiem. Ale cały czas zadawałam sobie pytanie: skoro tu jest tak dobrze, to dlaczego wszędzie indziej jest tak źle? Na końcu napiszę, jaką ja typuję przyczynę. Oczywiście pod warunkiem, że to wszystko, co zobaczyłam, to nie była wkrętka na dużą skalę.

Zaznaczę jeszcze, że byłam wszędzie, nie zajrzałam chyba tylko do prywatnych pokoi pracowników. Cały czas byłam pytana, co jeszcze chcę zobaczyć, gdzie zajrzeć. Nie było miejsca, do którego zabraniano mi wstępu.


Akurat gdy dojechaliśmy, miała miejsce dostawa mięsa. Przyjechał duży ciężarowy samochód-chłodnia znanej w regionie łódzkim firmy-producenta mięsa i wędlin.

Schronisko wraz z ogrodem zoologicznym to duży obszar, o ile dobrze zapamiętałam, 6 hektarów. Teren jest otwarty, w sensie, jest ogrodzenie, ale nie jest to twierdza z parkanem, przez który nie widać nic. O ile pamiętam wjechać tam można bez specjalnego trudu, bo nie ma zamykanej bramy. Zresztą z drugiej strony, gdzie jest obszar jeszcze nie zagospodarowany, parkan jest "niedomknięty" z wyjściem do lasu. Od strony wsi do schroniska przejeżdża się przez mały ogród zoologiczny. Fajne egzotyczne zwierzęta, ptactwo. Przecudne białe wilki. Ale nie sprawdzałam stopnia oswojenia, tym bardziej, że właściciel uprzedził, że niezbyt przyjazne stworzenia :lol: Na dużym wybiegu owce jakieś egzotyczne (chyba Ameryka Południowa) i coś podobnego do bawołu, ale nazwa była inna. Pawie przepiękne, bocian bez skrzydła, masa królików, kangurzyce z małymi w torbach. Nie będę się rozwodzić, bo chyba wszystkich najbardziej interesują psy.

Gabinet weterynaryjny: ambulatorium, sala pooperacyjna, sala zabiegowa. Akurat jakiś pies był torturowany zastrzykiem. Psu na pysk założono łańcuch. Gdybym ja robiła ten zastrzyk, łańcuch byłby potrójny :), bo pies sięgał mi do bioder. To był jedyny łańcuch, jaki widziałam w Wojtyszkach. Piesek zniósł zastrzyk nadzwyczaj łagodnie. Ładnie wyglądał, mimo, że duży i bardzo kudłaty.
Zajrzałam na chwilę do szpitalika, ale wyłącznie na moment, bo te psy, które były w lepszym stanie, podniosły taki jazgot, jak mnie zobaczyły, że zwiałam.
Potem oglądałam sektory z psami. Zwierzęta były pogrupowane pod względem wielkości. Zobaczyłam tam chyba wszystkie rasy świata. Inaczej niż w schronisku na Marmurowej, sektory były bardzo duże, mieszkało w każdym wiele zwierząt, myślę, że około setki. W każdym opiekun przez 24 godziny na dobę. Nie było nigdzie betonu. W sektorach ubita ziemia, a pod jedną ze ścian szerokie drewniane podesty, które (jak mnie poinformowano) zimą są zabudowane i jest tam schronienie zadaszone. Opiekunowie siedzieli w środku sektorów, razem z psami. Każdy miał bat. Jak napisałam na początku, nie znam się na psach, ale potrafię zaobserwować zachowania świadczące o tym, że pies jest zastraszony, że się boi. Tamte psy nie bały się w ogóle. Gdy mnie zobaczyły, wszystkie sunęły do ogrodzenia, żeby się przywitać, zrobił się jazgot. Wtedy zobaczyłam, jak opiekun natychmiast interweniuje, żeby nie doszło do aktów agresji: tłukli batem o ziemię albo o kraty ponad psami. Mimo to nie widziałam, żeby którykolwiek pies zareagował skuleniem uszu i podwinięciem ogona. Natychmiast, jak wychodziłam z sektora, psy się uspokajały. Nie widziałam psów chudych albo źle wyglądających. Ania, która nam towarzyszyła w zwiedzaniu, wsadziła bez stresu rękę za ogrodzenie w momencie, gdy psy się na mnie darły.
Sektory były posprzątane. Nie czułam w ogóle fetoru moczu, co mnie akurat zdziwiło, bo tam nie ba betonu, który można spłukać. Kup żadnych też nie było, co też mnie zdziwiło,mimo, że przed sektorami stał traktor z przyczepką odchodów.

Najbardziej było mi przykro w sektorze kundelków-staruszków :cry:

Byłam też w boksach psów izolowanych ze względu na chorobę lub zabiegi. Była suka po sterylce, piec z nowotworem, młody kaukaz (chyba).

Kociarnia. Kotów mało. Nie więcej niż 15. Ładne. Trikolorki, szylkretki, rude, buraski, czarnuszki, pingwinki. Do wyboru do koloru. Nie było maluchów.
Jeden z wiecznym glutem. Nie były chude, wyglądały ładnie. Ale jakieś zobojętniałe. Kiedyś na Marmurowej takie widziałam. Obojętne. Miałam kluchę w gardle.
W kociarni było sucho i czysto. Koty miały pomieszczenia składające się z dwóch części, przy czym ta druga to część zimowa, w sezonie ogrzewana. Wszędzie drzewka, pieńki.
Przypomniało mi się, dlaczego przestałam jeździć na Marmurową.

Stajnia.
Akurat w trakcie zwiedzania boksy były sprzątane. Konie przeróżne, również kucyki, źrebięta. Jeden konik bardzo przytulaśny, obawiam się, że także nakolankowy :mrgreen: Taki przyjaciel wszystkich.
Wszystkie koniki naprawdę dobrze utrzymane, przystojne. Nawet stara okulała klacz. Stajnia to było jedyne miejsce, w którym był jakiś nieprzyjemny zapach. Dla koniarzy on nieprzyjemny nie jest :lol: , ale ja nie jestem fanką stajennych klimatów.

Koło domu gospodarzy oraz w ich domu mopsice, i suczki malutkich ras, teraz bardzo modnych, ale nie pamiętam nazwy. Wszystkie wykupione z pseudohodowli, w wielu przypadkach z maluchami. Program zakłada wykup suki i/lub maluchów, odchowanie, sterylkę, adopcję. W schronie kładzie się nacisk na adopcje kundelków, ponieważ rasowe "się adoptują" dużo łatwiej. Po terenie biegają trzy albo cztery kundelki.

Wszędzie pojemniki ze świeżą wodą, wszędzie widziałam pracowników zajętych przy powierzonych im zwierzętach. Siedząc na tarasie słyszałam dobiegające zza budynków rozmowy mieszkających tam pracowników. Nie zauważyłam żadnych przejawów stresu.

Otrzymałam do przeczytania raport pokontrolny NIK. Był baardzo obszerny i nie chciało mi się go czytać :oops: Język tego typu lektury nie przypomina emocjonujących kryminałów. Skupiłam się na zaleceniach pokontrolnych, które zawierały kwintesencję tego, co mnie interesowało, czyli wpadki, niedociągnięcia czy uchybienia. Były (o ile pamiętam) cztery, o charakterze administracyjnym. Można je określić wspólnym mianem "zróbcie porządek w papierach". Zaniepokojona, że jednak coś ukryli, wróciłam do samego protokołu, żeby przeczytać, co piszą o samych zwierzętach i warunkach ich utrzymywania. NIK uznał warunki za dobre, zwierzęta zaopiekowane i w dobrym stanie.
Potem przeczytałam treść książki kontroli. Dla osób nieprowadzących działalności gospodarczej: jest to książka, w której odnotowana jest każda kontrola prowadzenia w firmie przez wszystkie uprawnione podmioty. Jest tam informacja, co jest kontrolowane, kiedy, kto kontroluje i uwagi pokontrolne (jeśli nie ma protokołów). Od stycznia miała miejsce epidemia kontroli z gmin, które podpisały umowę z L.Simińskim na odbieranie psów bezdomnych. Nie zauważyłam innych wpisów niż "bez uwag". Kontrole miały oczywiście związek z krążącymi plotkami, że psy Aleksandrowa Łódzkiego zaginęły. O ile pamiętam, był tam też jakiś wpis, że i te psy są na miejscu. Był tylko problem z ich znalezieniem (120 psów w grupie 2 tysięcy). Ale nie pamiętam dokładnie, skąd wiem, że te z Aleksandrowa były.

Na niezagospodarowanym terenie mają powstać kolejne sektory dla psów. Według L. Simińskiego, w tej chwili panuje zagęszczenie. Ma też powstać dużą, piękna kociarnia. W trakcie budowy są też nowe pokoje dla pracowników. Widać tam trwające inwestycje.

I tylko jeden wielki problem: brak intensywnego i regularnego wolontariatu adopcyjnego: ogłoszenia, opisy.

To chyba wszystko. Oczywiście zapytałam, skąd L. Simiński ma na to wszystko psy. Niestety, nie zapytałam o zgodę na publikację tej informacji, ale zapewniam, że to jak najbardziej legalne źródło :lol: W Wojtyszkach widać doskonały zmysł biznesowy i czuć miłość do zwierząt. Niekłamaną. Oraz wiedzę o psach. Taką praktyczną, wynikającą z wieloletniego obcowania z tymi zwierzakami. O kotach było mało, bo stanowią margines w tym schronisku. Wydaje mi się, że tym bardziej można by powalczyć o ich adopcję.

Skłaniam się do opinii, że jeśli w Wojtyszkach naprawdę jest tak, jak widziałam, to dlatego, że L.Simiński naprawdę kocha zwierzęta i naprawdę oddał im swoje życie. A że ma łeb do interesów, daje radę bardzo efektywnie zarządzać dostępnymi środkami.

Bardzo chciałabym, żeby było tak, jak ja to zobaczyłam. Jeszcze raz dziękuję za gościnę.

Czy ktoś chciałby się zaangażować przy wirtualnym wolontariacie w sprawie adopcji (ogłoszenia)?

EDIT: jeśli czegoś nie napisałam, pytajcie.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie maja 08, 2011 21:08 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

A jak jest z adopcjami Aneta? Można z Wojtyszek adoptować psa albo kota? Jak to wygląda?

CoolCaty

 
Posty: 7701
Od: Śro sie 10, 2005 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon maja 09, 2011 9:55 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

L. Simiński potwierdził, że to jest najsłabsza ich strona i że bez sprawnego wolontariatu ogłoszeniowego będzie im ciężko zwiększyć ilość adopcji. A bardzo chcieliby je rozbujać. Na Kosodrzewiny to jeszcze jako tako, natomiast w Wojtyszkach to już w ogóle trudno z akcjami w internecie.
Nie ma żadnych ograniczeń w adopcjach zwierząt. Zarówno te na Kosodrzewiny jak i w Wojtyszkach mogą wyjść do swoich domków jak tylko znajdą się odpowiednie.
Z zastrzeżeniem, że domki muszą być naprawdę sprawdzone i nie ma zgody na wydawanie zwierząt do domów tymczasowych.

EDIT: chyba nie napisałam dość wyraźnie: adopcje cały czas się odbywają i nie ma żadnych ograniczeń. Jedynym kryterium jest jakość zgłaszających się chętnych domków.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pon maja 09, 2011 14:17 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

A jak z wolontariatem fizycznym?
Obrazek Obrazek Obrazek

Borówka16

 
Posty: 1059
Od: Czw lut 25, 2010 11:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 10, 2011 8:57 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Borówka16 pisze:A jak z wolontariatem fizycznym?


Pewnie trudno, bo to miejsce oddalone od miast, i dojechać tam trudno.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 13, 2011 22:49 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Femka pisze: Chyba za mało się znam na opiece nad zwierzętami w skali przemysłowej, żebym mogła być wprawnym i bystrym obserwatorem. Na pewno jest cała masa rzeczy, na które nie zwróciłam uwagi. Patrzyłam oczami miłośniczki zwierząt, opiekunki kilku kotów i (od niedawna) suki.

Dlugo tu nie bylam na miau, ktos mi podeslal link i mnie "trafilo". Napisalam dlugą odpowiedz, a wlasciwie prawie na kazde Twoje zdanie odpowiedzialam ale mi "wcielo". Moze jutro ponownie napisze. Teraz tylko krotko: TAK, nie masz bladego pojecia o opiece nad zwierzetami i wrecz ublizasz i zwierzetom i ludziom, jesli taka "laurke" wystawiasz najwiekszemu w Polsce(chyba sie nie pomylilam :? ) "biznesmenowi" od psich smierci"! Znasz raport ARGOS-u, ile powinno byc tam psow? A "zwalil mnie z nog" ten łancuch jako kaganiec(PODSTAWOWE wyposazenie schroniska), podesty w "boksach" jakby to byly Hawaje tylko parasoli brak i te bicze....Oboz koncentracyjny, SS-mani?? (...) Interwencja - Aleba
P.s a podstawej rzeczy ze soba nie zabralas! ŁOPATY,szkoda :( Pokopala bys wkolo "schroniska" tam bys napewno "cuda" jeszcze wieksze zobaczyla :wink:
Ostatnio edytowano Pt maja 13, 2011 23:10 przez ARKA, łącznie edytowano 1 raz
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pt maja 13, 2011 22:57 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Aniela, a właściwie co konkretnie chciałaś powiedzieć?
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24768
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pt maja 13, 2011 23:14 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

ana pisze:Aniela, a właściwie co konkretnie chciałaś powiedzieć?

Przeciez napisalam co to jest "za dzialalnosc schroniskowa" p.Siminski. Zreszta to co Femka opisuje to jakis niesmaczny zart!!!! Zobacz raport ARGOS-u a Femka pisze,ze tam jest ok,2 tysiace psow to gdzie jest reszta?? Adopcje? Taaak "wirtulane"..
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Pt maja 13, 2011 23:41 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

http://lodz.naszemiasto.pl/artykul/9044 ... egoria=660
Takie dorazne kontrole i tak nic nie dadza i o tym p.Siminki dobrze wie! Ale, mam nadzieje, ze wszystkie psy, w jednym czasie: przy Kosodrzewiny i w Wojtyszkach beda sprawdzone, nie wyjda z tych dwoch miejsc kontrolujacy poki "spis z natury" psow nie bedzie zrobiony i potem porowna sie z danymi z gmin. Kazda gmina placila stawke dzienna za pobyt psa "w hotelu" Siminskiego. Femka, Twoj "lukrowany" obraz prysnie jak mydlana bańka i co wtedy napiszesz?
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Sob maja 14, 2011 0:02 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Aniela, a czy mogłabyś napisać w punktach, co konkretnie zarzuca się temu schronisku i jakie są dowody?
Z linkami do materiałów?
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24768
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob maja 14, 2011 0:25 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

ARKA pisze:
Femka pisze: Chyba za mało się znam na opiece nad zwierzętami w skali przemysłowej, żebym mogła być wprawnym i bystrym obserwatorem. Na pewno jest cała masa rzeczy, na które nie zwróciłam uwagi. Patrzyłam oczami miłośniczki zwierząt, opiekunki kilku kotów i (od niedawna) suki.

Dlugo tu nie bylam na miau, ktos mi podeslal link i mnie "trafilo". Napisalam dlugą odpowiedz, a wlasciwie prawie na kazde Twoje zdanie odpowiedzialam ale mi "wcielo". Moze jutro ponownie napisze. Teraz tylko krotko: TAK, nie masz bladego pojecia o opiece nad zwierzetami i wrecz ublizasz i zwierzetom i ludziom, jesli taka "laurke" wystawiasz najwiekszemu w Polsce(chyba sie nie pomylilam :? ) "biznesmenowi" od psich smierci"! Znasz raport ARGOS-u, ile powinno byc tam psow? A "zwalil mnie z nog" ten łancuch jako kaganiec(PODSTAWOWE wyposazenie schroniska), podesty w "boksach" jakby to byly Hawaje tylko parasoli brak i te bicze....Oboz koncentracyjny, SS-mani?? Femka, moze tak ze swoim psem "poćwicz" albo ktos z Toba? Femka, nie wiem czy sie smiac czy plakac nad Twoja totalna glupotą czy tez moze "naiwnoscia blondynki" a moze chcesz cos "ugrac"? Po co Ci to jak nie masz bladego pojecia, czemu szkodzisz zwierzetom??? :evil:
P.s a podstawej rzeczy ze soba nie zabralas! ŁOPATY,szkoda :( Pokopala bys wkolo "schroniska" tam bys napewno "cuda" jeszcze wieksze zobaczyla :wink:

ARKA
Nie lubium się z Femka, co Femka potwierdzi :mrgreen:
Ale nijak nie wiem po co to piszesz 8O Mnie nie interesuje, czy Femka jest blond czy raczej ciemna 8)
Raczej fakty, a nawet więcej potwierdzone dowody i na te poczekam, bo podglądam watek nie od dziś :roll:
A takie wpisy raczej dla mnie ujmują wiarygodności, a nie jej dodają..
Z odległości inna ocena jest raczej niemożliwa :roll:
A co do inspekcji, to uważam, że rzetelnie napisana, bez puszenia się, że wiem więcej niż wiem..
I może to mój ostatni wpis w tym temacie (bo niby czemu miałoby ich być więcej).
pwpw
 

Post » Sob maja 14, 2011 1:40 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

ana pisze:Aniela, a czy mogłabyś napisać w punktach, co konkretnie zarzuca się temu schronisku i jakie są dowody?
Z linkami do materiałów?


Ana, nie rozumiem, wyszukiwarka tez za przewodnika, wrzuc w google fundacja ARGOS a znajdziesz czesc tylko danych,wrzuc Wojtyszki a tez znajdziesz.
Linki do materialow, materialow jest troche na dogo a dowody to sa "w reku" a nie w necie.


http://www.dogomania.pl/threads/178042- ... T-3-5-tysiąca-psów-bez-możliwości-adopcji-WYŚLIJ-LIST!!!/page6

http://www.boz.org.pl/sch/lz.htm
Do konca tylko 2008 roku powinno tam byc ok.3500 psow to za okres 4 lat plus za lata 2009 i 2010 plus obecne miesiace to "lekko" ponad 5,5 tysieca psow. A adopcje, kto do Wojtyszek pojedzie adoptowac psa? Zreszta," biznes plan" nie zakladal adopcji, zakladal zbieranie psow z gmin bo to "szczekajace" pieniadze;stawka dzienna pobytu psa. Z drugiej strony aby tyle przyjac trzeba by sie rozbudowac, inwestowac ale po co? Kiedy i tak zaden urzednik nie wejdzie do "kojca" gdzie jest ponad 50-60 psow(Femka pisze,ze nawet 100) aby sprawdzac kolejno wsrod 2000 psow i odszukac "swoje psy", to jasne. Femka tez nie weszla :wink: Zreszta, czy ich to obchodzilo, urzednikow, co z ich psami sie dzieje? Placili i mieli "z glowy".
pwpw, Twoje dywagacje mnie nie intersuja, dowody sa, jak widzisz:DANE Z GMIN a inne dowody tez są ale nie dla Ciebie :wink:
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Sob maja 14, 2011 8:15 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

ARKO, niczego nie będę szukać po necie, bo nie mam czasu.
To Ty masz jakie zarzuty, więc je sformułuj i wskaż dowody.
Nie będę czytać długaśnych wątków na Dogo, jeśli uważasz, że jest tam coś, co powinno zainteresować osoby czytające TEN wątek -- streść to i podlinkuj do konkretnych postów/ artykułów TUTAJ.
Zdecydowałaś się tutaj pojawić, to Ty masz uwagi nt. schroniska w Wojtyszkach, więc to TY weź na siebie trud wyczerpującego przedstawienia sprawy.
Oczywiście, o ile chcesz być wiarygodna.
Jeśli nie - pisz co chcesz. :wink:
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24768
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob maja 14, 2011 8:18 Re: Łódź, próba adopcji kotów ze schronu na Kosodrzewiny.

Arka, jak będziesz chciała porozmawiać, to zapraszam. A póki co, bardzo proszę wszystkich Czytelników o niedokarmianie trolla. Ignorowanie naprawdę skutkuje.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1873 gości