bluerat pisze:Kacperek właśnie pojechał do nowego domu do Gliwic
ale świetna wiadomość!!!!!!


Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
bluerat pisze:Kacperek właśnie pojechał do nowego domu do Gliwic
Betta pisze:bluerat pisze:Z posiewu jeszcze nic nie rośnie, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że mamy kolejny problem - Microsporum canis czyli po prostu grzybicę.
Pierwsze pryskanie Imaverolem za nami.
Łysinka na czubku głowy Gracji, i pod jej brodą, łysinka na głowie Wadima, łysinka na głowie Jasminki w nowym domu, łysinka na łapce Pipi...
Klnę na czym świat stoi, bo nie wiem skąd to dziadostwo się przyplątało. Do tego zapuszczam psu włosy na wystawy, więc jak zacznie łysieć to się zastrzelę.
Jestem zmęczona tym wszystkim, bo miałam być tymczasowym domem tymczasowym, a nic nie wskazuje żeby ktokolwiek ode mnie to kociaki zabrał. Do tego sezon na kocięta w pełni, dodatkowo wakacje i nikt po koty nie dzwoni.
W tym momencie oświadczam, że to moja pierwsza i ostatnia taka akcja. Już nigdy więcej nie pozwolę na to żeby ktoś pomagał moimi rękoma, wzbudzał we mnie wyrzuty sumienia i brał mnie pod włos.
Willy jak dostanie atecortin ze sterydem, to obrzęk powiek maleje, ale szkodzi to rogowce, jak nie dostanie sterydu, to powieki puchną i nie potrafi otworzyć oczu. Koszmar.
Pocieszające jest to, że zaczął bawić się z rodzeństwem i już sam je z miseczki.
Oko Pipi coraz lepsze, myślę jeszcze tydzień i koniec leczenia.
Oboje z Willy'm dostają teraz kolejny antybiotyk, Synergal w zastrzykach.
Do tego od dzisiaj włączyłam preparat F-Lysine, hamujący replikację herpeswirusa, 1/3 tego preparatu przekazałam dla Jagódki, plus Milbemax na jej kolejne odrobaczenie.
Wadim, Tytus i Kacperek, oraz Gracja nie dostają już antybiotyku.
to przykre że małym ciągle coś wyskakuje....
nie rozumiem cie... twoje ręce - twoja pomoc .. nikt sie toba nie wysługuje, wiec może zwazaj co piszesz, bo wystarczyło by tylko żebyś dodała że to ja... nie miałam pojęcia że zabierzesz wszystkie maluchy (napisałas "moge wziac jakies"..), co zreszta jak zerduszko powiedziała wyszło na miejscu pod szopa że zabierasz wszystkie.... forum nie opuściło Cie ... sa robione bazarki, wpłyneły darowizny.....ale sama wiesz ile kotów później oczekiwałao na pomoc forumowiczów...
poza tym przypominam że nie zakładałabym wątku na forum gdybym SAMA potrafiła pomóc jakklowiek chocby częsci tym kotom... zupełnie nie byłam wtedy moblina i zupełnie nie wiedziałam jak praktycznie pomóc irenie i kotom.... po jakims czasie na watku zaczeło sie cos dziac... pojawiła sie wizja eksmisji, ktoś miał pomysł na rozwiazanie tej sytuacji (chwała ci za to) i ruszyła lawina... fakt że nie woziłam kotów samochodem tu i tam (bo go nie miałam) zn że nie robiłam nic? jak to zerduszko powiedziała "jesli jestes w takiej sytuacji to moze nie powinnas sie brac za pomaganie?" .... i nie wiem do tej pory co myślec, bo to moje pomaganie czasem na półgwizdka, ale jednak....mam żałować tego? jasne..wiele mi brakuje do podejscia czy zorganizowania zerduszko czy bluerat, ale na teraz nie stac mnie nawiecej - za to moge przeprosic..chyba juz drugi raz na forum... nie rozumiem czemu ciagle wypisuje sie w moim kierunku aluzje... któe zreszta zupełnie nie wiem cxzemu maj słuzyc..chyba nieczemu konstruktywnemu
niestey zapominam sie zróżnymi rzeczami... i dlatego czasami wprost trzeba mi powiedziaec że mam sie za cos wziac - i za to dziekuje zerduszko
Betta pisze: jak to zerduszko powiedziała "jesli jestes w takiej sytuacji to moze nie powinnas sie brac za pomaganie?" .... i nie wiem do tej pory co myślec, bo to moje pomaganie czasem na półgwizdka, ale jednak...
Betta pisze:zerduszko, bo dla mnie tych kotów jest za duzo nie wiem za co sie wziac... a w takich sytaucajch rabie to co ty nazywasz "kombinowaniem" chopc mi to przychodzi naturalnie...no ale nie uważam że jest sie czym chwalic
Betta pisze:Rudy, masz racje problem jest głównie w komunikacji.... tylko jak ja inicjuje kontakt a ktoś mi nie potrafi nawet w oczy spojrzec a jedynie podsmiewac potrafi i na forum daje ujście swojej złości to mi sie odechciewa...
zerduszko, bo dla mnie tych kotów jest za duzo nie wiem za co sie wziac... a w takich sytaucajch rabie to co ty nazywasz "kombinowaniem" chopc mi to przychodzi naturalnie...no ale nie uważam że jest sie czym chwalic
To nie było grzeczne.Betta pisze:ma Pani Dr racje, dobrze że pani przedstawiła esencję problemu.... ale może ma Pani jakis pomysł, czy na analizie problemu koniec ?
Jak napisałam w pierwszym wątku sprzed 4 lat, próbowałam coś zrobić ale ta pani nie pozwalała sobie pomóc. W Twoim idealnym świecie powinnam rzucić pracę i wszystkie swoje sprawy, żeby poświęcić się pomocy p.Langer wtedy?Betta pisze:bluerat pisze:Czyli jak dobrze rozumiem, skoro kot nazwany Wielkim Nieszczęściem cierpi od 2 lat, niech sobie jeszcze pocierpi, mimo że znalazł się sponsor na jego leczenie i pomoc fundacji Szara Przystań w leczeniu i późniejszym szukaniu domu?
Sponsor który wkrótce znajdzie sobie innego potrzebującego kota/koty bo nie będzie czekał w nieskończoność aż p.Irena łaskawie pozwoli pomóc temu kotu. Kocięta odda bo jeszcze nie zdążyła się do nich przyzwyczaić?
Jak dobrze przeczytałam sponsor byłby w stanie pokryć również jej dług u weta, pod warunkiem oddania kotów do adopcji? Czyli niech to przepadnie?
Dla mnie ta pani znęca się nad tymi kotami. Gdyby naprawdę zależało jej na ich dobru, oddawałaby je do adopcji i pozwalała leczyć, ograniczała ich rozmnażanie się (zabiegi, tabletki) nie patrząc na siebie i swoje uczucia. Ona jest egoistką i przeniosła jakieś swoje chore uczucia na te koty i one cierpią z nią/za nią/w jej imieniu. I jej się to podoba, bo poza krzyczeniem o Strasburgu nie robi nic aby zmienić życie tych kotów. Przez 4 lata nic się nie zmieniło.
Niestety jej życie i jej emocje, to nie moja bajka. Od tego są organizacje i ludzie mający powołanie w tym kierunku, tzn pomagający ludziom. Ja pomagam zwierzętom, tak jak mogę.
to czemu przez ten czas kiedy p.Irena chodziła jeszcze do Waszej przychodni...z notorycznymi baiłaczkowcami itd nie podniosła Pani głosu sprzeciwu przeciwko temu co sie dzieje?
Betta pisze:jutro załatwiam 2 zabiegi na czwartek i 1 na piatek jesli uda sie po cenie 80 zł.... ale poniewaz nie mam za co wyłożyc to nie powiem lekarzowi którego nie znam że doniose mu za kilka dni.... jesli do jutra wieczora nie dojda pieniądze na moje konto (ktos deklarował darowizne) to wysterylizuje 2 kocie u mojej wetki za 100 zł od sztuki .. ale wtedy miejsce na trzecia kocie i miejsce u zerduszko sie zmarnuje....
bluerat pisze:Betta pisze:Rudy, masz racje problem jest głównie w komunikacji.... tylko jak ja inicjuje kontakt a ktoś mi nie potrafi nawet w oczy spojrzec a jedynie podsmiewac potrafi i na forum daje ujście swojej złości to mi sie odechciewa...
zerduszko, bo dla mnie tych kotów jest za duzo nie wiem za co sie wziac... a w takich sytaucajch rabie to co ty nazywasz "kombinowaniem" chopc mi to przychodzi naturalnie...no ale nie uważam że jest sie czym chwalic
Miarka się przebrała.
Betta - tak jak Ty nie lubisz mnie tak ja nie lubię Ciebie.
To nie chodzi o to, że ja nie potrafię spojrzeć Ci w oczy - ja po prostu nie chcę na Ciebie patrzeć tak mi działasz na nerwy. Nie mam ochoty nawet z Tobą rozmawiać. Już kilka razy dostawałam pw od różnych osób, jak ja jeszcze wytrzymuję Twoje docinki i głupie odzywki.
Zaciskam zęby i kontaktuję się w niezbędnym minimum tylko i wyłącznie dla dobra kotów.
Podśmiewam się? Prędzej płakać mi się chce. Tobie się odechciewa?
Jak założyłaś pierwszy radliński wątek a ja się tam odezwałam - od razu byłaś do mnie nastawiona wrogo, nie znając mnie nawet.
Zamiast zrobić cokolwiek fizycznie i własnoręcznie, pisałaś tylko elaboraty na wątku żeby inni szukali fundacji, które zaopiekowałyby się kotami.To nie było grzeczne.Betta pisze:ma Pani Dr racje, dobrze że pani przedstawiła esencję problemu.... ale może ma Pani jakis pomysł, czy na analizie problemu koniec ?Jak napisałam w pierwszym wątku sprzed 4 lat, próbowałam coś zrobić ale ta pani nie pozwalała sobie pomóc. W Twoim idealnym świecie powinnam rzucić pracę i wszystkie swoje sprawy, żeby poświęcić się pomocy p.Langer wtedy?Betta pisze:bluerat pisze:Czyli jak dobrze rozumiem, skoro kot nazwany Wielkim Nieszczęściem cierpi od 2 lat, niech sobie jeszcze pocierpi, mimo że znalazł się sponsor na jego leczenie i pomoc fundacji Szara Przystań w leczeniu i późniejszym szukaniu domu?
Sponsor który wkrótce znajdzie sobie innego potrzebującego kota/koty bo nie będzie czekał w nieskończoność aż p.Irena łaskawie pozwoli pomóc temu kotu. Kocięta odda bo jeszcze nie zdążyła się do nich przyzwyczaić?
Jak dobrze przeczytałam sponsor byłby w stanie pokryć również jej dług u weta, pod warunkiem oddania kotów do adopcji? Czyli niech to przepadnie?
Dla mnie ta pani znęca się nad tymi kotami. Gdyby naprawdę zależało jej na ich dobru, oddawałaby je do adopcji i pozwalała leczyć, ograniczała ich rozmnażanie się (zabiegi, tabletki) nie patrząc na siebie i swoje uczucia. Ona jest egoistką i przeniosła jakieś swoje chore uczucia na te koty i one cierpią z nią/za nią/w jej imieniu. I jej się to podoba, bo poza krzyczeniem o Strasburgu nie robi nic aby zmienić życie tych kotów. Przez 4 lata nic się nie zmieniło.
Niestety jej życie i jej emocje, to nie moja bajka. Od tego są organizacje i ludzie mający powołanie w tym kierunku, tzn pomagający ludziom. Ja pomagam zwierzętom, tak jak mogę.
to czemu przez ten czas kiedy p.Irena chodziła jeszcze do Waszej przychodni...z notorycznymi baiłaczkowcami itd nie podniosła Pani głosu sprzeciwu przeciwko temu co sie dzieje?
To właśnie nazwałam wzbudzaniem wyrzutów sumienia i braniem pod włos.
Po eksmisji pytałaś mnie kiedy planowany jest transport kolejnych kotów, tak jakby dla Ciebie było oczywiste że znowu ja z nimi pojadę :/
Jak bacca napisała że rudy kot zostaje u niej, to doszukiwałaś się drugiego dna i snułaś teorie co z kotem nie tak.
Wydawało Ci się, że koordynujesz całą akcję - a jak się okazało np z transportem a właściwie domem tymczasowym dla kociaków w Łodzi - myślałaś chyba że DT siedzi dzień i noc na forum i tylko czeka na każdy znak że koty jadą. W ten sposób DT przepadł.
Jeździłam z kotami po całym Śląsku, potem doglądałam maluchów, chodziłam spać o 2 w nocy, ciężko żebym jeszcze siedziała na forum - bo pewnie zaraz mi napiszesz że to ja powinnam była sobie tego dopilnować.
Tak jak napisałaś mi, że sama jestem sobie winna że wzięłam wszystkie kociaki i teraz z nimi zostałam.
Mylisz pojęcia DT i TDT, piszesz mi że dostałam wsparcie finansowe z forum. Owszem, dostałam i bardzo za nie dziękuję, bez niego niemożliwe byłoby leczenie kociąt, ale wierz mi oddałabym chętnie wszystkie kocięta z całą kasą.
Pewnie nie wiesz, ale poza mną są też inne osoby które nie chcą mieć z Tobą nic do czynienia, mają dość tego że piszesz elaboraty w wątkach a nic z tego nie wynika.
Że konfabulujesz jakieś historie i wymyślasz nieistniejące problemy, stawiasz dziwne wymagania.
Ja mam Ci jeszcze za złe, że zapominasz o tym o co walczyłaś i znajdujesz sobie nowe zajęcia.
Najpierw pisałaś łzawe posty o cierpiących kociętach, jak je wzięłam to praktycznie przestałaś odwiedzać wątek...bo najpilniejsza była sprawa eksmisji.
Po eksmisji jakby problem tych kotów przestał istnieć, bo postanowiłaś zająć się kotami z szopy...
Oooo - jest też wątek rybnickich kotów, który założyłaś jeszcze w maju, ale potem tak pochłonęła Cię sprawa radlińska, że też przestałaś go odwiedzać - od 3 czerwca nie napisałaś już nic, bo wstawienia linka do bazarku radlińskiego z 30.06 nie liczę.
Tak wiem, napiszesz że masz za dużo na głowie, magisterka, problemy osobiste, brak czasu, brak samochodu i sto tysięcy innych powodów...
Przeczytałam gdzieś mądre słowa : "Ci co nie chcą - szukają powodów, ci co chcą - szukają sposobów". Pomyśl nad tym.
Kochasz wymyslać rzeczy do zrobienia, a potem zrzucać je na innych. Jak przywiozłaś kotki na sterylkę, chciałaś żebym ja zawiozła je po pracy do zerduszko - bo ja nie mam własnych planów, tylko marzę o jeżdżeniu z kotami, tak? Jak odmówiłam, to powiedziałaś że zerduszko po nie przyjedzie. Zadzwoniłam do niej po Twoim wyjściu i wiesz co? - Ty wcale jej nie zapytałaś czy może odebrać te kotki, po prostu kolejny raz chciałaś ją wrobić, bo wiesz że ma za dobre serce. Koniec końców odebrałaś kotki sama, czyli mogłaś?
A tak w ogóle to jestem ciekawa - co spowodowało że w końcu zaczęłaś coś robić - tzn wozić kotki na sterylki? Co się zmieniło, że przedtem nie mogłaś jeździć a teraz nagle jeździsz? Urażona duma? Bo zawiozłam do stajni koty, których transport Ty zobowiązałaś się załatwić, a jak można było przeczytać były same przeszkody na drodze? Zauważyłam że w ogóle pominęłaś ten temat i nie skomentowałaś że je zawiozłam.
No ale w końcu koty były u bacca a ona tylko marzyła o tym, żeby siedziały w klatkach w stodole kolejne 2 tygodnie :/
Krytykowałaś wszystkie pomysły - wizyta u p.Ireny z terapeutą/mediatorem była zła, łapanie kotów przed eksmisją było złe - dziwię się że w końcu przyjechałaś pomóc, bo w rozmowie telefonicznej dzień przed eksmisją miałam wrażenie, że chcesz się z tego wyłgać, bo nie masz czasu, nie masz transportu...
Nie chciałaś aby ktoś wziął p.Irenę za zbieraczkę kotów - a kim ona jest jak nie zbieraczką? Zamykanie 28 kotów na 8m2 w smrodzie takim, ze sama p.Irena nie była w stanie tam spać jest ich ratowaniem? Karmienie kapustą z ziemniakami i kupy o konsystencji musztardy, to ten ratunek? Złamanie sprzed 2 lat z otwartą raną to ratunek?
...............................................................................
RESZTA MOICH ŻALÓW JUTRO, JAK DOCZYTAM WĄTKI I PRZYPOMNĘ SOBIE CO JESZCZE MNIE WKURZA![]()
tymczasem idę spać
bluerat pisze:Teraz wagi - dla porównania z pierwszego dnia i z ostatniego pomiaru :
Gracja
11.06 - 1,4kg
21.06 - 1,8kg
29.06 - 2,13kg
przybrała 0,73kg
Wadim
08.06 - 506g
21.06 - 860g
29.06 - 1043g
przybrał 537g
Tytus
08.06 - 540g
21.06 - 626g
29.06 - 840g
przybrał 300g
Kacperek
08.06 - 470g
21.06 - 710g
29.06 - 894g
przybrał 424g
Pipi
08.06 - 380g
21.06 - 494g
29.06 - 642g
przybrała 262g
Willy
08.06 - 430g
21.06 - 464g
29.06 - 592g
przybrał 162g
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 633 gości