alareipan pisze:Dawno mnie nie było. Przepraszam, zarobiona jestem.
Na ogłoszenie Pchełki w metrze były dwa kontakty... jeden gorszy od drugiego... sms: "... Pchełka nadaje się tylko i wyłącznie do domu niewychodzacego"... odpowiedź: "A czy Pchełka może wychodzić do ogrodu?"... Czy to ze mną jest coś nie tak?![]()
W schronisku nie lepiej... Teraz już jestem pewna - większa część ludzi, którzy przychodzą adoptować koty, to pomiot z DT i fundacji, gdzie kota nie dostali!!!Można się załamać
Regina jest i czeka, mam nadzieje, że się spotkamy z Rapadurą w weekend.
Dom dla Hugo Chaveza nie wypalił. Siła wyższa, dziewczyna walczy u siebie z białaczką. Innej propozycji dla niego nie mam... A on wita mnie zawsze pierwszy, wdrapuje na kolana i układa do snu.
To już wiele nie zmieni, ale chciałam pożegnać Rushdiego. Rushdie był wspaniałym, subtelnym, kochającym ludzkie kolana, rozmruczanym kotem. Bardzo garnął się do człowieka. Od ponad 3 miesiący był do adopcji. Wykastrowany, zaszczepiony, tylko jedno oczko mial trwale zepsute. Zaczepiał każdego, hipnotyzował wzrokiem, ale to oczko wszystkich odstraszało. Bardzo czekał na swój dom... ale się nie doczekał
Odszedł w zeszłym tygodniu
![]()
One nadal czekają:
PUPA - od ponad rokuw schronisku. Znana też jako Srajda i Dupeńka
GILDA - jesienią będzie już rok w schronisku. Krąży między adopcjami, a szpitalikiem. teraz od 2 miesięcy do adopcji, trudny kot
POSEŁ - trudny przypadek
AMELIA - bardzo za człowiekiem, megaprzytulanka, moim zdaniem jest na granicy załamania
DAKAR - słodkie dziecko bez oka
KROPEK - milutki mruczek, lubi koty, tyle że one go mniej (oprócz Dakara)... z tygodnia na tydzień nos coraz bardziej poobijany![]()
IGŁA - milutka jedynaczka
MOZAIKA - od ponad 3 miesięcy do adopcjiNikt jej nie chce!
PCHEŁKA - już ją znacie... bez szans![]()
PERŁA - cudowna miziatorka!!!!
PLASTELINA - od 2 miesięcy do adopcji, kot zagadka...
te i wiele więcej....

nr 350 - malutka 4 miesięczna, czarna zaszczpiona.... wygląda na koteczkę w depresji....
o kociakach aż cięzko pisać - tak jak kiedyś wspominałam, umieralność jest bardzo duża, także po adopcji.... schron to nie jest miejsce dla kociaków....
A dorosłe - siedzą zrezygnowane i skulone na wybiegu albo krzykiem biegną do człowieka, tak mało im do szczęścia potrzeba..... chcą być tylko przez kogoś kochane...
Z tego, co pisze alareipan nie wiadomo czy się cieszyć czy nie, kiedy kolejne koty idą do adopcji....
Tydzien temu było ich już 88.....