Nie ma Dixi od 3 dni - najpierw się nie martwiłam, bo juz znikała i się odnajdywała, ale tym razem nie ma jej trochę za długo. Jutro spróbuję się przejśc po piwnicach, sprawdzę, czy się gdzieś nie zamknęła. A już było tak dobrze...
Tajemniczy Wujek Z. pisze:Jola, Ty nas wykończysz nerwowo tym thrillerem!
Dobrze, że się znalazły
A ja to chyba sama się wykończę - juz przestałam reagować na jedno-dwu dniową nieobecnosć Dixi, ale tym razem nie widziałam jej już 4 dni i byłam najgorszej mysli. Obeszłam piwnice, jedzenie (suche) wszędzie stało w miseczkach więc uznałam, ze na pewno się nie zamknęła. No, ale mogła pobiec na ulicę, zawsze się tego boję. Na szczęscie łobuzica przylazła wieczorem. Tak sobie myslę, gdzie ona siedzi, jak nie ma jej na podwórzu - może "dokarmia się" w innym miejscu? Po drugiej stronie ulicy tez dkarmiają koty i nawet kotki są wysterylizowane (dowiadywałam się). Moze tam Dixi łazi?
Dixi łazi na pocztę, podpatrzyłam jak stamtąd przychodzi. Karmienie jest trochę kłopotliwe, bo Pixi i Dixi boją się Malutkiego, a jak uciekają to on za nimi goni. Ale obserwuję, że koteczki już trochę mniej się boją, chyba widzą, że Malutki raczej krzywdy nie robi. Trochę się martwię, zeby Malutki nie blokował im zimą piwnicy, bo jak zechce w niej siedzieć, to kotki będą się bały wejsć... Wieczne zmartwienie z tymi kotami.
Tu "Dynastia (kotów)", odcinek 154: tym razem od 2 dni nie przychodzi Pixi. Oby się jak najszybciej znalazła! Wołałam dziś długo, nie było żadnej reakcji. Dixi jest.
Pixi nie ma juz od tygodnia. Chyba to koniec - po prostu zginęła. Dzis nie było też Dixi, ale nie było nawet Malutkiego - moze koty postanowiły przyjśc później, żeby w chłodzie nie czekac na jedzenie? Strasznie żal mi Pixi, tak bardzo przyjaźniły się z Dixi, cudownie było patrzeć, jak biegały szczęśliwe, ocierały się o siebie, goniły... Teraz mam wrażenie, że nawet Dixi juz nie czeka