Łódź, Lemur - i zatrzymała go AgaPap... i był szczęśliwy [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 01, 2008 13:44

AgaPap pisze:Właśnie dzwoniła nasza wteka i jutro Lemurek jedzie na zabieg na oczku.

kciuki są :ok:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Pt lut 01, 2008 23:32

Kciuki mocno zaciskamy za Lemurka :ok: :ok: :ok:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 02, 2008 15:42

Nasza pani wetka to ma ręce zdolne jak szydełko, chociaż mówiła, że jej się trzęsły jak galareta, bo to była koronkowa robótka, a po jej pracy Lemek wygląda jak syn Frankensztajna.

Wekeend to czas dziecka na siedzenie na necie, więc już mnie pogania żebym kończyła, więc szczegóły będą później.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Sob lut 02, 2008 18:39

Cieszę się że wszystko poszło dobrze i czekamy na szczegóły. A dla Lemurka oczywiście głaski.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 02, 2008 19:01

My rowniez cala banda slemy glaski Lemurkowi!

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lut 02, 2008 19:19

O rany, już po :!:
Pamiętam doskonale to biedne oczko, bo nieraz mu tam maść wpuszczałam. Biedniutkie było bardzo, ale Lemcio zawsze był bardzo cierpliwy przy aplikowaniu maści. Jakby wiedział, że to dla jego dobra.
Czekam na wszyściuteńkie szczegóły :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lut 03, 2008 19:23

Obrazek
Ja nic nie piszę XDD. Mama napisze^^.

Billcia

 
Posty: 6
Od: Nie lis 04, 2007 18:39

Post » Nie lut 03, 2008 19:38

Pokombinowałyśmy z córeczką i fotki są.

Szkoda, że lepiej nie widać, ale robione komórką no i Lemek nie bardzo chciał współpracować bo wolał się miziać. Dopiero jak mama moja wzięła go na ręce to udało mi się tak pstryknąć, zeby widać było jego sznytkę pod oczkiem. :D

A na drugim kotecek w całej swojej okazałości czyli ................ 4,2 kg z czego się bardzo cieszymy, bo wpis w książeczce z 1 grudnia był tylko 3,6 kg. Więc mimo tego, że niestety kupki jeszcze się nie unormowały to coś tam w chłopaku zostaje. :lol:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Nie lut 03, 2008 19:58

A teraz szczegóły sobotniego pobytu u "rzeźników" :D

Przyjechaliśmy rano do naszej pani wetki zdenerwowani (tzn. ja byłam zdenerwowana) i Lemek dostał narkozę po której plunął całą treścią żołądka (śniadania nie dostał więć ską tyle tego było?).

No jak już się pospał to zaczęło się dokłądne oglądanie tego oczka, bo oczywiście nigdy wcześniej nie dał sobie tego zrobić dokłdanie i okazało się, że ten dolny brzeg oczka jest wwinięty pod spód bardziej niż sądzili, ale stwierdziła wetka, że postara sie zrobić najlepiej jak się da.

No i zaczęło się "krojenie". Cały czas byłam i patrzyłam na to co robią, a nawet był moment jak robiłam za siostrę instrumentariuszkę i jak drugi wet musiał do telefonu podejść to podtrzymywałam szczypce a wetka wycinała piękny trójkącik skóry spod oczka, a powstały po tym ubytek pięknie został zeszyty brzegami, co spowodwało, że dolna powieka się naciąnęła, a te rzęsy, które były w oczku i drażniły gałkę wywinęły się bardziej na zewnątrz.

Biedna ta nasza wetka, bo przez cały czas twierdziła, że ręce jej się trzęsą, a w dodatku Lemek ma tam bardzo twardą sierść, którą musiała najpierw ogolić, a potem trochę było problemów ze zszyciem, bo oczywiście skórę też musiał mieć twardą i sposobami trzeba było igłę wbijać i piękne i mocne wezęłki robić, żeby sobie przypadkowo ich nie powyciągał.

Ale wszystko poszło dobrze, dostała Lemcio antybiotyk, nawodniliśmy go przy okazji i posprawdzaliśmy paszczę i wszystko inne, co mozna było obadać, bo przecież normalnie to on nie da się dotknąć.
Na pewno w dalszym czasie czeka nas ununięcie kamienia nazębnego, ale nie jest tak tragicznie i można to w czasie przesunąć.

Najbardziej zmartwiło mnie to, że krwi nie mogliśmy pobrać, bo u nas w sobotę to nigdzie sie nie zrobi wyników, ale na ściąganie szwów też chłopaka trochę trzeba będzie oszołomić więć zrobimy to w jakiś normalny dzień rano i od razu pobierzemy krew.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Nie lut 03, 2008 22:37

AgaPap pisze:LEMUREK ZOSTAJE Z NAMI NA ZAWSZE ! :D


jesteście kochani i wyjątkowi
wzruszyłam się ...

Lemurku zdrowiej szybciutko
Obrazek Obrazek Obrazek

wibryska

Avatar użytkownika
 
Posty: 12336
Od: Nie gru 17, 2006 18:41
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lut 04, 2008 11:40

A generalnie musze jeszcze dodać, że jak mi piszecie nieraz, że Lemek był grzeczniutki i dawał przy sobie robić różne rzeczy to się zastanawiam czy o tym samym kocie mówimy ?:D
Przecież on za nic nie powoli sobie nic zrobić po dobroci - nawet ucha na zewnątrz posmarować maścią, a jak przylądam mu się za intensywnie to znika z prędkością światła, jakby stwierdzał ... a to zwieję, bo tak mi się przygląda, że jeszcze coś wykombinuje ta Duża ... :ryk:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pon lut 04, 2008 12:41

AgaPap pisze:A generalnie musze jeszcze dodać, że jak mi piszecie nieraz, że Lemek był grzeczniutki i dawał przy sobie robić różne rzeczy to się zastanawiam czy o tym samym kocie mówimy ?:D
Przecież on za nic nie powoli sobie nic zrobić po dobroci - nawet ucha na zewnątrz posmarować maścią, a jak przylądam mu się za intensywnie to znika z prędkością światła, jakby stwierdzał ... a to zwieję, bo tak mi się przygląda, że jeszcze coś wykombinuje ta Duża ... :ryk:


O rany, jaka opowieść z sali operacyjnej, przeczytałam z rozdziawioną buzią :D
najważniejsze, że już po :D
Aga, słowo daję, że dawał przy sobie spokojnie robić wszystko, tzn. mam na myśli głównie to "dłubanie w oczach". Często te oczka były zaropiałe, trzeba było je wyczyścić, umyć, potem wcisnąć maści..., to były mało przyjemne zabiegi.
Ja myślę, że w schronisku on był tak spragniony kontaktu z człowiekiem, że chwila mizianek i przytulanek była warta tego, żeby się chwilę dać pomęczyć, a potem mieć człowieka na kilka minut dla siebie.
Teraz to rozpuszczony cycuś-glancuś, który wie, że jest w swoim domu, Duże koło niego skaczą, to sobie fika :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lut 05, 2008 8:17

No i chyba masz rację, bo faktycznie Lemek u nas to jak królewicz - przykłąd: wczoraj wieczorem wchodzę do mamy do pokoju, moja mam już w łóżku, a na kołdrze obok niej rozwalony Lemuś jak basza sobie leży z błogim wyrazem pyszczka. :roll:

No i próbuje rządzić, ale tutaj ma coś do powiedzenia rezydentka i wczoraj była w bardzo złym humorze (wścieklizna ją wtedy nazywamy) najpierw pogoniła Papaję, a potem podleciała do Lemka i chlast go dwa razy po pysku. Więc Lemek niewiele myśląc oddał jej, siedli na przeciw siebie i przez dłuższą chwilę siłowali się wzrokiem aż iskry latały. Stałam i patrzyłam na to, bo generalnie gdyby doszło do mocniejszych łapoczynów to bym musiała interweniować ze względu na Lemusia sznytę pod okiem, ale - o dziwo - Czika po chwili zrezygnowała i poszła sobie obrażona. Ale oczywiście za jakoś chwilę znów porozganiała towarzystwo i w którymś momencie Papaja siedziała na stołu, Lemek na stole i z niesmakiem patrzyli się nią i pewnie się zastanowiali co jeszce francy przyjdzie do głowy. :D
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Śro lut 06, 2008 22:59

pisiokot pisze:
AgaPap pisze:A generalnie musze jeszcze dodać, że jak mi piszecie nieraz, że Lemek był grzeczniutki i dawał przy sobie robić różne rzeczy to się zastanawiam czy o tym samym kocie mówimy ?:D
Przecież on za nic nie powoli sobie nic zrobić po dobroci - nawet ucha na zewnątrz posmarować maścią, a jak przylądam mu się za intensywnie to znika z prędkością światła, jakby stwierdzał ... a to zwieję, bo tak mi się przygląda, że jeszcze coś wykombinuje ta Duża ... :ryk:


O rany, jaka opowieść z sali operacyjnej, przeczytałam z rozdziawioną buzią :D
najważniejsze, że już po :D
Aga, słowo daję, że dawał przy sobie spokojnie robić wszystko, tzn. mam na myśli głównie to "dłubanie w oczach". Często te oczka były zaropiałe, trzeba było je wyczyścić, umyć, potem wcisnąć maści..., to były mało przyjemne zabiegi.
Ja myślę, że w schronisku on był tak spragniony kontaktu z człowiekiem, że chwila mizianek i przytulanek była warta tego, żeby się chwilę dać pomęczyć, a potem mieć człowieka na kilka minut dla siebie.
Teraz to rozpuszczony cycuś-glancuś, który wie, że jest w swoim domu, Duże koło niego skaczą, to sobie fika :D


I ja potwierdzam. Lemurek był pierwszym kotem którego Cool Caty dała mi na ręce żebym przemyła i zakropliła oczki podczas mojej pierwszej wizyty w schronisku, dlatego szczególnie Go pamiętam. Mimo że był to mój pierwszy kot któremu zakraplałam oczy nie było z tym żadnych problemów, chociaż na pewno go to bolało. Po prostu poddał się zabiegowi a po się przytulił.

Tak bardzo się cieszę że Lemurek ma już swój kochajacy domek i teraz będzie już tylko lepiej.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 07, 2008 7:50

Tfu, tfu żeby nie zapeszyć, ale ostatnio nasza bigunka zmienia się troszeczkę w "sznurkowy stożek", co znaczy że jest coraz gęstsza i do kupki podobna. Ale staramy się pilnować, żeby jadł tylko sensivity w saszetkach, nawet to lubi. Kupiłam też kilka różnych karm jelitowo-żoładkowych, ale są be, bo najczęsciej są w formie pasztetu, a Lemek preferuje jednak kulkowe kawałki w sosie. :D + wyżeranie oczywiscie dziewczynom. :catmilk:

W przyszłym tygodniu na zdjęcie szwów jedziemy i jak go znów trochę przyćmimy to pobierzemy krew do badania.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, Paula05, puszatek i 81 gości