Beatko wiem, jak to boli. Zrobiłaś wszystko, co można było - dałaś Jej MIŁOŚĆ....ale i tak boli......jestem z Tobą.
Satynko.....bądź szczęśliwa w tym nowym, wierzę, lepszym świecie, gdzie nic nie boli.....brykaj po tęczowych łąkach, które są wiecznie zielone.....i przytul tam moją Zuzię.......
Zagladam tu juz trzeci raz i w koncu napisze.
Wsciekam sie, ze wtedy kiedy juz wszystko bylo prawie bezpieczne - myk- choroba i nie ma kota. Tak bylo i z Ale z drugiej strony nawet ten baczus maly wiedzial, ze jest dobrze, cieplo i bezpiecznie. Tylko czemu nie mogl sie jeszcze tym nacieszyc?
Tak ciezko bylo go pochowac:|(
Mam nadzieje, ze Satynka zaopiekuje sie Okruszkiem.
Beata, zrobiłaś dla kociczki bardzo dużo.
Szkoda, że się nie udało.
Dobrze, że odchodząc za TM miała kogoś, dla kogo nie była tylko bezosobowym numerkiem.
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]