watek moich ogonow.... TY[le]JEMY???

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 28, 2008 6:32

varulv pisze:donosze, ze koty cale i zdrowe.
bartek sie
...
dzial u mnie prawie na rekach, tzn. miedzy mna a komputerem otoczony moimi rekami i mruczal z zadowolenia.
ale zly TŻ przyszedl i powiedzial, ze siedze krzywo i zabral mi kota :crying: i kot juz nie wrocil do mnie...


i zgubilam watek -- nie pamietam, co planowalam napisac.

dobranoc.

8O :ryk:

Paulaaa

 
Posty: 8777
Od: Wto lis 06, 2007 21:48
Lokalizacja: Namysłów

Post » Sob maja 31, 2008 20:11

czy TZ jest zazdrosny :lol: trochę oczywiście
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Czw lip 24, 2008 20:39

[']

Dzis odszedl za TM sobowtor Bartka.
Zostal potracony przez samochod [ktory sie nie zatrzymal] i raniony mocno w glowe. Zmarl kilka minut po wypadku.

Obrazek

Jak dojde do siebie moze napisze cos wiecej...

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Czw lip 24, 2008 21:14

(*) :cry:
przytulam

Paulaaa

 
Posty: 8777
Od: Wto lis 06, 2007 21:48
Lokalizacja: Namysłów

Post » Czw lip 24, 2008 23:14

Dziekuje...

Bardzo to mocno przezylam. Gdy podbieglam do kota przez chwile bylam przekonana, ze to Bartek.
Potem zobaczylam, ze jednak nie. To byl kocurek [tak mi sie wydaje ze kocurek] starszy troche od Bartka, ktorego znalam z widzenia i
[']

nie wiem, czy mieszkal gdzies na stale, ale na pewno chodzal daleko. pierwszy raz go widzialam rok temu u mnie w ogrodku. mialam odczucie deja vu, wlasnie z tego wzgledu, ze kocurek podobny do Bartka, ale wtedy Bartek byl maluchem i nawet jeszcze nie wychodzil do ogrodu.
Kilka razy probowalam go namowic, zeby "wracal do [mojego] domu" zanim sie zorientowalam, ze zaganiam nie Bartka ale kogos obcego...

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Czw lip 24, 2008 23:34

o rany :(
varulv współczuje przeżyć :(


pamiętam jak moja znajoma opowiadała mi jak za każdym razem kiedy widzia z daleka potrąconego przez samochód kota to czuje jak z każdym krokiem coraz to bardziej zwalnia jej serce a kiedy już sie do niego zbliża to staje na moment... w tej niekończącej się chwili kłębowiska myśli, wspomnień i całej gammy najróżniejszych uczuć... czy to przypadkiem nie jej kot (jej kocur też jest wychodzący...)
ale podejrzewam ze każdy opiekun kota który wychodzi musi zmierzyć sie za każdym razem z takimi odczuciami :cry:



Varulv proszę nie pisz w jednym zdaniu Bartek, Norka, Zuza, Tusia czy inne mi znane imie futrzaka razem z ['] bo ja na zawał schodzę :oops: :oops: :oops:
aż mi sie gorąco zrobiło i ręce mi sie trzęsą Obrazek



czarno-biały koteczku ['] :cry:

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Czw lip 24, 2008 23:45

Duzo ludz zachowalo sie wspaniale [oprocz sprawcy wypadku!]. Gdy ja bieglam do kota [jeszcze nie widzac co to za kot], zeby zagrodzic jezdnie, by nikt siersciuszka nie przejechal, samochody po drugiej stronie zatrzymywaly sie pytajac czy dzwonic do weta... [ci po mojej stronie jezdzni musieli sie zatrzymac, inaczej rozjechaliby i kota i mnie]

Ktos zaczal dzwonic do weta, ktos pomogl mi przeniesc kota na chodnik [well... musielismy przeniesc go z jezdni... ale moze moglismy zrobic to lepiej? moze mialby wtedy jakas mikroszanse? kocurek zmarl z powodu obrazen glowy i sposob przenoszenia mogl miec znaczenie...].
Glaskalam kocurka, zeby go uspokoic, ale on byl i tak bardzo spokojny. Probowalam lepiej ulozyc szalik pod jego glowa, zeby troche zatamowal krew, ale zbyt duzo jej plynelo... Ktos przyniosl kocyk, ktos przyniosl chusteczki do mycia... ale koteczek juz odplywal.

Mam nadzieje, ze te mechanizmy obronne, ktore dzialaja u czlowieka i usmiezaja bol umierajacego zadzialaly takze u tego siersciuszka. Byl taki spokojny... mam nadzieje, ze nie cierpial za bardzo...


W koncu ktos zaczal do RSPCA dzwonic, zeby ktos cialko zabral, zobaczyl czy nie ma microchipa, gdzies zachowali informacje o kocurku, gdyby ktos go szukal... dodzwonic sie nie udalo, wiec panie mieszkajace w poblizu powiedzialy, ze pojada po pudelko, zeby kot nie zostal na chodniku i zabiora cialo do siebie do czasu przyjechania kogos z RSPCA. Jeszcze postawily na strazy chlopca ktory tam byl i obserwowal [on widywal kocurka niedaleko swojego domu] zeby lisy nie zajely sie cialem. Podwiozly mnie do domu [bo chyba nie wygladalam najlepiej]. I tyle...

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Pt lip 25, 2008 0:03

Aia pisze:o rany :(
varulv współczuje przeżyć :(


pamiętam jak moja znajoma opowiadała mi jak za każdym razem kiedy widzia z daleka potrąconego przez samochód kota to czuje jak z każdym krokiem coraz to bardziej zwalnia jej serce a kiedy już sie do niego zbliża to staje na moment... w tej niekończącej się chwili kłębowiska myśli, wspomnień i całej gammy najróżniejszych uczuć... czy to przypadkiem nie jej kot (jej kocur też jest wychodzący...)
ale podejrzewam ze każdy opiekun kota który wychodzi musi zmierzyć sie za każdym razem z takimi odczuciami :cry:



Varulv proszę nie pisz w jednym zdaniu Bartek, Norka, Zuza, Tusia czy inne mi znane imie futrzaka razem z ['] bo ja na zawał schodzę :oops: :oops: :oops:
aż mi sie gorąco zrobiło i ręce mi sie trzęsą Obrazek



czarno-biały koteczku ['] :cry:


Zmienilam tytul tak, zeby nie bylo imienia Bartka obok swieczek...


Aiu, wiesz.... z tym sie musi kazdy opiekun wychodzacego futrzaka zmierzyc... ale takze kazdy rodzic, starsze rodzenstwo, TŻ itd.
Proba calkowitego eliminowania ryzyka nie jest dobrym pomyslem, poniewaz jedynie brak zycia zapewnia brak niebezpieczenstwa smierci...

Wiec nalezy madrze i odpowiedzialnie [odpowiedzialnosc za zdrowie i szczescie]ograniczac ryzyko.

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Pt lip 25, 2008 0:10

jejku 8O cała akcja...
fajnie ze znaleźli sie tacy ludzie, którzy tak sami z siebe chcieli pomóc... a nie tylko gderać że "wariatka liźle na jezdnie po zdechłego kota" :cry:

w Polsce właśnie tak bardzo mi brakuje takiej instytucji jak RSPCA... do której można sie zgłosić, która sie tym przejmie i POMOŻE (sprawnie i szybko)
tutaj to ja tak szczerze mówiąc nie wiedziałabym gdzie dzwonić w takim wypadku (straż miejska??? :oops: :roll: ) i czy ktoś by mnie potraktował poważnie :roll:



kurczę varulv to ty byłaś przy Nim jak jeszcze żył :cry:
to musiało być okropne Obrazek
ale dobrze że kocurek miał przysobie kogoś kto go "za łapkę" przytrzymał w osoatniej chwili (choć i tak przy takim urazie pewnie był wyłączony - u zwierząt też skacze adrenalina w takich przypadkach która uśmierza ból i odczuwanie)
lepiej że Go zdjeliscie z tej jezdni... tam mogła stać mu sie większa krzywda niż przy przenoszeniu...

varulv przytulam mocno :(

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pt lip 25, 2008 0:18

bardzo bardzo mocno przytulam:(((

zrobiłaś ile mogłaś. przy obrażeniach głowy sposób przenoszenia nie za bardzo ma znaczenie, to bardziej kręgosłup...

Był spokojny. Być może nie czuł już nic poza miłością.

Płaczę...

[*] śpij,aniołeczku.. teraz Ci już jest dobrze...
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Nie wrz 14, 2008 2:15

Dlugo nic nie pisalam... ale jakos zaden temat nie wydawal mi sie wystarczajaco wazny, zeby przerywac powazny i smutny nastroj po smierci Sobowtora...


w tej chwili tez nie mam zadnego wystarczajaco waznego tematu...
wiec zamiast pisac wkleje pare [zaleglych] zdjec...

koty dwa przy jedzeniu -- widac, ze Maleństwo juz nie jest takie malenkie...
Obrazek Obrazek

koty dwa w ogrodzie.
Bartek popisuje sie jak pieknie chodzi po dachu sasiadow :roll:
Obrazek Obrazek

Norka bardzo jest zaciekawiona aparatem i z mina pelna skupienia probuje powachac sznureczek od aparatu :lol:
Obrazek ...co najwyrazniej Bartkowi wydaje sie zachowaniem niegodnym powaznego kota*... Obrazek a przynajmniej tak bardzo-powaznego-i-bardzo-doroslego kota jak on...

dobranoc!

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Nie wrz 14, 2008 9:14

Jakie one śliczne :1luvu: :oops:

Paulaaa

 
Posty: 8777
Od: Wto lis 06, 2007 21:48
Lokalizacja: Namysłów

Post » Nie wrz 14, 2008 15:35

piękne kociaste :1luvu:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Nie wrz 14, 2008 19:57

Dziekuje!
Przekazalam :D

A teraz troszke o moich kotkach mieszkajacych w PL z rodzicami. Po pierwsze, jak w tytule: obie zdrowe.
Tusia jest wybredna jak zawsze i bardzo szczupla jak zawsze. Mimo swoich 15 lat jest caly czas zwinnym futrzakiem, chociaz na zdjeciach moze tego nie byc widac... bo w koncu Tusia jest 100% kotem i spi tyle ile na kota przystalo Obrazek a najchetniej na welnianej poduszeczce ktora tata dla niej kupil :D
Obrazek Obrazek

Zuza juz powoli staje sie w pelni doroslym i powaznym kotem, co przejawia sie mniejsza iloscia brykania i czestszym spaniem na czyichs kolanach. W porownaniu do Tusi jest okraglutka, ale na szczescie nie nazbyt okragla.
Podobno Zuza od jakiegos czasu mniej sie rusza i zrobila sie tez mniej odwazna :? Kiedys mozna bylo dojrzec Zuzełka na dachu u sasiadow, na czubku ktoregos z drzew w ogrodzie, chodzila czesto do lasu. Tata twierdzi, ze przyczynal moglo byc jakies niemile wydarzenie [opisywalam jak kiedys miala klopoty z noga]. Ma to jednak i dobra strone: Zuzka mniej chetnie opuszcza nasz ogrod, a to oznacza wieksze bezpieczenstwo...
Niestety zdjecia robilam telefonem, wiec sa troche gorsze niz zazwyczaj. W powiekszeniu zdjecia ponizej widac, ze Zuza tak intenswnie sie myla, ze zrobila sie rozmyta:

Obrazek

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

Post » Nie wrz 14, 2008 20:03

Na koniec ogony "tutejsze".

Norka po zjedzeniu ulubionych ciasteczek:
"Mniam!"Obrazek "Popatrz mi w oczy, przeciez wiesz, ze taki kotecek jak ja zasluguje na wiecej ciasteczek..."
Obrazek

"Kochasz mnie..?" Obrazek

Bartek natomiast w swojej charakterystycznej pozie :D wyciaga swoja bardzo fotogeniczna lape do zdjecia:
Obrazek

varulv

 
Posty: 1370
Od: Wto lip 10, 2007 23:18
Lokalizacja: Basildon [Essex]

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Maniek19, puszatek i 1398 gości