Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw cze 27, 2013 11:08 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

izka53 pisze:Koty zachowują sie normalnie. To dwójka kocich dzieci. Zabawy kociąt często polegają na dzikich bitwach, wrzaskach, kotłowaninie. Pozwala im na poznanie siły pazurków, a także na ustalenie hierarchii.
Póki krew się nie leje, a tylko futro fruwa, nie dzieje się nic złego.
Moje chłopaki / jeden dwai pół roku, drugi ponad rok / nadal dziko ze sobą walczą, ofiara drze się niemiłosiernie, a po chwili staje się agresorem i poluje na towarzysza.

ale to, że kot robi pod siebie też jest normalne??

Natruszka

 
Posty: 58
Od: Czw maja 30, 2013 19:47

Post » Czw cze 27, 2013 17:09 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Jak śpią obok siebie to będzie dobrze :ok:
Zamykałabym jednak nowe (albo raz nowe raz rezydentkę, żeby obie miały szanse obejrzeć sobie i zwiedzić całe mieszkanko w spokoju i bez drugiego na głowie) np. na noc żeby mogły oba odpocząć, skorzystać z kuwety, zjeść w spokoju - taki oddech przed kolejnym dniem :wink:

ewkaa

 
Posty: 10903
Od: Śro sie 31, 2005 19:02
Lokalizacja: Warszawa - Białołęka

Post » Czw cze 27, 2013 22:25 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Jak robi pod siebie to na pewno nie jest dobrze. Gdybym zobaczyła taką sytuację u siebie to odizolowałabym koty. Nie za szybko, spokojnie, najpierw poznają się przez drzwi, może niech się zobaczą na godzinę. Obserwuj co się wtedy dzieje. Nie może nowy być aż tak stresowany, że nie dociera do kuwetki.

Madzio

 
Posty: 544
Od: Nie paź 21, 2012 19:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw cze 27, 2013 23:40 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Madzio pisze:Jak robi pod siebie to na pewno nie jest dobrze. Gdybym zobaczyła taką sytuację u siebie to odizolowałabym koty. Nie za szybko, spokojnie, najpierw poznają się przez drzwi, może niech się zobaczą na godzinę. Obserwuj co się wtedy dzieje. Nie może nowy być aż tak stresowany, że nie dociera do kuwetki.

Po tym incydencie w sumie jest o niebo lepiej, Rezydentka trochę poprycha ale już nie atakuje, jak wcześniej mała bała się przejść koło Rezydentki, tak teraz śmiga koło niej mimo warczenia, przy zabawach zbliżają się coraz bliżej siebie a i co mnie najbardziej ucieszyło, razem spokojnie jadły kolację;) także wszystko chyba jest na najlepszej drodze:)

Natruszka

 
Posty: 58
Od: Czw maja 30, 2013 19:47

Post » Pt cze 28, 2013 0:02 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Natruszka pisze:ale to, że kot robi pod siebie też jest normalne??


To jeszcze nie zupełnie kot :mrgreen: To prawie kocie niemowlę . Dzieci tez czasem , jak się zabawią , nie zdążą na czas na nocniczek.
Wychowałam kiedys cztery kociaki na butelce , od ślepaczków. Moja dwuletnie wówczas rezydentka robiła za przybraną mamę, wylizywała, uczyła kociego życia.
Wierz mi - gdybym nie znała kocich zachowań, umarłabym chyba ze strachu , widząc , jak kocica 10x większa od malucha napada na niego. Albo jak takie podrostki walczą ze sobą. Mam koty , niemal bez przerwy od 50 lat. Znam bardzo trudne dokocenia - ale te dotyczą z reguły kotów dorosłych. Niektóre sa po prostu singlami / bo król moze być tylko jeden :mrgreen: /. Ale maluchy zawsze sie dogadują. Muszą się tylko poznać. A poznaja sie właśnie przez prychanie , syczenie , stroszenie sierści i pacanie łapką. Gdyby były starsze na pewno trzeba by je izolować , zapoznawać powoli. Ale u takich dzieciaków nie ma szans , aby jeden zrobił krzywdę drugiemu - no moze niechcąco , w zabawie, moga gdzieś nosek czy oczko zadrapać . Dlatego warto przyciac pazurki , bo maluchy jeszcze same nie bardzo umieją je skrócic i maja straaaasznie ostre. Dotyczy to zwłaszcza maleńtasa, jak ma dwa miesiące to normalnie mama by mu jeszcze pazurki obgryzała.
Wrzuć na luz, daj kociakom zapoznac sie dogłębnie / i doskórnie :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16686
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 28, 2013 13:05 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Nie uwierzycie! Wchodzę dzisiaj do pokoju rano i co widzę? Śpią sobie obydwie koło siebie na drapaku!!! :):) Jestem przeszczęśliwa:) Załączam zdjęcie:)
Obrazek

Natruszka

 
Posty: 58
Od: Czw maja 30, 2013 19:47

Post » Sob cze 29, 2013 11:27 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Szybko poszło, gratulacje :)))

Madzio

 
Posty: 544
Od: Nie paź 21, 2012 19:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob cze 29, 2013 13:27 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Madzio pisze:Szybko poszło, gratulacje :)))

czy kocie zabawy mają wyglądać tak jak bawią się moje koty? tzn. ganiają się po całym mieszkaniu, prychają, warczą, miauczą, łapią się za łby i tarzają po podłodze. Zazwyczaj starsza goni młodszą, ale młodsza też zaczepia starszą, np.łapiąc jej ogon czy łapki. Ewidentnie widać, że starsza poluje na młodszą.
A do tego dochodzą siuśki młodej na podłodze i kupka na dywanie:( ale to chyba z racji, że nie jest jeszcze nauczona korzystać z kuwety.

Natruszka

 
Posty: 58
Od: Czw maja 30, 2013 19:47

Post » Sob cze 29, 2013 22:33 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Natruszka pisze:
Madzio pisze:Szybko poszło, gratulacje :)))

czy kocie zabawy mają wyglądać tak jak bawią się moje koty? tzn. ganiają się po całym mieszkaniu, prychają, warczą, miauczą, łapią się za łby i tarzają po podłodze. Zazwyczaj starsza goni młodszą, ale młodsza też zaczepia starszą, np.łapiąc jej ogon czy łapki. Ewidentnie widać, że starsza poluje na młodszą.
A do tego dochodzą siuśki młodej na podłodze i kupka na dywanie:( ale to chyba z racji, że nie jest jeszcze nauczona korzystać z kuwety.

Jeśli nic złego im się nie dzieje a polowanie nie sprawia, że "ofiara" nie może normalnie funkcjonować, to raczej nie masz powodów do obaw ;).

Madzio

 
Posty: 544
Od: Nie paź 21, 2012 19:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 03, 2013 7:59 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Witam wszystkich.
Troche o mnie. Niedawno musielismy uspic naszego kotka, a poniewaz od zawsze w domu bylo jakies zwierze, przewaznie psy, ale ze wzgl na synka chwilowo pies nie wchodzi w rachube zdecydowalismy sie na kota. Poniewaz jestem zwolenniczka adopcji wszelkiej bidy jaka zostala skrzywdzona przez ludzi zdecydowalam sie na takaz wlasnie adopcje z lokalnej organizacji. Kocur ma ok 3-4 lat, pojawil sie nagle wsrod stada wolnozyjacych i byl przez nie gnebiony. Zostal zlapany, wysterylizowany, wyleczylismy go z mocznicy, ale jest kotem bardzo drobnym i wychudzonym wiec kazdy kto go zobaczy nie wierzy, ze ma az tyle lat, bo postura przypomina raczej roczniaka. Kocur jest rudzielcem i w stosunku do ludzi jest mega miziakiem. Wystarczy podejsc i juz wlacza murmurando. POglaszcze sie go po glowie to wywaraca fiflaka i lezac kolami do gory czeka na mizianie po brzuszku. Od pierwszej chwili zaakceptowal i nas i synka, stal sie domowa przytulanka i dzieciak moze z nim robic wszystko, a jak ma dosc to poprostu odchodzi. Zero agresji, wiec trafil sie nam cudowny kot. I byloby ok gdyby nie fakt, ze jesli chodzi o inne kocury, bo z kotkami jeszcze nie probowalismy to jest agresywny. Wczoraj na prosbe zaprzyjaznionej pani inspektor ze wpomnianej organizacji zgodzilam sie wziac jako DT lagodnego ok 2 letniego kocurka, ktory wiele przezedl i kobita nie miala co z nim zrobic. Na poczatku rudy warczal, ale siedzial w "swoim" pokoju na parapecie. Akcja zaczela sie dopiero gdy burasek poczul sie swobodniej i zaczal zwiedzac mieszkanie. Momentalnie Rudy zaczal na niego polowac. Tz lazil za nim, warczal, syczal, "spiewal" jak to ja nazywam, przybieral pozycje do ataku. Tamten lagodny, ustepowal mu z drogi, ale przycisniety do sciany zaczal rowniez syczec i "spiewac". Wiem, ze dokocenie trwa i nie zawsze konczy sie sukcesem, ale w tym momencie balam sie o synka, bo on nie rozumial co sie dzieje i stawal miedzy kotami. Chcial oba glaskac, a koty naladowane zaczely reagowac syczeniem na niego. Tz Rudy lekko sie wycofywal, ale Buras zaatakowal synka. Nic sie nie stalo, dziecko sie jedynie wystraszylo, ale stwierdzilam, ze nie bede ryzykowac. Na szczescie bylam w stalym kontakcie z pania inspektor, ktora zdolala znalezc domek dla Buraska i tego samego dnia zabrala kota. Rudy odrazu sie zrelaksowal, obszedl wszystkie katy i z triumfem ( mial bardzo zadowolona mine) polozyl sie na moich kolanach. No i co teraz? Bardzo chcialabym miec drugiego kota, mialam nawet mozliwosc wziecia rocznego super miziakowatego kocurka od kolegi, ale martwie sie, ze Rudy nie wpusci juz do domu zadnego innego kota i przedewszytkim boje sie, ze podczas takiego docierania sie kotow gdzie moze wszystko sie wydarzyc oberwie moje dziecko. Poradzcie czy mam dac sobie spokoj z drugim kotem czy sa jakies sposoby, zeby takie dokocenie przebieglo lagodniej,a moze gdybym wziela dwa koty tz jednego na stale, a drugiego na tymczas to wtedy Rudy nie czulby sie juz tak pewnie ?

Dax

 
Posty: 15
Od: Śro lip 03, 2013 7:32

Post » Śro lip 03, 2013 8:09 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Czy Rudy jest wykastrowany? Wykastrowany kot jest mniej terytorialny.
Z tego co piszesz wynika, że Rudy z Burasem byli razem bardzo, bardzo krótko - tylko jeden dzień. Czasem tydzień, czasem dwa, czasem miesiąc - koty zaczynają się dogadywać. Z tego co słyszałam, bardzo rzadko zdarzają się kompletnie nieudane dokocenia. Ja bym czekała, zastosowała feliway lub obrozę uspokajającą.

Madzio

 
Posty: 544
Od: Nie paź 21, 2012 19:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 03, 2013 8:50 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Tak Rudy jest wykastrowany, ale od paru dni, wiec moze mu jeszcze hormony buzuja. Pani z adopcji powiedziala, ze rude koty sa z natury terytorialne, a on podobno bedac w klatce u niej w kociarni warczal na inne koty. Faktycznie Buras byl u nas nawet nie caly dzien, bo moze z 2h,ale nigdy nie bylam swiadkiem dokocenia i te ich warki i syki mocno mnie wystraszyly, bo balam sie o synka. Teraz mam dylemat czy brac kota od kolegi, a musialabym sie zdecydowac juz, bo dzis ma isc do nowego domu.

Dax

 
Posty: 15
Od: Śro lip 03, 2013 7:32

Post » Czw lip 04, 2013 18:25 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Kurka czytam o tych Waszych przebojach z dokoceniem i zaczynam sie zastanawiac czy w naszym przypadku to dobry pomysl, bo caly czas martwie sie, ze koty w trakcie docierania sie przez przypadek zrobia krzywde dziecku. Tz jakby wynikla jakas walka czy cos. NO i jesli juz to chyba wzielibysmy malego kociaka, zeby sie chowal z synkiem. Rudy upatrzyl sobie mame i jej pokoj, wiec moze jest szansa, ze skoro ona caly czas z nim siedzi, spia razem, lub kocur wlazi mamie na biust i domaga sie pieszczot to zaakceptuje malego brzdaca?

Dax

 
Posty: 15
Od: Śro lip 03, 2013 7:32

Post » Czw lip 04, 2013 19:46 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Dax pisze:Kurka czytam o tych Waszych przebojach z dokoceniem i zaczynam sie zastanawiac czy w naszym przypadku to dobry pomysl, bo caly czas martwie sie, ze koty w trakcie docierania sie przez przypadek zrobia krzywde dziecku. Tz jakby wynikla jakas walka czy cos. NO i jesli juz to chyba wzielibysmy malego kociaka, zeby sie chowal z synkiem. Rudy upatrzyl sobie mame i jej pokoj, wiec moze jest szansa, ze skoro ona caly czas z nim siedzi, spia razem, lub kocur wlazi mamie na biust i domaga sie pieszczot to zaakceptuje malego brzdaca?


Nie rozumiem czemu boisz się o dziecko, nalezy mu wytlumaczyc, ze nie moze ingerowac w relacje kotów,to przede wszystkim. Poza tym koty sa w takich sytuacjach bardzo skoncentrowane na sobie i nie rzucaja sie na ludzi ot tak. Na poczatku kontakty kotow musza sie odbywac pod Twoim nadzorem, wiec bedziesz kontrolowala sytuacje i zachowanie swojego dziecka przy kotach.
Zaledwie 2h to strasznie krótko dla kotów. U nas zaczęlo sie robić dobrze po paru dniach, teraz koty zyja razem a minely zaledwie 2 tygodnie. To niesamowicie szybko. Musisz uzbroić sie w cierpliosc, to podstawa. Naprawde rzadko dokocenia sa zupelnie nieudane, lepiej sprobowac. Jesli wezmiecie malego kociaka to szanse wzrastaja jeszcze bardziej.

Madzio

 
Posty: 544
Od: Nie paź 21, 2012 19:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 04, 2013 23:29 Re: Klub Trudnego Dokocenia - Reaktywacja

Madzio moje dziecie ma niespelna 2,5 roku i niekoniecznie da sobie cokolwiek wytlumaczyc :p Jak byl Buras to chodzilam za nim, mowilam, ze nie wolno kotkow dotykac czy podchodzic do nich jak sycza, ale on i tak wlazil pomiedzy i chcial oba glaskac no i w koncu dostalo mu sie od Burasa. Wyciagnal raczke, a ten go podrapal. Rudy sie wycofal i jak go polozylam w drugim pokoju na stole na kocu tak lezal az do momentu zabrania Burasa. Dopiero jak go wzielam, zeby pokazac, ze tamtego juz nie ma to sie rozluznil.

Dax

 
Posty: 15
Od: Śro lip 03, 2013 7:32

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: koszka i 50 gości