Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 11, 2006 21:57

jak do tej pory: zero bitwy i gonitw. mala zaczepia duza (chce sie bawic) ale ta duza jeszcze niegotowa i syczy...

chyba jest swiatlo w tunelu

lil kate

 
Posty: 5
Od: Pt lis 10, 2006 14:26
Lokalizacja: łódź

Post » Sob lis 11, 2006 22:26

to ja sie też wpiszę...

Gandalf zawsze był z innym kotkiem którego znał od małego, niestety jego siostra odeszła miesiąc temu. wczoraj przywieźlismy mała kotkę Tumcie.. najpierw było zdziwienie a potem warkot paskudny z obnazoymi kłami ale bez połozonych uszu... na noc każde osobno od rana to samo kot zabunkrował sie na łóżku piętrowym syna i na jedzenie zszedł dopiero wieczorem jak juz był bardzo głodny obsyczał i obwarczał mała kilkakrotnie.. wymiziwany przez nas już sie na nas odobraził... (bo rano jeszcze na nas warczał). teraz spi u nas, a mała zostanie na noc w kuchni zamknięta...

zobaczymy jak będzie dalej ... staramy sie nie przeszkadzać w zapoznawaniu i ustalaniu hierarchii ale jednoczesnie uwaznie spogladamy co sie dzieje
prosimy o kciuki


a kot ma rok i 3 mies a malutka ma 2 mies.
Obrazek
Gandalf['], Lilcia['] oraz TUMCIA i ENTER

sylvia1

 
Posty: 499
Od: Nie cze 05, 2005 18:31

Post » Pt gru 15, 2006 10:40 dokacanie

Wielkie dzięki za Wasze wypowiedźi!
W kwietniu tego roku moja Córka przyniosła do domu coś małego, miękkiego i czarniutkiego.No i się zaczęło!. Oszaleliśmy na jego punkcie.Pierwszy kot w moim życiu!
Na początku wszyscy byliśmy przekonani, że to Ona.
Byłam bardzo zdziwiona gdy po paru tygodniach, głaskając kocie po brzuszku, odkryłam prawdę. 8O
No cóż, jest już wykastrowany.
Chciałabym dać mu towarzysza, ale...
We wrześniu 3 dni przechowywałam u siebie wyrzuconego małego kociaka. To było straszne! Mój kot fukał i ruszał do maleństwa z łapkami, no i oczywiście wielka obraza.Maleństwo znalazło wspaniały dom, a ja myślałam,że mój Olek absolutnie nie nadaje się na towarzysza dla drugiego kota.
Po Waszych wypowiedziach, myślę że potrzebny jest czas.
Muszę chyba poczekać na urlop. Dokacając się wolałabym panować nad sytuację. I oby mój kot mi to wybaczył :)
Dorota

DorotaJ

 
Posty: 5
Od: Czw gru 14, 2006 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 15, 2006 12:39

DorotaJ, to naprawde moze sie udac!! ja bylam taka przerazona po pierwszych 3 dniach z drugim kotem. plakalam po nocach. a teraz...

kocice sie nie nudza, moga zostawac same nawet na noc i nie tesknia tak jak kiedys jedna. myja sobie lepki, walcza oczywiscie (ale jesli krew sie nie leje to zabawa, teraz juz to wiem). ale jak widze jak spia obok siebie to mi serce mieknie. jestem szczesliwa ze moja pierwsza kotka nie jest juz samotna :D

tylko kuwete trzeba czesciej sprzatac :?

a tak suma sumarum zel nastroje moich kotow (jawna agresja) trwaly jakies 6 dni, obraza pierwszej kotki miesiac, teraz juz po prawie 2 miesiacach jest tak jakby od zawsze byly razem. zachecam do dokacania mimo poczatkowych trudnosci!!

lil kate

 
Posty: 5
Od: Pt lis 10, 2006 14:26
Lokalizacja: łódź

Post » Sob gru 23, 2006 13:34

To ja się dopiszę nieco mniej optymistycznie. Buranio jest u mnie miesiąc a Polowanie na Grację staruszkę trwa... Jako, że Gracja z racji wieku jest u mnie pod kontrolą to podzieliłam dom na strefy, Gracja zamieszkała w mojej sypialni, Buranio króluje w reszcie pomieszczeń :roll: Najdziwniejsze, że Wstrętny gracjowy tępiciel jest oddanym przyjacielem i opiekunem Saszy - około pieciomiesięcznego kocurka. Moje dwa Buraki właściwie wszystko robia razem... A Najbardziej wzruszające jaest jak spią obejmując się łapkami. W nocy otwieram drzwi swojej sypialni. Gracja i Buranio śpią na mnie, tyle, że gracja układa swoje liniejące futerko na mojej twarzy a Buranio preferuje okolice kolan. Niestety z chwila przebudzenia trzeba Buraka za fraki i out, bo w jego oczach czai sie rządza mordu.

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2854
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Nie gru 24, 2006 13:53

A ja mam pytanie:

Jak przygotować się do pogodzenia pod jednym dachem dwoch kotow ktore są nietolerancyjne?
Jeden z nich to osmioletni kocur, kastrat, ktory " kłóci sie" z innymi podworkowymi kotami. Jest kotem wychodzącym.

Drugi kot to półtororoczna kotka ktorą zamierzam dowieźć właśnie do tego starszego kota. Ona jest także nietolerancyjna. Prycha i warczy i syczy na wszelkie inne koty.

Jak ja mam te dwie moje miłości pogodzić???

Vler

 
Posty: 23
Od: Pt gru 22, 2006 23:13

Post » Wto gru 26, 2006 19:53

przenieść zapachy (wymiana kocuków), poizolować, żeby ciekawość zwyciężyła agresję (niech się wąchają przez drzwi łazienki), a potem czekać, aż nastąpi pojednanie... 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto gru 26, 2006 20:07

Morfeuszek przyszedł do nas jak Gaja miała rok i 3 miesiące. On miał trochę ponad 3 miesiące. Na prawdę miałam stracha. Mały warczał, Gaja prychała, wpadałam w rozpacz... Najgorsze było to, że Morfeusz nie chciał jeść. Chyba ze stersu. Schudł strasznie i prawie się z miejsca nie ruszał. Dostał nawet kroplówki, żeby się nie odwodnił i żeby pobudzić apetyt. Dokarmiałam go strzykawką, bałam się, że umrze, był już taki chudziutki. Nie wiem, jak się to stało. Pewnego dnia wracam z pracy, a on wtulony w Gaję, która wylizuje mu głowkę. Cud prawdziwy. Od tamtej pory są razem wszędzie, jeden drugiego pilnuje, szaleją razem, śpią razem, a nawet Gaja mu często ustępuje, bo Morfeusz to niezły rozrabiaka jest :) No ale trwało to ponad miesiąc...

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Wto gru 26, 2006 23:36

No to u nas trwa od 3 tygodni. Muffka zaczepia Zuzię i czasami nie mogę rozróżnić czy Muffka chce się tylko bawić czy przy okazji pokazać kto tu rządzi. Zuzki mi szkoda, bo ona tylko siedzi i burczy jak Muffka się zbliża i prawie cały czas spi, bo bury urwis ją ciągle goni.
O dziwo przy misce panuje pełna harmonia i nawet dają sobie buziaczki. I kto tu zrozumie koty...

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto sty 09, 2007 9:40

Witam.Kicia trafiła do nas jak miała jakie 3-4 miesiące,było to 3 miesiące temu.Tydzień temu byliśmy w schronisku i przywieźliśmy stamtąd ok.roczną Złotkę.Były syki,warczenie,wrzaski.Złotka wleciała za tapczan i tam się zabunkrowała.Kicia przyczaiła się przy tapczanie i gdy Złotka wyściubiła nosek,ta zaraz doskakiwała.Biedaczka nie mogła wyjść nawet do kuwety i skończyło się qupą za tapczanem :? .Postawiłam więc na jedym końcy tapczanu miseczki z jedzonkiem,na drugim drugą kuwetkę dla Złotki.Myślałam,że tak będzie dobrze,ale nie.W nocy okazało się,że moja rezydentka przegoniła Złotke z jej własnej kuwety i znowu qupa za tapczanem :? .Stwierdziłam,że tak być nie może.Przeniosłam Złotke wraz z jej wyposażeniem do pokoju dzieciaków.Złotka usadowiła się na parapecie i praktycznie z niego nie schodzi.Na noc zamykałam pokój,aby incydent z kuwetą się nie powtórzył.Teraz w dzień drzwi do pokoju Złotki są otwarte.Wydaje mi się,że dziewczyny po mału przyzwyczajają się do siebie,chociaż wczoraj była jedna akcja "trzepania" futra :? .Jedyne co mnie martwi to to,że dzisiaj w nocy dla sprawdzenia zostawiłam dzrzwi otwarte i moja rezydentka znowu przegoniła Złotkę z kuwety i było narobione za tapczanem :? .Kurcze czy takie przeganianie właśnie z kuwety może o czymś świadczyć.Czytałam forum i jakoś nie napotkałam się na taką sytuację :?:
Kicia,Złotka,( Klara,Filuś,Morti -śpij spokojnie)Avi i Niutek.

Monika D.

 
Posty: 1459
Od: Pon paź 30, 2006 0:05
Lokalizacja: Świebodzin

Post » Wto sty 09, 2007 14:00

J na kocią przyjaźń czekałam 2-3 dni. Ale były to koszmarne dni... Syczenie, prychanie i wielka zazdrość mojej starszej kotki. Po tym okresie nienawiści koty zaczęły się ganiać i robią to do dziś :). Wprawdzie nie śpią razem ani nie myją się nawzajem (może i na to przyjdzie czas...), ale przynajmniej bawią się i nie okazują oznak wrogości. Obydwie kotki są młode (9 i 3 miesiące), więc w tym wieku zaprzyjaźnienie może przyszło im łatwiej...

Little20

 
Posty: 594
Od: Śro sty 11, 2006 11:13
Lokalizacja: Sochaczew

Post » Pt sty 19, 2007 17:59

A ja mam pytanie, co zrobić? Co zrobić, jeśli mijają dwa tygodnie, a koty nie to, że się nie tolerują, koty walczą ze sobą kilka razy dziennie do zabicia :(? Trudno orzec, który jest stroną atakującą, one po prostu rzucają się na siebie kiedy tylko znajdą się wzajemnie w swoim polu widzenia... Poddałam się w momencie gdy odkryłam, że jeden z kotów (przybysz) śpi na własnym moczu :(. Dodam, że rezydent jest młodszy (ma 10 miesięcy), wykastrowany, a nowy kot to także kastrat, ale starszy - rodzony tato rezydenta. Bardzo chciałam znaleźć mu u nas domek, bo w hodowli jest problem z jedną z kotek, która go bije, biedaka... Ale niestety, wrócił tam z powrotem, w znacznie gorszym (w sensie ran po bitwach) stanie niż przyszedł :(... Robiliśmy wszystko teoretycznie zgodnie z "zaleceniami", koty nie zostały puszczone "na żywioł", a poznawały się najpierw przez kontenerki i tak dalej. Niestety, dramat zamiast wygasać, pogłębiał się tylko. Przy czym na początku było chyba najlepiej, najpierw obchodzili się tylko z daleka. Następnie zaczęli na siebie wyć i syczeć, a po dwóch czy trzech dniach pobili się pierwszy raz. Później obaj zaczęli sikać gdzie popadnie, a na koniec starszy kot pod siebie :(.

Bardzo chciałabym jeszcze spróbować, ale boję się czy nie narobię tym więcej szkody niż pożytku :(. Czy ta sytuacja jest w ogóle do rozwiązania? Dodam, że oba koty są rasy cornish rex (co jest tym dziwniejsze, że rexy uchodzą za koty niezwykle towarzyskie), oba rodowodowe. W domu mieszka z nami jeszcze piesek, yorek, ale z nim nigdy nie doszło do najmniejszego konfliktu, ani przy jednym, ani przy dwóch kotach.

owczarnia

 
Posty: 1
Od: Pon kwi 24, 2006 16:32
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 19, 2007 18:04

Polecam wątek z mojego podpisu o kroplach...początek i ostatnie strony...a potem - jak będziesz miałą jeszcze pytania to polecam się na PW...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sty 19, 2007 19:59 dokacanie

W moim domu '"stan wojenny" trwa juz dwa lata i jestem pewna, ze koty sie ze soba nie dogadaja.W domu rezydowala stara kocica ,wielka,gruba i malo wychodzaca.Do domu wprowadzilismy polrocznego kocurka,chudzine ze smietnika.No i maly natychmiast zaczal tepic staruche.Ja myslalam,ze stara spusci mu manto i mlodzienca ustawi,a ta glupia syczala tylko,fukala i umykala do innego pokoju.Mlody poczatkowo robil na stara zasadzki dla zabawy,spadal jej znienacka na leb,polowal za drzwiami..itp.Ale szybko z zabawy w polowanie przeszedl do regularnej wojny.Gdy bylam swiadkiem agresywnego zachow. kocurka,bralam go "za frak' i wyrzucalam z krzykiem do ogrodu.Szybko wiec wykapowal,ze w mojej obecnosci starej tknac nie moze,ale gdy tylko spuscilam go z oczu,zaczynal polowanie.
Wkoncu musialam je od siebie izolowac,a razem mogly byc tylko w mojej obecnosci .Natomiast kocurek zaprzyjaznil sie z psami.Je im z miski,pozwala sie wylizywac,spi z nimi.Normalnie spsial.
Po dwoch latach jest tylko troche lepiej.Do bojek dochodzi sporadycznie.Kocica widzac,ze ma we mnie sprzymierzenca czuje sie pewniej,ale o jakiejkolwiek przyjazni mowy nie ma.

togaa

 
Posty: 38
Od: Czw sty 18, 2007 23:04
Lokalizacja: bielsko-biala

Post » Pt sty 19, 2007 20:07

Ja też nigdy nie myśłałam, że będę miała koty wylizujące sobie uszka...a teraz mam takie widoki kilka razy dziennie...

ObrazekObrazek
Obrazek

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 153 gości