juz kochane, wszytsko mówię:
w poniedziałek rano mamy sie stawić na 8-8,30 na chirurgii; Tulinek będzie miał obciętą główkę kości udowej i naprowadzona na właściwe miejsce, po ok. 6-8 tygodniach powinno się ładnie związać-przypuszczam,że wytworzy sie taki niby staw-ale na czym dokładnie będzie polegała operacja i potem powiem dopiero po operacji, profsor obiecał,że wszystko mi opowie.
Szpitalik nie jest potrzebny, zatem będziemy czekać i chłopaka zabieramy do domu.
Oczywiście juz mnie blady strach ogarnia jak sobie poradze i co robic po zabiegu, na razie udaję,że nic to, w niedziele zapewne, jak zwykle ,będe rwać włosy z głowy; nie wiem ile będzie kosztować operacja,jednak - i tu wielkie podziękowania dla Agapków wielkie

- mam obietnicę,że Fundacja pokryje koszty, nawet jeśli będą przekraczały skarpetkę uzbieraną, a potem oddam pieniążki, jak zbierzemy

Zatem komfort psychiczny odnośnie kosztów zapobiegnie dalszemu rwaniu włosów i oskalpowaniu w efekcie mej skromnej osoby
Do południa spędziliśmy z Parysem 1,5 godz. w lecznicy na badaniach, stad dzisiaj małe opóźnienie w relacji dla Was.
Tulinek więcej gaworzy i zrobił wczoraj rozpiździaj w chrupkach-czyli chyba lepiej
I to mnie te zmęczy,że lepiej sie czuje, a za chwile znów będzie wielka boleść zanim sie wszystko zagoi i stanie na tą łapkę- a stanie na pewno- mamy obiecane
