Dziunię zabrałyśmy wczoraj.
Nie wiem, co oni jej tam zrobili, ale to nie ten sam kot

W drodze powrotnej wkładałam palce za kratki transportera, a ona całą, całą! drogę się miziała

Jak tylko wyciągnęłam palce, to przekładała zdrową łapkę za kraty albo mrauczała, bo chciała dalej się miziać

Po powrocie do domu nie poznaliśmy kota

Szalała na łóżku, zaczepiała, gryzła, chciała się bawić

Jak włożyłam ją do klatki, rzuciła się na sznureczek, który tam wisi

Wcześniej była spokojniejsza, czyli wychodzi na to, że łapka bardzo bolała i kicia nie miała ochoty na zabawy. Teraz pewnie pokaże pazurki
Za cały pobyt, czyszczenie łapki i usuwanie paluszków + 5 zastrzyków, weci wzięli jedynie 200zł
Tylko koledze do paliwa dorzuciłam się jeszcze 30zł.
Mam filmik jak Dziunia wczoraj bawiła się na łóżku

Wrzucę też od razu skan za wczorajszą zapłatę i jeszcze za Scanomune i Vetminth.
Na razie muszę zmieniać opatrunki i chyba to tyle z leczenia. Muszę kupić do tego bandaż, płyn fizjologiczny do przemywania oczy i plaster bez opatrunkowy. Będę jeszcze tylko jakiś czas kropiła kici zapobiegawczo oczka ( zostało nam akurat troszkę Biodacyny ) i podawała Bioprotect i Scanomune. Mamy też jeszcze saszetki Convalescenta. Później jeszcze porządnie odrobaczymy No i potem chyba szczepienie
