Blue, dziękuję za wsparcie i rady

Popytamy jutro weta, bo mnie się serce kraje gdy widzę, jak Frodo się męczy. Nie jest to wymarzona sytuacja

Wcześniej był w lepszym humorze, w lepszym stanie. Mam nadzieję, że to tylko kwestia nowej sytuacji i przyzwyczajenia do niej. Koniecznie trzeba coś na to zaradzić.
Spowolnienie przebiegu choroby? Niestety nie, mowa jest tylko o usuwaniu skutków choroby (tak jak ostatnie wycięcie dużego guzka na dziąśle). Widzisz Blue, onkolog dawał mu mniej niż 2 miesiące życia, a na chemii + 5 miesięcy. Frodo żyje już 7 miesiąc od tego czasu

Założyliśmy, że stres towarzyszący wizytom u weta na chemii może pogorszyć sprawę (Frodo potwornie to przeżywa), a spokój w domu, wiele miłości, komfort i poczucie bezpieczeństwa bardziej mu pomogą. Myślę, że mieliśmy rację, a weci byli zachwyceni jego stanem zdrowia

Problem w tym, że ostatnio z musu było trochę tych wizyt, co jak sądzę nie najlepiej wpływa na aktualny stan zdrowia Frodo (na stan jego psychiki i poziom negatywnego stresu). Wolałabym bardziej ograniczyć te wizyty

Ale na razie musi iść na kontrolę...
Jeśli chodzi o tę decyzję... Dostaję cięgi (słowne) od rodziców, którzy uważają, że przesadzam itd. Ale oni nie czują tego co ja, nie rozumieją, sami nie byli w takiej sytuacji.. Froda mam od 10 lat, od takiej malutkiej zapchlonej kuleczki... Gdy go 10 lat temu zabrałam od Lakshmi i jechaliśmy samochodem do domu (mój śp Teść nas wiózł), taki mały szkrabek patrzył mi prosto w oczy, jakby próbował wyczytać, co z nim zrobię, czy może mi zaufać.. Mnie z tym kotkiem wiąże szczególna wieź. To mój pierwszy własny kot

Kajtek dołączył jako maskotka dla Frodo

Te koty były moim natchnieniem artystycznym, to na nich ćwiczyłam pasję fotograficzną, ilustrowały moje poradniki (pisuję takie właśnie poradniki dla prasy czy portali) i w ogóle zawsze były czynnymi uczestnikami naszego życia. Człowiek się mocno przywiązał. Naprawdę trudno się pożegnać

Szczególnie, jeśli po stworzeniu nie widać, że już nadszedł jego czas, a raczej kres - świetnie wygląda, łypie błyszczącymi oczami, przymila, bawi się... Tak było dopóki nie przestał jeść. Wet dał nam nadzieje, że może to kwestia guza na dziąśle (był potężny), co mieliśmy do stracenia. Po usunięciu guza Frodo był jak nowy, radosny, nosiło go.. Chciał jeść, prawie się rzucał na jedzenie.. No i rozczarowanie, próbował, a nie mógł

Co robić?? Lekarz zaproponował sondę - powiedział, ze koty sobie z tym dobrze radzą. Złapałam się tej nadziei. Podczas zabiegu okazało się, że Frodo nie mógł jeść, bo miał trudności z przełykaniem

Tak więc sonda była konieczna. Blue, w trakcie tych wszytskich zabiegów nie było momentu, w którym mogłabym pomyśleć o zakończeniu tego wszystkiego... Przed 1,5 tygodniem myślałam, że to koniec, gdy przestał jeść. To był moment, gdy zaczęłam planować już jak to zorganizujemy. Ale wet powiedział - są jeszcze szanse. Od tamtej pory tylko walczę. I nadal zamierzam. Bo kurcze, po tym co ostatnio przeszliśmy nie zamierzam się poddać i nie pozwolę tego zrobić mojemu kotu. Jeszcze nie! Trzeba w nim wskrzesić wolę życia na nowo.
Uff.. Ale się rozgadałam..Ale musiałam to z siebie wyrzucić
