Wariatkowo 12.

Już go nie ma na dachu :/
Wczoraj straż miejska odmówiła przyjechania (bo za ciemno jest, a oni po ciemku nie będą ganiać. Cóż z tego, że pani do nich dzwoniła dwie godziny wcześniej, jak jeszcze było jasno....). Mieli być dziś rano z ekipą alpinistyczną, ale pani już nadała, że kota na dachu nie widać.

Na mój gust ktoś "mądrze" wypuszcza kota, żeby sobie po dachu polatał i musiały mu się okna pomylić i siedział nie przy tym.
Lub ewentualnie przypadkiem mu wylazł.

ezzme pisze:http://englishrussia.com/2011/11/17/spend-half-a-day-to-find-all-cats/

Ty uważasz, że jak pół dnia spędzę na namierzaniu osobistych kotów, to mam jeszcze pół wolnego?! :twisted:

Szalony Kot pisze:Już go nie ma na dachu :/
Wczoraj straż miejska odmówiła przyjechania (bo za ciemno jest, a oni po ciemku nie będą ganiać. Cóż z tego, że pani do nich dzwoniła dwie godziny wcześniej, jak jeszcze było jasno....). Mieli być dziś rano z ekipą alpinistyczną, ale pani już nadała, że kota na dachu nie widać.

Na mój gust ktoś "mądrze" wypuszcza kota, żeby sobie po dachu polatał i musiały mu się okna pomylić i siedział nie przy tym.
Lub ewentualnie przypadkiem mu wylazł.

Mam nadzieję, że trafił na dół bezpiecznie

Kocury to jednak gupie som :mrgreen:

Do tej pory się nie zorientowały, że w łazience nie ma żadnego kota i w związku z tym regularnie tracą wszystkie zabawki :mrgreen:

Jak tam coś siedziało, to zawsze była zabawa w przepychanie różności podcięciem w drzwiach w ruchu obustronnym. Zresztą same na to nie wpadły - Dameska ich nauczyła :roll: