Przepraszam, naprawdę gonię...Wyniki…
No cóż, spanikowałam, przed Nowym Rokiem miał mocznik ok.200, kreatyninę chyba 3,5, czyli tyle, ile miał idąc to tdt.
Spanikowałam, dlatego go zabrałam. Dopiero pod koniec stycznia, wcześniej nie mogłam. Pewna, że wyniki jeszcze poszły w górę. A tu zaskoczenie - mocznik 150, kreatynina 3 (wyniki podaję z pamięci, mogę się trochę mylić). Czyli spokój i wspaniała opieka w tdt doskonale zastąpiły kroplówki, o które się tak martwiłam.
W każdym razie Gacior u mnie. Teraz czuje się dobrze i pewnie, może nawet za dobrze i za pewnie. Tłucze i gania inne koty. Nie jakiegoś wybranego wroga, wszystkie, on rządzi. Czyli wygląda to tak, że Gacior owarkuje któregoś kota, kot odpowiada, na to rzuca się moja stara półślepa Szarotka o małym rozumku, za to z wielkim poczuciem sprawiedliwości, i za chwilę koci tabun albo kłąb, zaleznie od tego, czy zdążą się połapać, z wrzaskiem leci pod łóżko albo pod kanapę, bystrzejsze po drodze pryskają do szafy, pod biurko, na telewizor. Ostatnio w szafie naliczyłam kotów 7 (słownie siedem

), do szuflady biurka wbiły się dwa, wcale nie najmniejsze.
Gacior rano dostaje puszkę z tabletką, czeka na nią w kuchni, kategorycznie się jej domaga.
Razem z Szarotką - razem, nie znaczy w zgodzie, tylko jednocześnie - bronią kotów albo mnie - kiedy kot poddany czyszczeniu uszu zaczyna się buntować, oba mam przy sobie i nie wiem, czy będą lać kota, czy mnie.
Gacior uspokaja się, kiedy zasypia na poduchach przy odkręconym grzejniku. Wtedy nawet pozwala, by jeszcze jakiś kot leżał na kanapie….
Skutek jest taki, że większość czasu Gaciuś spędza zamknięty w kuchni - gdy idę do pracy, albo spać. Nie podoba mu się to, buntuje się i wygraża mi, ale cóż…
A w sumie kochany i mądry, choć taki despota.. Tylko nie do stada kotów, raczej powinien być sam. Tylko jak znaleźć kogoś, kto chcą mieć jednego kota świadomie weźmie kota nieuleczalnie chorego, wymagającego stałej opieki lekarskiej?