» Pt kwi 22, 2011 8:39
Re: kocie noworodki- jak ratować
Mh..... mam trochę stażu na tym forum. I dziś mam dziwne uczucie. Z kotami mam do czynienia nie tylko z racji tego że większość była uratowanych z różnych opresji, czasem nawet, jak Mundek, który został zdiagnozowany jako Panleuko i skazany na śmierć, ale również z racji zawodu. Nie zajmuję się "zawodowym, profesjonalnym" łapaniem, sterylizowaniem i kastrowaniem kotów. Nie jestem karmicielem bezdomniaków, choć te które przychodzą do mnie na balkon zawsze znajda pełna miseczkę. Nie szukam bezdomniaków, nie chodzę rozglądając się i myśląc tylko o kotach. Po prostu- jeśli gdzieś natknę się na kota który wymaga opieki lub pomocy to z mojej strony zawsze ja znajdzie- tak jak miało to miejsce z Michasiem Robaczywką.
Nie mam misji uzdrawiania świata, bo wiem że nie mam takiej mocy sprawczej. A im większa wiara w taką moc tym większe rozczarowanie i mniej racjonalne myślenie (przynajmniej w moim przypadku).
Kociaki które urodziła balkonowa kotka maja szansę na życie, albo u mnie w domu, albo w nowych kochających domkach.
To moja, osobista, bardzo przemyślana decyzja, która może się komuś nie podobać. Mam do tego prawo. Kotka zostanie wysterylizowana, kocurki z okolicy też. Coś za coś. Skoro pozwoliłam urodzić się tym kociakom, to zabezpieczę okolicę przed tym aby nie rodziły się kolejne mioty i nie trzeba było ich usypiać.
Na co dzień mam do czynienia z usypianiem kociąt, nie tylko tych ślepych, ale tez chorych bez szans na przeżycie. I mimo że powinnam się na to uodpornić nie jestem w stanie.
Podziwiam tych którzy są w stanie to robić. I mam szacunek dla ich pracy i misji. Ja nie mam tyle siły . Ale również proszę o szacunek dla mnie. Możecie się z moja decyzja nie zgadzać, ale uszanujcie moja decyzję. Tylko o to proszę.
Pozdrawiam
Puchacz
"Im dłużej przebywam z ludźmi, tym bardziej kocham swoje zwierzęta."
Wiem, robię błędy ortograficzne
Nie puszczone bąki powodują przesrane myśli.
[url=http://www.etovet.pl[/url]