Noc za nami.
Zelda odmawia przyjmowania czegokolwiek i nie jest niczym zainteresowana.Tylko swiętym spokojem. Przemieszcza sie tylko z łóżka na podłogę jak ma podejrzenia co do naszych zamiarów. Nos zawalony.Apatia totalna. Boję sie o nia.
Teo łazi trochę po mieszkaniu i interesuje sie miskami. Nos fatalnie zatkany,leje mu sie z pysia ślina. Język nadżerki tak wielkie i fałdy po bokach,ze wszystko go boli. Nie moze nawet pysia zamknąć bo ból,obrzęk i zatkany nos nie pozwalają. Ale on wykazuje jakieś zainteresowanie.
Rodzeństwo przeżywa swoją chorobę i dramat osobno.Każde na swój sposób.Nawet do siebie nie podchodzą.
Zelda nie chce walczyć.Zobojętniała.Zrobiła się zasuszona i lejaca. Teoś lepiej to znosi.
Cała nocka za nami. Daję słowo kociarza,że były karmione co 2 godziny. Nie wierząc sobie TŻ budzik nastawił.
Bardzo mocno prosze o kciuki.
Dagmara i Iwonka dziękuję bardzo.Wpłaty dotarły
xandra-12
iwona66 -200
Dom w Lubinie zastanawia sie nad adopcją. Ludzie widząc taki dramat boją sie. I ja to rozumiem. Najważniejsze by koty wyzdrowiały. Oby zaczęły jeść. Potem pewnie cos ekstra z jedzonka i na podniesienie odporności trzeba będzie im zaaplikowac. Dostaną wsio, tylko niech zawalczą. Oby Zelda zechciała.
Danka wyjechała na weekend.Zelda pzryjęła jej powrót obojętnie. Różnicą była tylko taka,ze nie płakała żałośnie jak Dana brała ją na ręce. Nas nienawidzi i boi za męczarnie jakie jej sprawiamy.
Oboje bardzo cierpią.Bardzo.Fizycznie i psychcznie.
No i spaliłam zarcie dzikunów jak wzięłam sie za kompa