Asiu ja tez coraz częsciej o tm myślę. Coraz bardziej ręce opadaja i przytłacza brak możliwości, własne ograniczenia. Serca sa z gumy ale lokum i portfele już nie.Tyle bied ostatnio, tyle krzywdy i bólu dookoła. Całkowicie się z Tobą zgadzam.Tylko praca na rzecz skrzywdzonego czy to człowiek czy zwierzak moze by zmieniła nastawienie ludzi. Bo jak nie zobaczy taka gadzina męki zwierzaka,nie dotknie rany,nie usłyszy płaczu i nie zobaczy bólu to jakby sprawy nie było.
Jak wytępic poglądy,ze kot ma kilka żyć, spada zawsze na 4 łapy i zawsze da sobie radę, przywiązuje sie do miejsca,nie kocha ludzia, dusi dzieci przez sen...??? Takie podejście tez ma wpływ na to co się dzieje.
Ale na bok smutki, przygnębienie bo trzeba za...kuwety się brać
