Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 9.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 26, 2010 1:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Agn - ale Ty negujesz stwierdzenie MariiD, która twierdzi, że izolacja łazienkowa jest lepsza.

MariaD pisze:
Agn pisze:I czy uważasz, że izolacja łazienkowa, którą stosuje Jana [vide foto, które zalinkowałam] jest tym lepszym sposobem izolacji?

Tak.


edit
Agn pisze: Nikt nie pisał, że byłaby bezpieczniejsza izolacja klatkowa od łazienkowej. Ale też nie twierdziłabym na Twoim miejscu z takim uporem, że izolacja łazienkowa jest super izolacją.

Nie twierdzę, że jest, twierdzę, że może być w razie takiej konieczności.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob cze 26, 2010 1:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Jana pisze:I co jeszcze? Brak bezpośredniego kontaktu z innymi kotami oraz higiena. Tak na początek.

Jak Agn odkryje, że wirus FPV rozprzestrzenia się drogą kropelkową i ma skrzydełka, to zwrócę honor.

No, ale wtedy Twoja klatka raczej nie byłaby taka bezpieczna. Chociaż kto wie, może się okaże, że metalowe druty lepiej chronią od tektury, a nawet dykty :roll:


Jana, przepraszam za dosadność, ale czy Ty piłaś coś?
Z wrażenia na ten tekst aż mi się komp zwiesił. Musiałam też na chwilę wstać, bo umarłam...

Jana, a jak Ty sądzisz, że przenosi się FPV? A może powinnyśmy zdefiniować na wspólny użytek `drogę kropelkową`? [Przy skrzydełkach się nie upieram.]

Jaki - poza tym, `brak bezpośredniego kontaktu`, skoro sama wstawiłaś zdjęcia, że koty u Ciebie ten kontakt miały? Poza tym, jeden FPV `fruwa`? Nie pomyślałaś o tym, że może to Gazinka przyniosła ze sobą KK i zaraziła Twoje stado, nawet jeśli sama nie miała objawów?
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob cze 26, 2010 1:21 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Jana pisze:edit
Agn pisze: Nikt nie pisał, że byłaby bezpieczniejsza izolacja klatkowa od łazienkowej. Ale też nie twierdziłabym na Twoim miejscu z takim uporem, że izolacja łazienkowa jest super izolacją.

Nie twierdzę, że jest, twierdzę, że może być w razie takiej konieczności.


Ale izolacja łazienkowa w Twoim wykonaniu nie ma większej skuteczności, niż ta klatkowa u Mirki. Myślę, ze czynnikiem rozstrzygającym jest ilość i rotacja kotów. A nie możliwość zamknięcia kociaka w łazience, z której i tak może `nos` wystawić.

Nikt nigdy nie twierdził, że izolacja jest zła. Piszę to nie po raz pierwszy. Irytująca jest Twoja nachalność przy podkreślaniu jej istotności, podczas gdy tak naprawdę w warunkach domowych nie ma to większego znaczenia.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob cze 26, 2010 12:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Jana pisze:
Wirus nie pchła, sam nie przeskoczy. Wchodząc do łazienki można zostawiać kapcie na zewnątrz, a nawet zmieniać ubranie itp. Nie wpuszczać kotów oczywiście, a w razie potrzeby zastosować jeszcze ostrzejsze środki ostrożności.

Porównanie tego do klatki stojącej w pomieszczeniu, po którym przewala się tłum kotów i każdy kot może do tej klatki wsadzić łapę, jest jednak mocno nietrafione.



aha i mam uwierzyć, że wchodzisz do łazienki bez kapci i zmieniasz ubranie po wyjściu z łazienki, rozumiem że masz w domu śluzę do dezynfekcji i komorę odkażającą zmienione ubranie, bo na ubraniu wirusa też można przenieść, na chłopski rozum.
Zmienione ubranie oczywiście wkładasz do pojemnika z odkażaczem?

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Sob cze 26, 2010 12:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

PearlRain pisze:
Jana pisze:
Wirus nie pchła, sam nie przeskoczy. Wchodząc do łazienki można zostawiać kapcie na zewnątrz, a nawet zmieniać ubranie itp. Nie wpuszczać kotów oczywiście, a w razie potrzeby zastosować jeszcze ostrzejsze środki ostrożności.

Porównanie tego do klatki stojącej w pomieszczeniu, po którym przewala się tłum kotów i każdy kot może do tej klatki wsadzić łapę, jest jednak mocno nietrafione.



aha i mam uwierzyć, że wchodzisz do łazienki bez kapci i zmieniasz ubranie po wyjściu z łazienki, rozumiem że masz w domu śluzę do dezynfekcji i komorę odkażającą zmienione ubranie, bo na ubraniu wirusa też można przenieść, na chłopski rozum.
Zmienione ubranie oczywiście wkładasz do pojemnika z odkażaczem?

a ja dopytam co z gośćmi :roll: czy to wszystko też ich dotyczy?
krynia08
 

Post » Sob cze 26, 2010 12:41 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

PearlRain pisze:
Jana pisze:
Wirus nie pchła, sam nie przeskoczy. Wchodząc do łazienki można zostawiać kapcie na zewnątrz, a nawet zmieniać ubranie itp. Nie wpuszczać kotów oczywiście, a w razie potrzeby zastosować jeszcze ostrzejsze środki ostrożności.

Porównanie tego do klatki stojącej w pomieszczeniu, po którym przewala się tłum kotów i każdy kot może do tej klatki wsadzić łapę, jest jednak mocno nietrafione.



aha i mam uwierzyć, że wchodzisz do łazienki bez kapci i zmieniasz ubranie po wyjściu z łazienki, rozumiem że masz w domu śluzę do dezynfekcji i komorę odkażającą zmienione ubranie, bo na ubraniu wirusa też można przenieść, na chłopski rozum.
Zmienione ubranie oczywiście wkładasz do pojemnika z odkażaczem?

Nie musisz wierzyć i nie wiem oczywiście jak to robi Jana.
Ale sama obserwowałam taką kwarantannę, dokładnie taką jak mówisz - ze zmianą ciuchów łącznie i dokładnym myciem sie po wizycie w pomieszczeniu z chorymi kociakami. Oczywiście jest to możliwe gdy są odpowiednie warunki lokalowe, a ilość kotów nie przekracza wszelkich dopuszczalnych norm.
I takie zabezpieczenia nie dają 100% pewności, ale znacznie zwiększają szansę, że pozostałe koty się nie zarażą.
krynia08 pisze:a ja dopytam co z gośćmi :roll: czy to wszystko też ich dotyczy?

Jest kwarantanna, nie ma gości, albo goście podlegają tym samym obostrzeniom.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 26, 2010 12:44 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

dziekuje za odpowiedz
krynia08
 

Post » Sob cze 26, 2010 12:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:Nie musisz wierzyć i nie wiem oczywiście jak to robi Jana.


Casica, doczytaj nocną wymianę zdań w tym wątku - będziesz wiedziała, jak Jana to robi.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob cze 26, 2010 12:46 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:
PearlRain pisze:
Jana pisze:
Wirus nie pchła, sam nie przeskoczy. Wchodząc do łazienki można zostawiać kapcie na zewnątrz, a nawet zmieniać ubranie itp. Nie wpuszczać kotów oczywiście, a w razie potrzeby zastosować jeszcze ostrzejsze środki ostrożności.

Porównanie tego do klatki stojącej w pomieszczeniu, po którym przewala się tłum kotów i każdy kot może do tej klatki wsadzić łapę, jest jednak mocno nietrafione.



aha i mam uwierzyć, że wchodzisz do łazienki bez kapci i zmieniasz ubranie po wyjściu z łazienki, rozumiem że masz w domu śluzę do dezynfekcji i komorę odkażającą zmienione ubranie, bo na ubraniu wirusa też można przenieść, na chłopski rozum.
Zmienione ubranie oczywiście wkładasz do pojemnika z odkażaczem?

Nie musisz wierzyć i nie wiem oczywiście jak to robi Jana.
Ale sama obserwowałam taką kwarantannę, dokładnie taką jak mówisz - ze zmianą ciuchów łącznie i dokładnym myciem sie po wizycie w pomieszczeniu z chorymi kociakami. Oczywiście jest to możliwe gdy są odpowiednie warunki lokalowe, a ilość kotów nie przekracza wszelkich dopuszczalnych norm.
I takie zabezpieczenia nie dają 100% pewności, ale znacznie zwiększają szansę, że pozostałe koty się nie zarażą.
krynia08 pisze:a ja dopytam co z gośćmi :roll: czy to wszystko też ich dotyczy?

Jest kwarantanna, nie ma gości, albo goście podlegają tym samym obostrzeniom.


casica zgoda, ale takich warunków nie widziałam nawet w angielskich schroniskach tych o wysokim poziomie, przed pokojem kwarantanny były jedynie maty do odkażania obuwia i obowiązek zakładania jednorazowych fartuchów przed wejściem!
nie uwierzę, że nawet w mało zakoconym domu są przestrzegane takie procedury...

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Sob cze 26, 2010 12:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

PearlRain pisze:casica zgoda, ale takich warunków nie widziałam nawet w angielskich schroniskach tych o wysokim poziomie, przed pokojem kwarantanny były jedynie maty do odkażania obuwia i obowiązek zakładania jednorazowych fartuchów przed wejściem!
nie uwierzę, że nawet w mało zakoconym domu są przestrzegane takie procedury...

Czemu? Ja szczęśliwie nie miałam nigdy w domu kociąt z pp, gdybym jednak miała robiłabym właśnie tak.
Gdy moja suka, jako szczenię była szczepiona m.in. przeciwko nosówce, przez 2 tygodnie nikt nie wchodził do domu. A my wszyscy zdejmowaliśmy buty w korytarzu i szybko wchodziliśmy do zamykanego pokoju, żeby sie rozebrać. Wszystko po to, żeby nic nie przywlec. Było to powiedzmy sobie upierdliwe, ale 2 tygodnie to nie całe życie, mozna wytrzymać :)

Suka oczywiście w tym czasie załatwiała się na gazety.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 26, 2010 13:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:... Było to powiedzmy sobie upierdliwe, ale 2 tygodnie to nie całe życie, mozna wytrzymać :) ...

A jak to się ma do kwarantanny w przypadku pp? Jak długo należy izolować koty, u których stwierdzono pp, bo o ile pomieszczenia można zdezynfekować to kotów się nie da. Jak długo domowinicy powinni przebierać się i dezynfekować nawet przed wyjściem z domu, bo przecież mogą zarazki wynieść choćby do lecznicy.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Sob cze 26, 2010 13:02 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

casica pisze:
PearlRain pisze:casica zgoda, ale takich warunków nie widziałam nawet w angielskich schroniskach tych o wysokim poziomie, przed pokojem kwarantanny były jedynie maty do odkażania obuwia i obowiązek zakładania jednorazowych fartuchów przed wejściem!
nie uwierzę, że nawet w mało zakoconym domu są przestrzegane takie procedury...

Czemu? Ja szczęśliwie nie miałam nigdy w domu kociąt z pp, gdybym jednak miała robiłabym właśnie tak.
Gdy moja suka, jako szczenię była szczepiona m.in. przeciwko nosówce, przez 2 tygodnie nikt nie wchodził do domu. A my wszyscy zdejmowaliśmy buty w korytarzu i szybko wchodziliśmy do zamykanego pokoju, żeby sie rozebrać. Wszystko po to, żeby nic nie przywlec. Było to powiedzmy sobie upierdliwe, ale 2 tygodnie to nie całe życie, mozna wytrzymać :)

Suka oczywiście w tym czasie załatwiała się na gazety.


po prostu nie uwierzę i tyle, też nie miałam w domu żadnej zarazy, bywały kocięta lecz nigdy nie popadałam w paranoję.
I daleka jestem od oceniania jednej czy drugiej strony, lecz to co napisała Jana w kontekście całej tej dyskusji w moim odczuciu jest bzdurą

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Sob cze 26, 2010 13:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
casica pisze:... Było to powiedzmy sobie upierdliwe, ale 2 tygodnie to nie całe życie, mozna wytrzymać :) ...

A jak to się ma do kwarantanny w przypadku pp? Jak długo należy izolować koty, u których stwierdzono pp, bo o ile pomieszczenia można zdezynfekować to kotów się nie da. Jak długo domowinicy powinni przebierać się i dezynfekować nawet przed wyjściem z domu, bo przecież mogą zarazki wynieść choćby do lecznicy.

Nie wiem mirko_t. Jak pisałam szczęśliwie to akurat doświadczenie zostało mi oszczędzone nie wgłębiałam sie wiec w temat. Podobno wirus może przetrwać do pół roku, czasem dłużej. Z pewnością po pp przez ten czas nie wprowadzałabym żadnych nowych kotów. Zakładam też, że biorąc maluchy nie miałabym w domu innych młodziaków, a wszystkie dorosłe osobniki byłyby zaszczepione.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob cze 26, 2010 13:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Witam

No oczywiście panny wszystkowiedzącą muszą zaraz przyleść i swoje cztery litery we wszystko włożyć.

To co opisujecie to jakaś paranoja albo fobia bo z niczym innym tego porównac nie można.
Niewyobrażam sobie tego abym mojej 80 letniej babci (która już nie żyje) kazała się przebierać bo kot ma szczepienie czy biegać szybko do pokuju z dworu. Mam 2 koty szczepiony w różnym czasie i żaden nie jest izolowany od drugiego. Niemają od początku różnych misek (kotka ma 2 lata (przyniosłąm ją jak miałą 5 miesięcy) a kocur 15) bo i tak każdy wylizuje miskę drugiego, mają jedną kuwetkę, 2 łóżeczka, chociaż częściej śpią u mnie w łóżku na kołdrze.

Rozumiem że należy sprzątać, myć miski ale niewyobrażam sobie sterylności przy moich czworonogach a mam tylko 2.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

hermionka

 
Posty: 125
Od: Czw wrz 03, 2009 18:27

Post » Sob cze 26, 2010 13:18 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

hermionka pisze:Witam

No oczywiście panny wszystkowiedzącą muszą zaraz przyleść i swoje cztery litery we wszystko włożyć.

To co opisujecie to jakaś paranoja albo fobia bo z niczym innym tego porównac nie można.
Niewyobrażam sobie tego abym mojej 80 letniej babci (która już nie żyje) kazała się przebierać bo kot ma szczepienie czy biegać szybko do pokuju z dworu. Mam 2 koty szczepiony w różnym czasie i żaden nie jest izolowany od drugiego. Niemają od początku różnych misek (kotka ma 2 lata (przyniosłąm ją jak miałą 5 miesięcy) a kocur 15) bo i tak każdy wylizuje miskę drugiego, mają jedną kuwetkę, 2 łóżeczka, chociaż częściej śpią u mnie w łóżku na kołdrze.

Rozumiem że należy sprzątać, myć miski ale niewyobrażam sobie sterylności przy moich czworonogach a mam tylko 2.

Ale przeczytałaś ze zrozumieniem? O pp chodzi, nie o normalne kontakty zdrowych kotów 8O
A w kwestii formalnej to się tylko pochwalę, że dawno juz nie jestem panienką :wink: więc się powściągnij w wyciąganiu nieuprawnionych wnisków :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Evilus, puszatek i 476 gości