Etka pisze:Małgorzata Pękała pisze:No szkoda bo skoro wetka go zakładała to chyba wiedziała po co to robi.Gdyby patrzeć na każdego kota kryteriami depresji to nie jednej wysterylizowanej kotce kubraczek posterylkowy byłby nie potrzebny.
Czasami warto chwilę przecierpieć aby potem było lepiej.
Jeszcze żaden kot z powodu kołnierza nie popełnił samobójstwa a Wojtek jest dzielny i na pewno dałby sobie radę.
No ale skoro tak zadecydowałyście to już wasza sprawa.Życzę Wojtkowi oraz jego domkowi miłości,miłości i jeszcze raz miłości
Gosiu to nie tak.
Wojtek sam sie rozebral do polowy i zeby sie nie udusil trzeba bylo sciagnac mu calkiem kolnierz.
Przy tym rozdrapal sobie ucho bo kombinowal za bardzo.
Narazie domek tymczasowy obserwuje czy lize ( Wojtek narazie sie nie interesuje) jesli nastapi uporczywe lizanie przyjade na nowo ubrac go w ten kolnierz. Kolnierz zostal na miejscu. Na szczescie Wojtas prz aplikacji advocata zachowywal sie narmalnie a nie jak w lecznicy, wiec problemow z aplikacja lekow byc nie powinno.
Gosiu juz tlumacze
oprocz sytuacji ktora opisala Etka to chyba bylas w lecznicy przy Wojtku i wiesz jak zareagowal na zabiegi.
Czasem lepiej wybrac mniejsze zlo dla kota. Wojtek nie interesuje sie lapa a opiekunowie sa odpowiedzialni i go obserwuja.
Depresja u kota nie jest ok a porownywanie wylizanego skaleczenia na lapie do rany posterylkowej jest chyba zbyt doslowne.
Depresja u kota to brak laknienia i inne powazne nastepstwa. U WOjtka szczegolnie niebezpieczne bo wczoraj znalazl sie w nowej sytuacji dla niego.
Wojtus bedzie kontrolowany i osobiscie ze mna pojedzie na badania lapska.