Rysio (burasek) wczoraj był ciachnięty. Musiałam, bo znaczył mieszkanie.
Dostał na wybudzenie, no i lekarstwo w zastrzyku. W domu mu podaję synergal, a dzisiaj mu podam na odrobaczenie. Pani doktor obejrzała gardełko i faktycznie coś go tam boli, będziemy leczyć, jeśli to nie katar to zobaczymy dalej. Jak wyleczymy Rysia to zaszczepimy.
Puszek (rudasek) trochę kicha no i to chore oczko. Ponadto kupka mi się nie podoba. Czeka nas wizyta u weta a póki co to mu podałam: gentamycynę do oczka i nifuroksazyd na biegunkę. Dzisiaj albo jutro podejdę z nim do weta.
Lucy zachowuje się dużo spokojniej niż przedtem, już tak nie bawi się jak przedtem, czyżby dorosła? szkoda by było bo ja bardzo lubię, jak koty się bawią. Może za kilka dni znowu będzie taka, jak przedtem.
Rysio i Puszek to dwa koty baaaaardzooo spragnione człowieka. Oba starają się być jak najbliżej mnie, proszą o każdy głask, przytulenie itd. jesoo, te koty są głodne miłości a ja ma tylko dwie ręce
Stefan już nie ma biegunki i można by go wreszcie zaszczepić ale poczekam trochę, bo nie chcę go jeszcze osłabiać, dopóki Rysio i Puszek kichają.
Brzózka robi się (o ile to jeszcze możliwe) coraz bardziej miziankowa. Uwielbia przytulać się, mamy taki słodki zwyczaj: niunia przytula się i łapkę kładzie mi na twarzy

wtedy mruży oczka i mruczy, mruczy, mruczy. Tak mi szkoda, że do tej pory nie znalazła swojego ludzia na wyłączność, ten kot jest taki spragniony człowieka
