Tak cichutko, żeby nie zapeszyć, donoszę, że:
- Jasmina (Kasieńka) je aż jej się uszy trzęsą - chrupki wysokoenergetyczne, kocie pasztety, ludzką szynkę (kradzioną

) i inne smakołyki. Nadal jest niestety bardzo chudziutka i dużo śpi. Wszystkie wyniki badań w normie - cukrzyca wykluczona, robale też. Martwimy się jedynie tym, że robi kupki, natomiast siusiu - wcale (chyba). Ktoś zna przyczynę
- Sissi (rezydentka) odzyskała 4 łapy i przestała się czołgać pod ścianą ze strachu. Je w miarę ładnie (tylko więcej kaprysi, bo bezczelnie wykorzystuje swoje prawa rozpieszczanego rezydenta

). Kuwetkuje też w miarę przyzwoicie (choć nie tak regularnie jak kiedyś).
Kociaste tolerują swoją obecność już na tyle, że są w stanie spać w jednym pokoju bez histerii (choć zdecydowanie wolą osobno) i przechodzić koło siebie dość blisko, ale z ostentacyjną obojętnością. Sissi wciąż jeszcze nie chce jeść w tym samym pomieszczeniu co Jasmina i żadna siła nie zmusi jej, by wzięła coś z miski, która jest przesunięta choćby o parę centymetrów.
Jasminka nie chce się bawić - nie ruszają jej piłeczki, wełniane myszki ani żywe muchy. Utrudnia to integrację, bo Sissi do zabawy jest znów skora. Gdyby Jasmina zechciała dołączyć, być może szybciej by się dogadały.
Czy ktoś wie, jak nauczyć kota ze schroniskowym epizodem zakopywania w kuwetce po skorzystaniu? Nasza Jasmina za nic nie chce się przekonać.