ja też się bardzo ucieszyłam

zawsze było kropelkami, a teraz pierwszy raz siuuuu

czyli stan pęcherza się poprawia. a nowe stworzenie trafiło do nas awaryjnie, bałam się, że ma objawy neurologiczne, ale na szczęście nie, tylko jakaś wirusowka i pełen standardowy zestaw: świerzb, pchły i wielkie długie tasiemce w brzusiu. dziwne to jest, małe, nastroszone. koty chyba nie mogą się zdecydować czy to szczur, czy ruda mysz. bo kota to im chyba nie przypomina. małe przyjechało do nas przede wszystkim głodne i umorusane. widać, że nie mył się od dłuższego czasu i nikt nie pilnował go , żeby się najadał. kręgi czuć mu nawet na ogonie. dziś ktoś spisał go już na straty, zakładając, że za wielkich szans nie ma, ale na szczęście mały rozbrykał się w domu, zaczął jeść i się myć. będą z niego koty

w schronie niestety stał w klatce przy biurze, gdzie było zimno, dużo zimniej niż na kociarni. wystarczyło dołożyć go do jakiegoś kota, niekoniecznie do kotek od Pana, jeśli ich stan na to nie pozwalał, tylko do klatki do jakiegoś dorosłego. byłoby mu cieplej. był bardzo markotny, nie ruszał się, tylko kiwał na boki cały czas. w cieple od razu się rozbrykał. Sylwia wypatrzyła go już wczoraj, ale dopiero dziś zobaczyła, że z małym jest nie najlepiej. nie bawił się tak jak inne koty, tylko cały czas siedział w pozycji bólowej. wystarczyło ciepło i przypilnowanie, żeby zjadł on, a nie inne koty i mały spokojny. teraz odsypia i regeneruje siły
