O jakie piękne maleństwo
Hor - jakie są szanse, ze będzie mógł zostać? Z moich obliczeń wynika, że urodził się 22 maja. Więc ma 4 tyg i 2 dni. Może jeszcze nie umieć sam jeść...Ale może szybko zrozumie, że powinien, skoro wykombinował, żeby zeskoczyć ze strychu

Jeśli nie to mamy buteleczkę, do tego mleko dla kocich niemowlaków lub po prostu Bebiko lub Nan dla ludzkich niemowlaków...
Nakasha - jestes dzielnym treserem

Dobrze, że się odezwałaś, bo bałam się trochę, że znów Cię coś pożarło

Jak widziałam małego ostatnio to był mocno hmm.. nieswój. Tj najchętniej wlazłby w czarną dziurę i siedział.Mam nadzieję, że w związku z tym w ciągu kilku dni się odda...
A na mruczenie zapraszamy serdecznie - każda para rąk do kangurowania się przyda
Monia też jest kochana - boi się o swoją Cleo, wiadomo. Ale cóż poradzić - tyle jest tych maleństw...
Jania - gratuluję łowów. Ile jeszcze tego tam zostało? Może wpadniemy jakoś w poniedziałek na sesję zdjęciową?
plinka pisze:Aga, co to za specjalna narada była dziś po 19 "przy rurze"?
Złowiliście coś?
O "narada" trwała od 18 do prawie 23. Efekty jak najbardziej pozytwne
Dwa ostatnie maleństwa z rury złowione.
Od początku wczoraj:
O 9 zawiozłam na sterylkę którą sama

wynalazłam dzień wcześniej.
Następnie pojechałam zdjąć szwy kocicy z Grabówki. Bidka z niej - spędziła prawie miesiąc w kaftanie - wygląda troszkę jakby ją coś sfilcowało

Takie wyliniałe coś. Ale już dziś się troszkę futro podniosło.
Następnie zawiozłam do nowego domu jedno ze sreberek Jani. Bardzo miła młoda pani i starszy o rok koci kumpel
Potem odwiozłam kotę po sterylce i... spóźniłam się do pracy
Potem jeszcze odwiozłam czarno białą kićkę od Szałwii do nowego domku.
Państwo mają rozpieszczonego wypieszczonego kocurka. Domek super, ale już raz tak było podobnie, że był wypieszczony kocurek, nowa kota mu przerysowała twarzyczkę i (zrobiła kupę w przedpokoju

) w kazdym razie wróciła. Ale dziś dzwoniłam do maleństwa, narazie krew się nie leje, kocurek bardzo zainteresowany nowym domownikiem a mała siusia do kuwetki. Więc miejmy nadzieję, że będzie ok.
A potem było polowanie na rurze. Tak nie bardzo o tym marzyłam

ale szkoda mi było p. Danusi, która spędziła na tej rurze prawie 2 tygodnie. I juz jej chyba troszkę morale padało. A wszystko dlatego, że karmiciel zwlekał ze sterylizacją...
Nie chciał, żeby kota po sterylce wróciła pod most. I w rezultacie pod mostem miał kotkę i 6 kociaków
Obawiam się, że już całe miasto wie, że coś tam bylo łapane

- to baaaaaardzo ruchliwe miejsce. I jeszcze wszyscy zatrzymywali się na mostku żeby sobie popatrzeć, a wtedy wszystko co żyje chowało się do rury

i jeszcze karmiciele - pani Danusia codziennie prosiła, żeby nie karmili kotów rano. Bo jak towarzystwo nażarte to parzyło na nas z politowaniem

Ale nie da się wytłumaczyć. Bez szans.
Ok 22 we czwartek zajechałam tam sprzątnąć całe jedzenie. Rano przed praca pani Danusia sprzątnęła następną porcję. A jak przyjechałyśmy ok 18 (specjalnie żeby zdążyć przed karmicielem, który codziennie przychodził o 19) to on juz się tam kręcił

Bo on twierdzi, że tym kotom nie jest tam wcale źle. Z kociaków z tamtego roku jeden żył aż 9 miesięcy

To szczegół zapewne, że z poprzednich 2 miotów nie przeżył żaden...
Na szczęście oba maleństwa się złowiły. Pani Danusia capnęła 1 siatką ( i następnie przeniosła w rękach (i tej siatce) przez cały oddział szpitalny
Drugi złapał się do klatki.
Karmiciel, który miał schwytać matkę bo daje mu się głaskać) chwycił ją ale ponieważ go ugryzła to wypuścił
W związku z tym dziś o 6 rano

pojechałyśmy łowić matkę. Po jakiejś godzinie wlazła w końcu do klatki, którą triumfalnie zamknęłam
Kota już wycięta. Była w początkach ciąży. Miała 8 zarodków
Dzięki tym naszym rozrywkom pani Danusia ma obecnie - kotę po sterylce w piwnicy (moja działkuska), 4 kociaki w "oddziale dzieci chorych" i ich matkę w klatce łapce - do jutra na swojej działce, jutro wieczorem dołączy do dzieci.
Przed 12 zawiozłam jeszcze do nowego domu kotę z Grabówki. Fajni państwo, tylko kota nie cierpi być w zamknięciu. Mało mi bębenki w samochodzie nie popękały. A jak wyszła z transportera w nowym domku to z rozpędu krzyczała dalej. Tak troche niepewnie spojrzałam na pana domu, ale powiedział, że przy 3 dzieci takie odgłosy są jak cisza...
Oby. wieczorem dzwoniłam, narazie kota ucichła
U brata trochę piszczała przez pierwsze 2 dni, ale myślelismy, że to za kociakiem. Ale potem była już kochana...
Chciałabym podsumować kociaki, które mamy "na stanie"
Jania - 5 maluchów (2 sreberka i 3 z Piasta)
Szałwia - 2 maluchy z Wierzbowej
Monia - 3 maluchy z Nowosielskiej
p.Danusia - 4 kichające i trochę niedomyte dzieciaki "z rury"
Nakasha - czarny puchatek
Tomasz - 1 chora Bazylia
Wow - 16 sztuk
Plus 6 u znajomych Szałwii,7 na Nowosielskiej, kilka na Chrobrego i oczywiście setki innych