Areszt odwlekalam i odwlekalam ... az wczoraj rano odkrylam tajemnice, ktorej nos nie wyczul do tej pory ...
Rano Karolek przyszedl sie znowu poprzytulac, takim smutnym miaukiem i tuleniem pysia do ramienia ... Kiedy nagle sie zerwal i gdzies pobiegl, skojarzylam sobie z tym ostatnim podlewaniem sciany i pobieglam go szukac. Po chwili znalazlam go w pokoju-bibliotece (tam stoi sobie klatka i czeka) - zastalam go w trakcie schodzenia z lozka (ktore dawno juz nie bylo uzywane). Zatrzymal sie, popatrzyl sie na mnie spode lba, ale po chwili z miaukiem zeskoczyl i poszedl w swoja droge. Wydalo mi sie to dziwne, cos mnie tknelo i przyjrzalam sie lozku.

Na przykryciu nic nie bylo widac, ale reka domacalam sie mokrej plamy. Gdy zdjelam przykrycie, az mi sie plakac chcialo - na materacu kilka zaciekowych plam

Zatem ten koopalek, co go niedawno odkrylam, to byla tylko czesc jego dzialalnosci
Jeszcze sie lamalam z aresztem, wiec zrobilam generalne pranie materaca, generalne sprzatanie w pokoju, swiezo wyprana (po zasikaniu przez Karolka) stara narzuta zakryla plamy ... Klatke przygotowalam do razu ze wszystkim - kuwetka, materacyk do lezenia i miska z woda, i przymknelam, zeby tam kociaste nie wlazily. Karolek na kanapie udawal, ze spi, zwiniety jak kupka nieszczescia - ale oczka otwarte, i tylko patrzyl. Jak podeszlam poglaskac, to w pierwszej chwili nawet nie zareagowal, nie miauknal, dopiero pozniej, tak cichutko. Az zal serce sciskal.
Wieczorkiem standard - prezent pod prysznicem. No i, niestety, swiezo mokry prezent na narzucie. Wyglada na to, ze moje nadzieje byly plonne, bo chlopak zawsze znalazl gdzies jakas alternatywe dla kuwetki (az sie boje myslec, ktorych miejsc jeszcze nie odkrylam

). Zatem zaserwowalam najpierw kociastym kolacje, a potem nalozylam smakolykow do miski i wstawilam do klatki. Zaraz potem Karolka pod pache i rowniez do klatki. I zamkniety pokoj.
Karolek plakal i skarzyl sie cala noc. Co i rusz ktores kociaste jakby z szeroko otwartymi oczami siedzialo pod drzwiami - moze mu wspolczuli, a moze to tylko kocia ciekawosc?
Rano smakolyki byly wyjedzone, kuwetka nieuzywana, ale za to przewrocona. Koniecznosc sprzatania i ... Karolek wymknal sie na pokoje. Posprzatalam, wcisnelam do miski saszetke i abarot Karolka do klatki. Tym razem juz lekki opor stawia - obawiam sie, ze ktoregos dnia bedzie taka walka jak wtedy przy pobieraniu krwi w lecznicy, skad wrocilam z poszarpana bluzka
Az sie boje teraz tych moich wyjazdow, bo nie wiadomo czy i jak sobie siostrzenica poradzi
W domu bede dzis bardzo pozno ... juz mi slabo na mysl jak mi przyjdzie sie zmagac z Karolkiem ... no i czy i gdzie beda jego "prezenty".
Tak sie czasem zastanawiam, ze jesli mam znalezc dla niego domek, to nie powinnam moze wypisywac tych wszystkich problemow, bo sie potencjalny domek wystraszy. Ale z drugiej strony - lepiej niech ten domek wie, czego sie spodziewac. W koncu, jesli gdzie indziej Karol bedzie sie zachowywal lepiej, to tylko radosc sprawi
Jeszcze chodzi mi po glowie takie skojarzenie - czasem to co robi, jak reaguje, przywodzi mi na mysl ludzi z porazeniem mozgowym. Jest taki na zmiane impulsywny i wycofany.