to naprawdę są straszne chwile, Aniu podziwaiam Cie i cały czas trzymam za Was kciuki
co do decyzji...nikt doradzić nie może, bo to Ania codziennie patrzy na ten madry pysio i Bazylek jest częścią Jej życia...wiem tylko tyle, pięc lat letu odeszła moja kochana Lala, była bardzo cieżko chora, walczyłam o Nią jak tylko mogłam, wszystkimi dostępnymi metodami, a nocami leżałam koło Niej i ciagle płakałam...i w pewnym momencie moja Lalunia sama zdecydowała, ze już nie chce być na tym gorszym świecie, nie chciała jeść, pić, przyjmować leków, spojrzenie Jej gasło...i ta decyzję uszanowałam w imię miłości do Niej...
wierzę mocno, ze nasze futerka, tak jak i ludzie mają swoja granicę cierpienia, ale dopóki chcą żyć, to trzeba zrobić wszytsko!!!!
Aniu podziwiam Cie, kochasz Bazylka naprawde madra miłościa!