Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Aniada pisze:marta_gdynia pisze: rambo_ruda, czyli kota lepiej zamknąć w czterech ścianach?
odwołując się do Twojego porównania - dzieci też całe życie trzymać w domu i nie wypuszczać na dwór, bo a nóż coś się stanie?
Poczytaj forum. Zobacz, ile jest przypadków nieprawdopodobnego znęcania się ludzi nad zwierzętami. Koty obdzierane żywcem ze skóry, przypalane, łamane, miażdżone butami, ćwiartowane. Możesz żyć ze świadomością, że narażasz zwierzę na coś takiego?
Ile znasz przypadków wydłubywania dzieciom oka. Potem obcinania uszu? Ile zostało zarąbanych łopatą przez sąsiada? Ile celowo rozjeżdżanych samochodem? Jeśli chodzi o koty - forum zna setki takich przypadków. Porównanie z dziećmi jest bardzo nietrafione.
Jeśli możesz żyć ze świadomością, że każdego dnia narażasz swego kota na podobne przeżycia, to masz niebywale silną psychikę.
Agulas74 pisze:Aniada pisze: Poczytaj forum. Zobacz, ile jest przypadków nieprawdopodobnego znęcania się ludzi nad zwierzętami. Koty obdzierane żywcem ze skóry, przypalane, łamane, miażdżone butami, ćwiartowane. Możesz żyć ze świadomością, że narażasz zwierzę na coś takiego?
Ile znasz przypadków wydłubywania dzieciom oka. Potem obcinania uszu? Ile zostało zarąbanych łopatą przez sąsiada? Ile celowo rozjeżdżanych samochodem? Jeśli chodzi o koty - forum zna setki takich przypadków. Porównanie z dziećmi jest bardzo nietrafione.
Jeśli możesz żyć ze świadomością, że każdego dnia narażasz swego kota na podobne przeżycia, to masz niebywale silną psychikę.
Do Aniady (...) Czy wypuściłabyś kilkulatka na nieogrodzony teren bez opieki, gdy obok jest ulica? Jeśli dziecku coś się stanie, rodzicom grozi w takim wypadku sprawa karna.
(...)
Co byś pomyślała o rodzicach, których troje dzieci z sześciorga zginęło tragicznie? Też powiedziałabyś, że to nic takiego, bo były kochane i miały swobodę?
alix76 pisze:Jak wszędzie, może się zdarzyć, że w dobrej wierze ktoś przesadzi - o wiele rzeczy można zapytać w innej formie. Ja np. mówię, że miesięczny średni koszt utrzymania kota to ... zł i czy budżet domowy jest przygotowany na taki wydatek, plus okoliczności niespodziewane, czy wszyscy domownicy zgadzają się na kota i czy wiadomo, że kot pożyje do 20 lat i tyle czasu trzeba przewidzieć dla niego miejsce w domu.
Super, że dałaś dom biedakowi- ze szczepieniem rzeczywiście lepiej poczekać, aż kotek będzie zdrów i gotów
vega013 pisze:Eeee tam, przesadzi. Moja siostra wyjechała z Polski z mężem Brytyjczykiem do Londynu. Tam zapragnęła kota ze schroniska. Jej mąż musiał przedstawić dokumenty świadczące o tym, że:
- ma stałe zatrudnienie i stały dochód gwarantujący, że stać go na utrzymanie kota,
- dom, w którym mieszka, jest jego własnością.
Następnie przyjechał pan, który obejrzał dom i obszar wokół niego, powiedział, co należy zmienić. Po miesiącu ten sam pan przyjechał sprawdzić, czy dostosowano się do jego wskazówek. Dopiero wtedy można było pojechać i odebrać kota, wraz z umową adopcyjną oraz instrukcją na temat żywienia i pielęgnowania. Potem ten sam pan zjawiał się dwukrotnie w celu skontrolowania warunków, w jakich kot przebywa. Niewpuszczenie pana byłoby równoznaczne z rezygnacją z umowy. Niedawno postanowili wziąć drugiego kota. Do dokumentów, które złożyli już wcześniej, musieli dołączyć tylko opinię swojego lekarza weterynarii, z której wynikało, że dbają o kota tak, jak należy.
marta_gdynia pisze:przeczytałam kilka stron (kilka z początku i kilka z końca wątku) i szczerze mówiąc jestem nieco przerażona. ale może zacznę od początku.
pół roku temu wyprowadziłam się z domu rodziców, w którym zostały dwa kotki - brat i siostra. kotka (Matylda) była uznana za 'moją' - to ze mną spała, do mnie się najbardziej łasiła i to ja ją najbardziej rozpieszczałam.
i teraz brak mi kotka, więc zaczęłam się zastanawiać nad wzięciem jakiegoś malucha pod swoją opiekę. pojawiły się za to dla mnie dwie wątpliwości:
1. nie ma mnie w domu przez średnio 10h dziennie (praca) i czy zostawianie kotka na tak długo to dobry pomysł
2. umowa adopcyjna, której podpisania życzą sobie wszyscy ogłaszający się na allegro tudzież innych portalach
z ciekawości, aby uzyskać odpowiedź na dręczące mnie wątpliwości, weszłam tu na forum. i czytam tak ten temat i nie wiem, czy inaczej patrzy się na przyszłe domy dla małych kotków a inaczej dla kotów po przejściach, czy ja po prostu trafiłam na tak bezproblemowe osoby oddające kotki.
przez 10 lat przez nasz dom przewinęło się 6 kotów (z obecną dwójką) i przy żadnym z nich (ok, jeden sam do nas przyszedł, ale pozostałe były brane od ludzi z ogłoszenia) nie pojawiły się pytania o zabezpieczenia w oknach/balkonach czy chęć wizytacji przyszłego domu. moi rodzice mieszkają w domku jednorodzinnym, nieco na uboczu, ale jednak wokół są i drogi, i lasy, i wolno biegające psy, i niekotolubna sąsiadka. czy to jednak powód, żeby kota trzymać w domu, kratować okna i go nie wypuszczać?
oczywiście nie udało się zapobiec tragediom - jedne kotek zginął nam pod kołami auta, jeden zostały zagryziony przez latające w okolicy psy, jeden otruty (prawdopodobnie przez sąsiadkę, ale tego się nie udowodni). czy w związku z tym to oznacza, że jest to dla kota zły dom, że nie potrafimy się o niego zatroszczyć, kochać i dbać? nieważne jest to, że kotek w domu jest otoczony miłością i czułością, zawsze ma w miseczce jedzenie i picie, czystą kuwetę, śpi z nami w łóżku i generalnie jest traktowany jak najważniejszy członek rodziny, któremu wszystko wolno i wszystko się wybacza? że są wysterylizowane/wykastrowane, szczepione i z każdą drobnostką leci się do weterynarza, byle nic kotkowi nie było, bez względu na koszta? czy to, że do tej pory drżę o zdrowie kotków, gdy długo nie wracają do domu (potrafiłam siedzieć do 2-3 w nocy pod oknem, byle moja Matylda wróciła) i popadam w depresję z czarnowidztwem, gdy nie ma kota dwa dni i noce w domu?
miłości do kota i tego, jak ktoś będzie o niego dbał nie można zamknąć w ramach między zabezpieczeniem okien a dociekliwością pytań przyszłego właściciela.
i jeśli zdecyduję się wziąć do siebie kotka, to z pewnością nie będę wypytywać o karmienie czy polecanego weterynarza (są to dla mnie sprawy oczywiste) ani zabezpieczać okien (mieszkam na parterze, z ogródkiem i nie planuję kota w ogóle wypuszczać na zewnątrz) - to znaczy, że jestem złym 'domkiem'?
trochę to krzywdzące.
vega013 pisze:alix76 pisze:Jak wszędzie, może się zdarzyć, że w dobrej wierze ktoś przesadzi - o wiele rzeczy można zapytać w innej formie. Ja np. mówię, że miesięczny średni koszt utrzymania kota to ... zł i czy budżet domowy jest przygotowany na taki wydatek, plus okoliczności niespodziewane, czy wszyscy domownicy zgadzają się na kota i czy wiadomo, że kot pożyje do 20 lat i tyle czasu trzeba przewidzieć dla niego miejsce w domu.
Super, że dałaś dom biedakowi- ze szczepieniem rzeczywiście lepiej poczekać, aż kotek będzie zdrów i gotów
Eeee tam, przesadzi. Moja siostra wyjechała z Polski z mężem Brytyjczykiem do Londynu. Tam zapragnęła kota ze schroniska. Jej mąż musiał przedstawić dokumenty świadczące o tym, że:
- ma stałe zatrudnienie i stały dochód gwarantujący, że stać go na utrzymanie kota,
- dom, w którym mieszka, jest jego własnością.
Następnie przyjechał pan, który obejrzał dom i obszar wokół niego, powiedział, co należy zmienić. Po miesiącu ten sam pan przyjechał sprawdzić, czy dostosowano się do jego wskazówek. Dopiero wtedy można było pojechać i odebrać kota, wraz z umową adopcyjną oraz instrukcją na temat żywienia i pielęgnowania. Potem ten sam pan zjawiał się dwukrotnie w celu skontrolowania warunków, w jakich kot przebywa. Niewpuszczenie pana byłoby równoznaczne z rezygnacją z umowy. Niedawno postanowili wziąć drugiego kota. Do dokumentów, które złożyli już wcześniej, musieli dołączyć tylko opinię swojego lekarza weterynarii, z której wynikało, że dbają o kota tak, jak należy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, egw, Fatka, Google [Bot], Gosiagosia i 92 gości