wieści z weekendu:
kropelki są podawane i chyba zaczynają działać, albo to zaczyna działać czas
w każdym razie, kotka daje chłopakom się oglądać, zamykanie jest beeee, jak mocno pyszczyła w sobotę rano, to się na nią wkurzyłam zagoniłam do pokoju i kazałam przemyśleć swoje zachowanie
posiedziała ze 20 minut, przemyślała i po wyjściu już tak nie wrzeszczy na każdą próbę zbliżenia się chłopców.
Wczoraj po południu mieliśmy gości i kicia leżała sobie przez cały czas w pokoju, na fotelu wielce zrelaksowana
a co się będzie przejmować, jest w końcu damą!
dała się pogłaskać gościom!
iiiii
powąchała się z Emilkiem (ja to nazywam buziaczkiem

)
wieczorem dostała głupawki i szalała z palemką jak mały głupiutki kociak

wyglądała obłędnie, zaczepiała chłopaków, ale oni byli w szoku, siedzieli na dupkach, oczyska w słup

a mała szlalała, za firankę, przejazd z firnaką, wyskok, kółeczko, palme w zęby, i ucieczka pod firankę!
i ciągle podpatruje chłopaków, a oni uwielbiają się bawić w berka. Dzisiaj rano...... kicia dołączyła do nich!!! i ganiali się RAZEM!!!!
oczywiście zdarza jej się prychnąć, fuknąć, ale wtedy mówię jej Majka, EJ! i ona wszystko rozumie!
jest bardzo mądrym kotem!
nie wiem czy to możliwe, ale ona się boi zimnego jedzenia. Chciałam jej podać krople na wyjętej z lodówki śmietance, dotknęła pyszczkiem do zimnej łyżki i zaczeła prychać, warczeć i bardzo się oburzyła, to nie była kwestia kropelek, bo podane w chrupkach opchnęła bez problemu.
jeszcze jedno, Majka ma wszelkie zakusy na to żeby stać się kotem mojej mamy! i znowu ja będę ta zła od noszenia do lekarza, podawania pigułek i takich tam. Majeczka, łazi za mamą non stop, ociera się, wskakuje na kolana......

małpiszon, ale mnie też ciumka i ugniata więc jakoś jej wybacze
reasumując mój przydługi wywód - wszystko w domu na najlepszej drodze do stabilizacji
