CK Magda w DOMU

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 29, 2006 14:25

Nie kąpcie jej ! Trzeba wetrzeć w futro mąkę ziemniaczaną a potem wyczesać gęstym grzebieniem.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro mar 29, 2006 14:42

za późno.... kot został wykąpany... a teraz zamkneliśmy ją w transporterku aby wyschła i nie zachorowała...

Z resztą ta sadza i tak sie nie odmyła.... :?

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 15:01

a dlaczego maka ziemniaczana?

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 17:11

Sadza jest tlusta - a maka ziemniaczana, jako skrobia, swietnie zbiera tluszcz i brud przyklejajac go do siebie ;)

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Śro mar 29, 2006 17:55

:( oj nie wiedziałam....

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 19:51

Zaluje, że zestresowalismy ja kapiela.... na szczescie miesko z piersi kurczaka sprawiło, że nam wybaczyła :-) dała sie też wyczesać ale... pobiła psa :-( sama go atakuje - biegnie do neigo nawet z dużej odległości... martwi mnie to bardzo bo nie wiem co robić... Nie chcę aby Kaprysowi coś sie stało i nie wierzę w coś takiego jak wszystko sie samo ułoży. Magda jest doroslym i odrobine agresywnym kotem i to wymaga dużo pracy a my nie chcemy na ślepo działać. Nie znam nikogo kto mógłby miec podobne problemy albo kto wiedziałby jak je rozwiązać. W magdy przypadku czas niczego nei zmieni ponieważ zbyt gwałtowny ruch psa w kazdej chwili może obudzić w niej agresje. DLatego potrzeba naszej pracy nad jej zachowaniami... tutaj wszyscy radzicie bardzo emocjonalnie... ponieważ to Wasza podopieczna była... a tu trzeba rozsądnego działania. Owszem miłość, czas jak najbardziej.... ale też bezpieczeństwo zwierzakó[url] jest bardzo ważne. Może jest jakiś koci psycholog ;-) ktos do kogo moglibyśmy zadzwonić... porozmawiać...
[/url]

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 20:00

Asiolek - ja to widze troche inaczej
u niej atak jest forma obrony
chce od razu pokazac, ze nie jest potencjalna ofiara
na pewno podporzadkuje sobie psa - tak jest w wiekszosci ukladow( a wlasciwie wszystkich) ktore poznalam - pies jest w swojej psiej hierarchii nizej niz kot (bo kot maja mniej sztywna strukture gatunku - tworza raczej gromady niz stada )
w przypadkach doroslych kotow izolacja to nie tylko kwarantanna - ale tez danie przybyszowi do zrozumienia, ze ma juz swoich ludzi
i nie musi o nich walczyc

jak ostre sa te spiecia ?
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 29, 2006 20:10

Ale kiedy czas naprawdę jest potrzebny. I nie mówimy tego na odczep się bo to nasza podopieczna tylko tak uważamy. Zwierzęta tak reagują na siebie na początku i to jest normalne. Minęły trzy dni - to nie jest okres kiedy może się ukształtować zgrane stado z trzech zwierząt gdzie choć jedno ma temperament. Ja jestem ciągle tymczasowo dokocona i wiem, że trzeba odczekać i dać zwierzętom czas na dostosowanie się do sytuacji. Nie zgadzam się, że człowiek da radę tu ingerować jakoś specjalnie swoimi technikami czy że można coś innego rozsądnie przedsięwziąć. To nawet nie jest tydzień. Za wcześnie na jakiekolwiek wnioski.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro mar 29, 2006 20:23

Pies zawsze bedzie w domu na końcu ponieważ jest to gwarancją bezpieczeństwa - tak został wychowany. Dodatkowo jest wykastrowany i też ma to wpływ na jego łagodność... ale jest duży... wazy 42 kg i wiadomo cieszy sie jak pies.... czyli całym sobą... jak biegnie robi troszke zamieszania i to też nie wpływa dobrze na ich relacje - do tego sprzeczne sygnały psio kocie...

Magda ma swój pokój, do którego jak tylko chce moze wejść Kotecek. Pies ma wizyty kontrolowane - dziś mieliśmy słabszy refleks - bo czuwamy nad ich bezpieczeństwem... Ataki Magdy są dośc zawzięte - pies wtedy ucieka bo sie boi. Dziś zaatakowała mu szyje łapkami... biegła do niego. Wystarczy, że go zobaczy a już jest gotowa do walki. Myśleliśmy, że to obrona terytorium, ze nei powinniśmy psa pokazywać w jej pokoju. W każdym innym pomieszczeniu nawet na dużei powierzchni jest to samo.

Chciałabym aby czułą sie u nas bezpieczna... i szczęsliwa...
JA wiem że to dopiero kilka dni ale ma już za sobą czesanie,, przemywanie oczu, wyciąganie z komina, kąpiel, psa, ciągle fukającego kota :-(

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 20:30

Chiara zgadzam sie z Tobą... myśle, że mnie źle zrozumiałaś. Ja nie znam kociej psychiki ... nie wiem w jaki sposob organizowac im te spotkania aby były bezpieczne... przecież nie wypuszcze ich razem bo sie pozabijają...
Nie oczekuje tego, że w ciągu tygodnia wszystko sie odmieni... ale czuje sie bardzo nieporadna bo to są tylko chwile kiedy oni sie widzą- pies z kotem... mam czasem problem z zapewnieniem im bezpieczeństwa i kilka porad kogoś z doświadczeniekm bardzo sie przyda....

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 20:32

Aha i ja nie oczekuje zmian w przeciągu wielu tygodni....

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 20:36

Kaska pisze: u niej atak jest forma obrony
chce od razu pokazac, ze nie jest potencjalna ofiara (...)
w przypadkach doroslych kotow izolacja to nie tylko kwarantanna - ale tez danie przybyszowi do zrozumienia, ze ma juz swoich ludzi
i nie musi o nich walczyc

To jest dla mnie bardzo pożyteczna informacja.
Ostatnio edytowano Śro mar 29, 2006 20:38 przez Asiołek, łącznie edytowano 1 raz

Asiołek

 
Posty: 72
Od: Śro mar 22, 2006 20:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro mar 29, 2006 20:37

Asiolku - spokojnie - ja sobie skrycie poplakiwalam nad wlasna glupota, ze przyszedl Boni a Bazylia siedzi w pokoju i sika pod kaloryferem unikajac wszekliej konfrontacji, tracac siersc i wage
a to bylo niebezpieczne - bo to kot z biaalczka nieaktywna, ktorej stres mogl wirusa uaktywnic i byloby bardzo grozne dla niej :(
niby Boni nie byl agresywny - tylko siadal i patrzyl - a ona to strasznie przezywala
teraz jestem szczesliwa bo sie ganiaja i piora bezkrwawo - Bazylia z powrotem przytyla, opuscial sypialnie i jest znow nasza slodka dominantka :wink:
naprawde - trzeba nadzorowac zwierzaki - reagowac gdy leje sie krew - ale pozwolic im na ustalenie wlasnych ukladow
no i ten czas, czas, czas :wink:
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 29, 2006 21:07

Asiołek pisze:Chiara zgadzam sie z Tobą... myśle, że mnie źle zrozumiałaś. Ja nie znam kociej psychiki ... nie wiem w jaki sposob organizowac im te spotkania aby były bezpieczne... przecież nie wypuszcze ich razem bo sie pozabijają...
Nie oczekuje tego, że w ciągu tygodnia wszystko sie odmieni... ale czuje sie bardzo nieporadna bo to są tylko chwile kiedy oni sie widzą- pies z kotem... mam czasem problem z zapewnieniem im bezpieczeństwa i kilka porad kogoś z doświadczeniekm bardzo sie przyda....


Wiesz, może też trochę za bardzo to przeżywasz. Może to wygląda gorzej niż jest w rzeczywistości. One na pewno się nie pozabijają :) Po prostu one się docierają a dla nas to wygląda jak krwawe starcie. Nie przejmuj się tak - dokocenie tak wygląda. Rzadko przebiega zupełnie spokojnie.

Chociaż miałam takiego kota - Przydziała. On wpadł do domu z takim impetem i dotknął nosem inne koty z rozpędu, że z wrażenia nawet nie syknęły :lol: Tylko stały z otwartymi ze zdziwienia pyskami :lol:

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Śro mar 29, 2006 21:21

Moja Neska też atakowała psa. Robiła taki numer, że jak wchodził z pokoju do pokoju to skakała mu na grzbiet z głośnika czy szafki.
Pies warknął, otrząsnął się, bandytka uciekła i tyle. Z pazurami też do niego startowała.
Trwało to jakiś czas.
Potem wymyśliła inny numer. Z komody skakała na jego bude taką materiałową wtedy jak był w środku. Albo wspinała się po niej i z góry zaglądała mu do okienka.
Co ten biedny pies się namarudził, nawarkotał. ;)
W końcu się dogadali, że miejsca w domu i sercu jest dosyć i z czasem po prostu zaczeli żyć obok siebie.
Trwało to kilka tygodni, wyglądało groźnie ale dotarli sie.
Myślę i trzymam kciuki, że u ciebie też tak będzie.
Nataniel lat 12:)

Alina1971

 
Posty: 12757
Od: Sob maja 21, 2005 17:33
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój/Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 189 gości